Szukaj na tym blogu

piątek, 10 marca 2017

ARKA ZATOPIONA 1-4 , Urban " w czarnej dupie)

Śląsk - Piast  3-4
tzw kibiców ( których zresztą we Wrocku NIGDY nie było) -  aż 6 200

Postawiłem na remis, ale gdzieś tam myślałem ,że może "Piast da radę".
Bo ta drużyna wcale nie jest taka słaba.
A Urban u steru Kipepszczyzny wcale nie gwarantuje wygranych. Potwierdza zresztą prawdę ,że nie sztuka "robić cuda" mając dobrą drużynę ( np. Lubin, Legia,Lech- on ich trenował) można coś najwyżej spierdaczyć ( co zrobił modelowo np w Lechu). Sztuka być trenerem nienajsilniejszej drużyny i "wycisnąć z niej  maksa".
Mecz całkiem, całkiem jak na dolne rewiry naszej "parcianki".
Siedem bramek w meczu "zawsze sprzeda się" znakomicie. Tym bardziej że niektóre z nich były bardzo ładne, nawet jak na wyższe standarty niż boisko we Wrocku.
Zatem krótki "zapis wydarzeń "  === 0-1 (8') 0-2 (47') 1-2 (56') 1-3 (57') 2-3 (58') 2-4 (71') i na koniec 3-4 (87'). Do tego "pomeczowa dogrywka na pięści" . Czyli mieliśmy "kawał dobrze wypieczonego piłkarskiego mięsiwa". I jako deser trzy bramki w 3 minuty ! Piękne bramki strzelał Badia ( zaskoczenie) który "ustrzelił hattricka".
Urban dodał do swego dorobku następną porażkę  i ma  - 1 wygrana, 1 remis i 3 porażki ( Ruch,Jaga,Piast).

Jak dodam do tego Strejlaua jako komentatora ( Eurosport) to ci co nie oglądali meczu mogą żałować (ot takie moje zaskoczenie...).


-  ( komentarz do słabej gry Śląska i beznadziejnej liczby widzów na trybunach) -piękne miasto, duże miasto, piękna kultura
-  Badia krążący w linii diagonalnej, ukośnej
-  kto wie, kiedy pośpiech będzie ich doradcą to może być zła porada
-  nie rozpieścił go tym podaniem Morioka
-  przyznam że mam ZAWSZE wątpliwości, przy okazji TEJ TRANSMISJI (???)
-  to podanie miało szansę gdyby nastąpiło o półtorej sekundy wcześniej
-  znowu smutny Janek Urban, mina się nie zmienia
-  pokazał na sobie faul Papadopulos, ale sędzia Marciniak nie reaguje
-  jak się okazuje oni też za długo się całowali
-  mamy krycie wzorem najnowocześniejszych radarów
-  zaprosił Dankowskiego tym ruchem głowy
-  powiem z ŁACIŃSKIEGO "ora et labora"... może kierownictwo przetłumaczy to zawodnikowi






Arka-Lech  1-4








No sorry.
Co tu pisać.
Lech "gra swoje", przeciwnik nie ma sposobu na takie granie.
Lech nawet wyjeżdżając jest już faworytem . Już nie spekulowaliśmy  kiedy Lech wyjechał do Gdyni , bo teraz wiemy że Lepsi muszą wygrać. No i to kiedy rywal robi jakąś zmianę i zmiennik jest "tylko" zmiennikiem, a kiedy Bjelica kogoś zmienia to tak jakby dalej grali ci co grali wcześniej. Czy wchodzi Radut,Robak,Pawłowski nie ma problemu.
To jest to najważniejsze, nie ma strachu gdy Kędziora musi pauzować, Bednarek musi odpokutować kartki. Są po prostu inni.
To dowód na to, że transfery to  nie jest wyłączna recepta "na wszystko".




Jako ciekawostka to wywiad w przerwie meczu i uwaga  ,prowadzącego wywiad z graczem Arki ,"życzę by Arka strzeliła jednego gola". No i "marzenie stało się ciałem". Generalnie Lech jednak i tak wygrał trzema bramkami.
I ubawiłem się ,kiedy gracz Arki (Łukasiewicz) powiedział "kto wie coby było gdyby zdecydował się na strzał...".



Po 1 -- Zadebiutował Wasielewski: hm, nie od razu Poznań zbudowano. Zagrał na średnim, dobrym poziomie. Lepszy/gorszy od Kędziory? Litości, to przecież PIERWSZY mecz Wasyla, a Kendzi pewnie już rozgląda się po zagranicy.
Po mojemu zagrał czasem za daleko od krytego  "swojego" gracza. Powinien bardziej "siedzieć na plecach" przeciwnika, "kąsać go po łydkach".
Po 2 -- obciążano Wilusza , że był zamieszany w bramkę dla arkowców. To częśc prawdy bo zamieszani byli i on i Trałka , mieli równe szanse, by wślizgiem zablokować piłkę lub zablokować Siemaszkę. Trochę na siebie czekali i się doczekali... bramki.
Paradoksalnie i Wilusz i Trałka  byli  jednymi z najlepszych lechitów na boisku.



Kto mi się podobał w KKS -ie ?
Podobał mi się  system, styl gry całego zespołu.
To jest już "coś na kształt europejskiego grania" ( pressing, sporo celowego biegania, zaangażowanie i skuteczność strzelecka, poprawa celności podań). I przez to graczem meczu, u mnie ,był CAŁY ZESPÓŁ.
Piękna bramka Jevticza ( zapachniało prawdziwym futbolem) i znakomite dogranie Wilusza do Kownasia ( trzecia bramka) gdy i piłka była celna ,kiedy piłka "nie uciekła i się nie przelała" no i strzał "rozumny, a nie na chołę".



Acha i jeszcze to: nikt nie narzekał, że trener na trybunach ,bo i bez tego gracze "jakoś wiedzieli" co mają robić ( pamiętam jak skołowani gracze za Urbana po prostu nie wiedzieli co tak naprawdę mają grać).
To obok dobrej ławki rezerwowych prawdziwa przyczyna tego co teraz się wyprawia  :-).
Są "założenia", ale nie ma bezrozumnego "schematyzmu", tępej automatyki.
Jest miejsce na nieprzewidywalność i odrobinę fantazji.
Wreszcie można powiedzieć 'Lech ma swój styl gry".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz