Szukaj na tym blogu

sobota, 16 czerwca 2012

CUDU , CUDU JAK JARMUŻU BEDŁKI CUDU PRAGNIE LUD...(CYTAT)

Co to jest sukces?

Dziwne pytanie bo nie da się na nie odpowiedzieć.
Sukces to definicja która "podpada" pod definicję "punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia".

Sukces dla PZPN to wyjście z grupy.
Sukces dla kibica to wygranie  meczu.
Sukces dla mnie to osiągnięcie  "miejsca na pudle".

Bo czy ktoś pamięta nazwisko biegacza który zajął 6 miejsce w biegu maratońskim? Kto grał w ćwierćfinałach, a może i w półfinałach ostatnich ME w Austrii/Szwajcarii?
Niewielu, może statystycy, fanatycy .
Każdy zaś kibic powie że Polska przegrała z Niemcami "na wodzie" a potem zajęła 3 ,miejsce w MS  1974.
To jest sukces. Medal, pudło.
Wszystko co niżej to statystyka, bicie piany, dobre widowisko, ale nie sukces.
Bo patrząc że wyjście z grupy to sukces przyjmiemy że ewentualna porażka w ćwierćfinale (chyba.. z Niemcami) na przykład 1-0 to też będzie sukces.
Guzik prawda.

Nie piszmy więc o sukcesie gdy na razie do miejsca "medalowego' dzielą nas lata świetlne, a statek dopiero co wypłynął z portu w podróż dookoła świata.
Patrząc zgodnie z tą pokrętną optyką, sukcesem było że okręt w ogóle wyszedł z portu, a załoga wie że płynie okrętem i że woda jest mokra.

Do osiągnięcia SUKCESU  jeszcze baaardzo daleko.

Jak dla mnie to bardziej budowanie reprezentacji, krok w przyszłość niż jakikolwiek sukces.

Tak mi to wygląda dziś krótko po 15 tej, w sobotę.


                 

2 komentarze:

  1. Anonimowy17:23:00

    Sukces... W Polsce pojawia się wtedy, gdy staje się przekleństwem, dla tych, którzy go odnieśli. Pojawia się zawiść, zazdrość, chęć sprowadzenia twórców na ziemię. Ci, którzy kibicowali, życzyli jak najlepiej, mają dość - odwracają się, zaczynają krytykować, doszukiwać się negatywów, jakby nie mogąc znieść, że sami go nie odnieśli. Tak to wygląda w wielu sferach życia. Sorry, nie przekonasz mnie, że jest inaczej. Nie wiem tylko, jakie to ma przełożenie na futbol. Chyba jakieś tak. Przekonali się o tym: Beenhakker, Maaskant. Ci, których najpierw lud wynosił na piedestał, zostali bezlitośnie z z niego zrzuceni...
    Pozdr.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marcin
    Sorry ale ja staram się postawić na nogi co ma na nich stać, a nie na głowie. Trochę lodu na czoło proszę.
    Znasz moje zdanie. Porażka to porażka, remis gówno warty coby go nie polerować i nie owijać w złoty papierek ( bo nagle trzeba włączać kalkulatory i zacząć modlić się o cud) .
    Na razie sukcesu ŻADNEGO nie ma. Nie mieszajmy tu Polski, honoru i Ojczyzny. Starajmy się w tym hałasie myśleć!
    Zabawa to zabawa. To jakby do popijawy z kumplami dorabiać "gębę" i nazwać to "osiągnięciem" bo ktoś dał radę wyjś o własnych siłach, a resztę trzeba było TYLKO znosić i to z parteru, anie z piątego piętra.
    Polskie jest właśnie gadanie w stylu : a mogło być gorzej, inni też przegrywają, przed nami przyszłość bo drużyna młoda ( info- ta co grała z Ruskimi miała średnią wieku 27,45), sukcesem są remisy z silnymi przeciwnikami
    Nie są sukcesem. Sukces to ZWYCIĘSTWO. No chyba że gość o kulach "przybiega" ostatni w maratonie.. to też jest sukces.
    Tu grają młode zdrowe byczki nafaszerowane witaminami! No i nie za darmo.
    Jak więc nie wymagać?
    Ja bezlitośnie wymagam ( jak i od Lecha a Ty pewnie od Wisły) wygranych a nie remisów czy "zwycięskich porażek".
    Nie idę do cyrku patrzeć jak z rąk żonglerowi wypadają co chwile kule albo gość ciągle spada z liny!

    Inna sprawa że nawet w A klasie mecz to "tylko usprawiedliwienie" wyrwania się z kumplami na piwko z domu.
    Nie przesadzajmy więc
    Waldas

    OdpowiedzUsuń