Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 27 lutego 2012

WOJSKOWI LEJĄ WOJSKOWYCH

Runęła cała filozofia , wyczerpania ciężkimi meczami w LE ,,, bo niby to takie doskonałe alibi dla Panów Piłkarzy i jako taka była pięknym wytłumaczeniem  na przykład dla graczy Lecha w 2011 roku.

 Mit obaliła na luziku Legia, która spokojnie ostrzygła mocarstwowy Śląsk przygotowujący się starannie  "do meczu na szczycie", Pisanie o meczu mija się z celem. Bo co to za emocje kiedy drużyna wygrywa NA WYJEŹDZIE 4-0? Przy czym mogła wygrać i 6-0 i nikt nie zdziwiłby się. Jeszcze dziwniejsze jest to że niedawno sprzedała Borysiuka,Rybusa,Komorowskiego.Podstawowych zawodników bez których niby "nie było życia" , a do tego nie grał Radović i Vrdoljak.Bramki strzelał DEFENSYWNY POMOCNIK Gol! Co mi się podobało? To że Legia prowadząc 1-0 ( wtedy nie grała jeszcze w przewadze) wcale się nie cofnęła "broniąc korzystnego wyniku i oczekując na okazję do kontry" ale grała to swoje- "piłką do przodu. Atakowała nie przejmując się wiele czy ma dobre statystyki posiadania piłki czy nie. Grała do przodu, by strzelać. Miała potem ułatwione zadanie, ale ja pamiętam niejedną drużynę która grała w przewadze i przegrywała. Tu nic takiego. Legia grała dalej jakby rywal grał w 11-tu. Czyli pressing, do przodu, prosto i odważnie. Powiem tak. Dawno nie widziałem w Polsce tak grającej drużyny!

To podkreślenie o "statystyce posiadania piłki" zrobiłem specjalnie, bo w kolejnym meczu Wisła  w 1 połowie miała 74% czasu posiadania piłki, Korona resztę, marne 26%. I co? I nic. Pierwsza połowa to ZERO CELNYCH strzałów Wisły. Korona grała w piłkę tak jak powinno się grać. Czyli prosto. Wzorem Ruchu,Widzewa sporo i z sensem biegając, nie odstawiając nogi .A kartki łapali bezsilni wiślacy. Kto mi odpowie co się dzieje z Czekajem? 2 czerwone w krótkim czasie. Facet idzie na rekord Guinnessa? Potem piękna piętka Kiełba, przytomny drybling Sobolewskiego (tego z Korony) i 1-0 dla Kielczan. I już wiedziałem. Tego meczu Wisła nie wygra i nie zremisuje. Popadła w "szaleństwo Lecha" czyli... tranquillo, tranquillo.. spokojnie, cierpliwe... i nabijamy licznik. Legia tak nie grała i wygrała, Wisła tak grała i przegrała.
Na kolejkę przed końcem tej serii gier sprawdziło się proste prawo piłki nożnej " piłka nożna wymaga biegania, chcesz pochodzić za piłką pograj se w golfa".

PS ; Mecz w Krakowie współkomentował Szymkowiak który zapodawał co następuje:

- nie wiem czy nie za defensywnie cofnęli się piłkarze Korony
-gdzieś tam pewnie były ręce na ciele Jovanovića ( to o faulu Kiełba).

To, że sobie dworuję z tych odzywek nie znaczy wcale, że uważam komentatorów (Wieszczycki,Szymkowiak) za komentatorów złych, przeciwnie wprowadzają tak piękny element humoru i szaleństwa do banalnej piłki nożnej.


                              

2 komentarze:

  1. Anonimowy01:01:00

    Waldas, masz sporo racji. Powróciło passing game Maaskanta, milion podań, utrzymywanie się przy piłce i zero porządnych sytuacji. Stracona szansa na Mistrza ;/ Prawda jest taka, że Wisła ostatnio nie potrafi grać na R22 z drużynami, które się umiejętnie bronią. Gdyby Korona poszła na wymianę ciosów, to Wisła by wygrała. A ci starannie z tyłu + dojrzałość taktyczna i mentalność boiskowa drwali iiiii Wisełka straciła punkty;/ Gówno trafiło w wiatrak;/ Czy jak to było? Szkoda nerwów. Wykrakałeś z tym Czekajem. Klątwa Waldasa hehehe

    Pozdrawiam, Marcin

    P.S. Coś czuję, że okrągłe 0pkt w rankingu typerów mnie czeka. Obciach;/

    OdpowiedzUsuń
  2. No głowa do gry. Pamiętasz moje 1 marne trefienie w poprzedniej kolejce? Ciekawe co sądzisz ( jako człowiek z boku) o propozycji by zamiast Probierza Lecha wziął Rumak, Kafarski czy Szatałow. Ja żałuję że Marcin Sasal zajęty. Bardzo przypadł mi do gustu jako trener i człowiek medialny (pamiętam program z nim w Cafe Futbol).No ale zajęty i z szansami by z Pogonią wrócić do Ekstraklasy. Swoją drogą historia Pogoni (po rozstaniu z Ptakiem) to ciekawa i pouczająca historia. Jak, jeśli jest pasja i ochota i zaangażowanie, można wyjść z największego gówna.Czekaja mi szkoda. Naprawdę.

    OdpowiedzUsuń