Szukaj na tym blogu

piątek, 1 marca 2019

LOGIKA KONTRAKTOWA ciekawy przypadek Gajosa

Ostatnio mocno się porąbało.
Wiemy, że kibol musi mieć "dyżurną owieczkę do odstrzału".
Tak jak w dobrym filmie akcji musi być ten biały i czarny charakter.

Był uwielbiany Arboleda, by potem podpaść kibolom. A zniszczyła go kontuzja i przedłużenie kontraktu.
Dla jednych dłuższy kontrakt to sygnał, że klub chce stawiać i będzie inwestował w przyszłość gracza ( np aż czteroletni kontrakt Gumnego - do 2021 roku) dla innych to sygnał , że teraz można sobie popykać na luziku ,na treningu ( np 2,5 roczny kontrakt dla Tomasika czy Raduta).


I tu pojawia się Gajos.
I teksty o nim pisane przez kiboli.
Niby że ma kontrakt do końca czerwca 2019 więc tak naprawdę powinien nosić już tylko piłki.
A to  bzdura.
Gracz ma kontrakt więc i wymagania powinny być "kontraktowe" czyli powinien pracować jak najlepiej, bo za to ma płacone.
A mamy luty ( koniec) a do końca czerwca kupa czasu.
Nie można więc mówić że pracownik będzie u nas "tylko" 4 miesiące więc może się opierdalać  .
Nie , nie może bo przecież bierze pieniądze nie za to że jest, zaszczyca  nas przyjściem do pracy ale że PRACUJE !
Zresztą trudno pojąć gracza który olewa bo niedługo i tak kończy klubową pracę. Przecież obserwujący go następni pracodawcy uzależniają warunki pracy od tego kogo biorą, co umie, jak pracuje. Bo trudno mi uwierzyć że widząc opierdalacza myślą pokrętnie że np w Lechu się obija , ale "u nas' to będzie zapierdalał jak motorek.
Być może na początku, ale nie wierzę że z czasem mu się nie pogorszy tzw motoryka i nie osiądzie na tak ukochanych laurach.

No chyba, że czeka na niego miejsce w klubie gdzie dostanie 10x więcej no... to wtedy jest szansa że jednak zmuszony przez tzw "szatnię" i współzawodnictwo tych co wręcz czatują na te jego miejsce nie odpuści sobie i da z siebie przysłowiowe - wszystko!
No ale nie wierzę , żeby taki Gajos miał oferty z dobrego zagranicznego klubu. W końcu nic tak naprawdę w Lechu nie ugrał, nie zaistniał, nie tak byśmy nie mogli sobie wyobrazić Lecha bez Gajosa.
Więc pytanie- co się z Gajosem stało w meczu z Legią?
Co wręcz zmusiło go by być jednym z..., a może i najlepszym graczem Lecha w tym spotkaniu?
Ja znajduję tylko takie wytłumaczenia - a) idzie do Ległej b) miał cynk że na trybunach siedzi jakiś skaucina z zainteresowanego klubu zagranicznego.
Pozostaje jednak w głowie myśl- dlaczego nie można było ZMUSIĆ Gajosa by tak grał od początku swojej kariery w  Lechu? Bo przecież bardzo rzadko "rzucał się w oczy".
To ciekawe pytanie i pewnie ciekawa byłaby na nie odpowiedź samego Gajosa.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz