Szukaj na tym blogu

czwartek, 10 grudnia 2015

SZARA POLSKA RZECZYWISTOŚĆ

Tytuł posta mówi wszystko o obydwu meczach w LE.

Kiedy "ważyły się dziś losy" można było się niewiele  emocjonować, bardziej Lechem.
Kalkulatory, tabelki wskazywały prawdopodobieństwo że " jak oni przegrają a my wygramy..."
Co było oczywiste... oni nie przegrali, my nie wygraliśmy.
Taka polska piłkarska tradycja klubowa, kiedy w ostatnim meczu właściwie gra się "o honor".
Gdzież ten honor kiedy dostaje się w dupę 5-2 (Legia) i u siebie traci frajerską bramkę, 0-1 (Lech).
Pozostaje jak gorzki smak w ustach po kacu  -debilne odśpiewanie w Neapolu przez tzw "kibiców" hymnu Polski, a przecież powinni zaśpiewać piosenkę Niemena, będącą hymnem klubowym!

Napoli-Legia 5-2

Tu mieliśmy metodę ligową "gramy na remis" i czekamy... może rywal sam sobie strzeli bramkę.
Sam mecz będzie bez mojego komentarza- pozostawiam komentarz komentatorom ,  proszę :

----  niezły pomysł Dudy... ale...
----  teraz niezła próba Dudy... ale...
----  wreszcie pierwsza AKCJA legionistów ( była 43')
----  piłkarze Legii ŹLE MENTALNIE WESZLI W TEN MECZ (Wieszczycki w studio).
       Cóż za porąbana wolta słowna... kiedy można było powiedzieć prosto - to jest różnica paru klas piłkarskich. Grają z nami w bambuko.
----  tam też była JEDNA próba zagrania
----  mam nadzieję że to nie będzie występ "na piątkę" ( no i kurna był!)
I na koniec coś co mnie zwaliło z krzesła  ---- na pewno Jodłowiec i Duda są lepszymi (!!!) graczami
      niż to co prezentują.

Byłem zachwycony grą skrzydłowego Chrisa Mertensa.
TO JEST PRAWDZIWY SKRZYDŁOWY z krwi i kości, a nie jakaś parodia typu Kucharczyk czy Formella. Strzelił 2 bramki i DRYBLINGAMI ogrywał jak dzieci graczy Ległej.
I to jest futbol i to jest gracz.


Lech-Basel 0-1

KKS Lech: Burić – Kędziora, Arajuuri, Kamiński, Kadar – Trałka, Linetty – Jevtić, Gajos, Pawłowski – Kownacki.
Rezerwowi: Kotorowski, Douglas, Holman, Tetteh, Formella, Hamalainen, Thomalla.

Znalazłem JEDEN pozytyw tego meczu - nareszcie Lech nie traci z Basel bramki pod koniec spotkania,bo traci ją wcześniej.

Reszta to prawie same niepozytywy.
Chociaż, w sumie, znamy starą piłkarską prawdę "gra się jak przeciwnik pozwala".
Kiedy pozwalał to jakoś to "parciane" granie szło, kiedy nie pozwalał trzęsły się giry i piłka latała poza zasięgiem Kolejorza.
Można się pastwić, wytrząsać, ale mnie najbardziej WKURWIAŁY NIECELNE PODANIA.
Podania które były rodem z dziadka gdy trzeba było zagrać na 2 metry CELNIE  a zagrania szły "w przestworza", ich nieprzeliczona ilość.
Następna prawda -  niech Kownacki zejdzie na ziemię. Na dziś NIE JEST NAPASTNIKIEM.
 Nie daje prawie nic Lechowi jako napastnik, co najwyżej denerwuje mniej ( bo swojak) od Thomalli i o jest jego jedyny i ogromny plus.
To w zasadzie wszystko o jego "dobrych stronach". Złe można było wyliczać długo- ja powiem że jak się nie strzela goli z takich okazji ( na europejskich stadionach) to może czas przenieść się na obronę ( jak Piszczek onegdaj).
Nie był osamotniony, bo i Kasper miał taką super okazję bramkową, ale choć trafił w bramkę !!!!.
A tak przegrali ,  "bejmy poszły się jebać", premii za mecz nie będzie.

Krótka ocena:
---  zawodzą od dłuższego czasu - Linetty, Gajos, Kownacki ( bo oczekujemy od nich o wiele więcej!)
---  potwierdza swoje "podwórkowe królowanie" Pawłowski, który mając statystycznie najwięcej kontaktów "z przodu" większość tych kontaktów marnuje, że o celności jego strzałów nie powiem nic dobrego. To klasyczny numer z rodzaju - " z dużej chmury mały deszcz"
---   miażdży ilość niecelnych podań. Gdyby było ich 50% mniej to gra wyglądałaby o niebo lepiej.
A tu "zagranie na baaardzo wolne pole" " nieporozumienie między zawodnikami" " miał dobry zamiar ale...".
Zamiary dobre, ale skutek żałosny --- przegrana z grającym momentami "antyfutbol nudny do rozerwania szczęk" zespołem Basel.
--- najlepszy lechita - Burić potem Kamiński, Kędziora, Arajuuri. Kadar jak zwykle musi w meczu "wyciąć jakiś numer". Czyli mamy obronę plus Trałka.
Reszta słaba, albo bardzo słaba w starciu z DOKŁADNIE GRAJĄCYM rywalem.
--- nijak nie pojmuję co robili na ławce Thomalla, Holman skoro równie dobrze "mecz mogli odsiedzieć" zgłoszeni do LE - Jóżwiak czy Kurbiel. Thomalla i tak nie wszedłby bo kibole zagwizdaliby go na śmierć , a Holman... i tak ma już bilet powrotny do Budapesztu.

I znowu po takim nędznym w sumie meczu włącza się opcja "coby było gdyby"- powinien być  karny za faul na Jevtiću, gdyby setki wykorzystali Kownacki+ Hamalainen, gdyby piłka zamiast w poprzekę weszła pod ladę ( po wolnym Jevtića).
Ot taki tradycyjny polski sposób "gdybaniowy" pojmowania historii piłki nożnej.
A fakty... fakty gryzą nas w dupę.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz