Szukaj na tym blogu

wtorek, 29 grudnia 2015

HOLMAN DAVID - pomyłka


Kiedy dowiedziałem się o przyjściu Holmana pomyślałem... no będzie jakaś tam alternatywa dla Jevtića.
W końcu "kilogramy i centymetry" się zgadzały i od tej strony patrząc na środek pomocy fizycznie jak najbardziej odpowiedni

Najarany oglądałem jego pierwsze występy w meczach sparringowych w czasie obozów przygotowawczych i... powoli szczena mi opadała.
Dlaczego?
Oczekiwałem dynamiki, przebojowości, walki o górne piłki ( w końcu to nie "kakalud" - ma 188 cm wzrostu), strzałów. Oczywiście nie przesadzałem "z optyką" i nie przykładałem do niego "miarki hiszpańskiej", ale naszą miarkę ligową.

Dostałem zaś "połykanie boiska" tak z 20 metrów od środkowej linii boiska ( licząc w obie strony).
"Połykania" tych 20 metrów "przestrzeni" wzbogaconej ozdobnikam, kółeczkami,holowaniem piłki , stratami, "grą pod siebie".
Po 1, 2, 3 meczu "opadły łuski z moich oczu" i pisząc jako "@stowoda"  na forum KKSLech.com dałem mojemu rozczarowaniu "upust"-


Wtedy już opadły mnie wątpliwości, które pod koniec sezonu 2014/2015 ( w maju) przeszły w pewność - " dać klientowi na bilet do Budapesztu, postawić pożegnalne piwo i zakończyć temat".

Przypominam - roczne wypożyczenie do  Lecha ( z jego macierzystego Ferencvarosu Budapeszt) kosztowało 100 000 €. Za gracza który BYŁ tam REZERWOWYM ( i to nie pierwszego wyboru!)
Załóżmy że miesięcznie "zarabiał" max. 40 000 złotych  to wychodzi że Lech "dał mu" rocznie ok plus/minus 100 000 €.
Czyli spokojnie za 200 000 € można było wziąć gracza z 1 ligi ( niezłego). W Lechu czekano na "przełamanie" ,a Holman tylko swoim wpisem na Twitterze ( wracając z urlopu z Węgier napisał "wracam do wyścigu szczurów") potwierdził, że ani on nie pasuje do Lecha, do oczekiwań kiboli, ani Lech nie pasuje do niego.
Już wtedy trzeba było "grzecznie i politycznie" pożegnać gracza minimalizując "straty"
 ( jak nie robi się obecnie w przypadku Denisa Thomalli udowadniając " panujemy nad sytuacją").
Nie zrobiono tego i Holman "zaliczył po drodze" jeszcze konflikt z Patrykiem Kniatem ( ówczesny trener rezerw) ściągnięty w czasie meczu tychże rezerw w 3 lidze "olał trenera" i od razu poszedł do szatni.

 Zresztą, co tam "lubią/nie lubią" - każdego gracza bronią WYNIKI/STATYSTYKI i nawet gracz wyśmiewany i którego grę ocenia się początkowo ( W PIERSZYM PÓŁROCZU!!!) z politowaniem może zyskać "mir" ( klasyczny przykład - Ślusarski, Sadajew czy Arajuuri, a nawet tak początkowo krytykowany Teo - "Mercedes" Rumaka).
Holman "nie odbił się od dna" pozostając ( trochę jak Ubiparip) "czarodziejem treningów" i "królem meczów z drużynami z prowincji" ( 2 bramki strzelone w PP Olimpii Grudziądz).
Nie wyrósł ponad miarkę "gracza prowincjonalnego z opłotków futbolu".

Dlatego  ( po roku jego "wirtualnej obecności" w Kolejorzu) rozbawił mnie komentarz "strony oficjalnej" żegnającej Holmana cyt :
" Niewykorzystany potencjał
David Holman odkąd zjawił się w Lechu imponował wyszkoleniem technicznym. Węgier nie potrafił jednak tego wykorzystać i roczną przygodę z Kolejorzem zakończył tylko na 10 meczach. ".

Dlaczego rozbawił? 
Bo od razu skojarzyłem sobie z tym wpisem słynne powiedzenie "gdyby pierwszy strzał nie poszedł w trawę ... tobyś już wcześniej był na świecie".
To tak, a propos tego "potencjału".
Bo cóż to  jest  magiczne "imponowanie wyszkoleniem technicznym" wobec wyczynów "sławnego" kiedyś z żonglerki piłką nożną Janusza Chomontka ,który potrafił podbić piłkę 35 000 razy ( więcej niż Maradona, który przed nim dzierżył rekord w tej konkurencji - 7 000 odbić) i miał ponoć aż 18 rekordów "piłkarskich" zapisanych w Księdze Guinessa..
Próżno jednak szukać Chomontka w składach drużyn Ekstraklasy czy reprezentacji PZPN.

Oczekiwano ( i ja też) od Holmana "ciągnięcia Lecha" do przodu, walki , otwierających podań, zaskakujących rozwiązań ( wybaczając jak np Jevtićowi okresy "słabości") - otrzymano "teatr jednego aktora" który "mówił swoje kwestie" gdy tymczasem koledzy "grali inne przedstawienie".
I nikt tak naprawdę nie wiedział o co mu chodzi ,bo niby "swoją rolę grał dobrze posiadając dobry warsztat aktorski" .

Oczywiście jego "casus" to nic nowego w Lechu ( Cueto, Zapotoka, Claasen, w pewnym sensie Jacek Kiełb), bardziej mi idzie o "przeciąganie" sprawy" czekając by "kibole zwolnili zawodnika " ( jak obecnie np zwalniają Thomallę, zwolnili Mikołajczaka, Wilka itp.) co powoduje wypłacanie bejmów graczowi "w nieskończoność", gdy i tak "przyszłości" przed konkretnym graczem nie widać, sceptycznie jest traktowany przez kolegów, trenerów.
No cóż, najtrudniej przyznać się do własnych błędów gdy  "w świat" idą mity w rodzaju - "najlepszy skałting" "najlepsza Akademia" "klub stabilny", a tu potrzeba "jebnąć pięścią w stół" i skończyć "leserstwo i pozoranctwo" im wcześniej tym lepiej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz