Szukaj na tym blogu

czwartek, 2 października 2014

WTOREK/ŚRODA/CZWARTEK- tzw "europejskie stadiony"

Żeby nie było i przewidując "głód piłki" (przerwa na reprezentację) usiłuję "napachać się piłką po uszy".

Jest okazja bo gra LM i LE

Trochę się zawiodłem na meczach CSKA-Bayern i Zenit-Monaco.
Kiedy się ogląda bez emocjonalnego zaangażowania meczysko to chce sie widzieć sporo bramek, albo ekstra akcje, szybko zmieniające się sytuacje, parady bramkarzy, "urywających się napastników", genialne dryblingi czyli ogólnie "ludożerkę".
Coś co można sobie brać za przykład jeśli stawia sie wymagania drużynie której kibicujemy.
Jak wyczuliście bezbłędnie po tym wstępie.... NIC  z tego w tych dwóch meczach nie było.
Było COŚ co najgorzej świadczy o "widowisku piłkarskim" czyli NUDA.
Bayern - niestety wpada w "barcelońską pułapkę ". Wymienia "miliony podań", chce wjechać z piłką do bramki zupełnie zapominając o tej najskuteczniejszej prostocie piłkarskiej czyli "szybkość/strzały z wielu odległości/zmiana tempa gry". Bayern gra jak młockaria ustawiona na "mielenie rywala". Strzela bramkę (z karnego!) , by potem "dożynać bezpłociowo mecz".
Więcej się spodziewałem po Zenicie ( któremu pasjami kibicuję). Przecież w lidze ( nie takiej słabej) leje rywali jak leci a na 24 strzelone bramki ma tylko CZTERY STRACONE!
Czekałem (wyposzczony po Bayernie) na bramki i... kiszka i sznurek.
Klasyczne nudne "taktyczne zero/zero". Jak kto wie co to znaczy (NUDA) to wie jak wyglądał mecz. Coś tam szarpnął Hulk, coś tam "zagrozili Francuzi", komentatorzy "podgrzewali tą letnią breję", ale nic z tego nie wynikało.
Zrekompensował mi to wszystko mecz Arsenalu z Galtasaray. Czyli- super gra Welbecka ( najlepszy na boisku) , pięć bramek ( było 4-1), czerwona kartka dla Szczęsnego no i się ogólnie sporo działo na boisku.

Czwartek to mecz Legii, w LE.

Niewiarygodne stało się rzeczywiste, bo "chlopsko-robotnicza" piłka rodem z Łazienkowskiej WYGRAŁA.
"Styl chłopcy z Pragi" czyli siła/walka i "nie pierdolenie się z rywalem" pozwoliła pokonać "pykających stylem po ziemi" Turków.
Czy to złośliwość? Nie bo spójrzmy na statystyki po meczu.
Legia = DWA celne strzały (jedna bramka) + SZEŚĆ ŻÓŁTYCH kartek ( niby 5 plus 2 żółte=czerwona dla Żyro)+ zniesiony gracz rywali ( nie wrócił na boisko... skąd my to znamy).
Dobrze że Legła ma "szeroką ławkę" bo jeszcze 2 mecze i nie miałby kto grać "wyżółtkowany za faule".
Jak oglądam ten siermiężny futbol to aż mnie kolka ze śmiechu bierze kiedy przypominam sobie deklaracje (chyba Koseckiej a może Vrdoljaka) "chcemy zagrać w finale LE w Warszawie".
Jak w tym dowcipie z brodą "chciałby jeszcze raz bzyknąć Cameron Diaz- A co już raz bzykałeś? -No nie, ale już RAZ chciałem".
Na dokładkę Mielcarski systematycznie "sikający z emocji po nogach" i obdarzający nas błyskotliwymi uwagami w przypadku nieudolnego zagrania wojskowych w stylu " dobrze, dobrze chciał, POMYSŁ bardzo dobry"... a wykonanie... po robotniczo-chłopsku.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz