Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 20 października 2014

PONIEDZIAŁEK.. KAC PO KIELCACH TRZYMA

Czytam posty na "bułgarska" i "kkslech.com", oceny graczy i mam bardzo mieszane uczucia i sprzeczne myśli mi się kłębią w głowie.
Powodem całego zamieszania jest remis z Koroną ( wściekle frajerski) i 'jechanie po Wołąkiewiczu".
Zastanawiam się o co chodziło Skorży kiedy "puszczał sygnały przedmeczowe" ,że wie iż Korona będzie grała piłki "na aferę" z każdego rejonu boiska wprost pod bramkę Lecha. Praktycznie porzucając jej rozgrywanie.
Skorża przewidywał masę dośrodkowań z każdego rzutu wolnego czy rożnego. Mówiło się nawet, że dlatego właśnie zagra Arajuuri, albo Bednarek. Stało się inaczej.
Skorża postawił na "kurdupelnego" Wołąkiewicza zostawiając na ławce lepiej grających głową Bednarka czy Arajuuri.
I tu okazało się, że pisząc to (kurdupelny Wołąkiewicz) zagolopowałem się!
Wołąkiewicz ma 1,82 a "niby wieżowiec" Olivier Kapo ( "na którego grał") ma 1,84 cm wzrostu. Nawet Trytko którego pod koniec wprowadził Tarasiewicz by "podwyższyć atak" to "tylko" 1,89 ( a wiem ,że  Pan Trytko wyskoku do piłki PRAKTYCZNIE NIE MA!).
Jak widać pomyliłem się zakładając ,że to "warunki fizyczne" utrudniały Żabie (brr co to za ksywka dla piłkarza) grę w powietrzu przeciwko Kapo.
A więc Skorża mając "tabelkę wzrostu" nie popełnił wielkiego błędu! Bład "tkwi w Wołąkiewiczu".
Już kiedyś pisałem, że on NIE MA UMIEJĘTNOŚCI CZYTANIA GRY (taką posiada bezprzecznie Kamiński i w mniejszym stopniu Wilusz). Ten "organiczny brak" powoduje, że często musi robić desperackie wślizgi bo... po prostu fatalnie się ustawia, nie nadąża za zagraniami rywali.
I podkreślam nie jest to wina wyrażnego braku dynamiki ,a (szczególnie przy grze głową) tzw. "timingu" czyli wyczucia odległości/ czasu. Skutkuje to kontuzjami ( ostatnio uszkodzona szczena), a te "bohaterskie zakrwawione bandaże" to nie dlatego wyłącznie ,że jest taki super wojownikiem, ale dlatego że , banalnie , "nie nadąża". Nie daje NORMALNIE rady i musi desperacko "klajstrować swoje błędy"! I nie gadajcie, że ma "skromne warunki fizyczne" skoro teraz coraz mniej w Europie "kafarów" typu Arboleda, bo gra po prostu stała się szybsza w ataku i NAPRAWDĘ dobre drużyny grają często "za plecy obrońców" i rzadziej stosują ( patrz CWeLe= Brzyski,Korona=Golański) metodę "wolny+dośrodkowanie+głowa" i tak potarzanie do znudzenia.
Stąd w cenie obrońcy zwrotni ( Hummels!). Choć i w tym wypadku  nie jest to "drobniaczek" bo ma 1,91 wzrostu!
Pozostaje mi więc drugie podejrzenie- Skorża wiedząc to wszystko o Wołąkiewiczu chciał go "poddać probie ogniowej" (przypominam- jego kontrakt wygasa w czerwcu 2015).
Ryzyko niby było niewielkie- Korona jest i była słaba. Jak widać próba nie powiodła się, w "dzienniczku ucznia" Wołąkiewicz nie ma zaliczenia i już sam nie wiem czy nie przekreślił tym meczem swojej "kariery stopera". Bo tylko ślepy nie widzi, że to nie ta pozycja i nie ten gracz! A jak wyliczyłem w poście pomeczowym on "nie broni się" nawet celnym wyprowadzeniem piłki , bo po prostu podaje niechlujnie, niecelnie i na dobrą sprawę to Kamyk obecnie "trzyma grę podaniem z obrony do pomocy".
Zatem jeśli Skorża miał wybór, akurat w tym meczu mógł swobodnie postawić na Bednarka, który zagrałby conajmniej "tak żle" jak Żaba, a może zagrałby lepiej i Lech nie straciłby dwóch tak debilnych goli.
Zatem DWÓJA jak Skorża się pomylił, PIĄTKA jeśli chciał dogłębnie i meczowo przekonać się o wartości Wołąkiewicza!

Zawisza-GKS Bełchatów 2-1
widzów 2 600 !!!!

No ostatnie 2 mecze to "typowanie pod górkę". Niespodzianki w Kilecach, Zabrzu i dziwna sytuacja w Bydgoszczy.
Dziwna bo Bełchatów bez Maków, bez Ślusarskiego czyli "bezzębne w ataku". Dla odmiany Zawoisza to powrót Masłowskiego i Goulona (ogromne wzmocnienie!). Jak widać Rumak brzytwy się chwyta i rzuca na plac co ma.

Mecz niezbyt atrakcyjny.
Jeśli GKS niby ma najlepszą obronę, a Zawisza "daje ciała" mecz po meczu to.... niestety (stawiałem na Zawiszę) wychodzi niby REMIS.
W 2 połowie Zawisza jakby obudził się z drzemki "pierwszej połowy" .
Strzelił DWIE bramki (Petasz, Masłowski) , a miał jeszcze okazje-jedną 100% a jedną  (no nie wiem) ale chyba 500% (praktycznie pusta bramka, piłka na 3 metrze, centralnie i gościu strzela w...poprzeczkę).
Czyli gramy "po polsku" - tylko jedną dobrą połówkę meczu.



Jako ciekawostka : Bilety na ten mecz ZA ZŁOTÓWKĘ (TAK, TAK) nie napędziły na stadion tłumów, jak napisałem wyżej... 2 600 kibiców (????) . Co kurna TAM się wyrabia? Jakaś - Bydgoszcz  "stolica ping-ponga"?

Komentatorzy:
- ręka lekko spowodowała odepchnięcie.... ha ha ha ha ha
- piłkarze GKS-u, jak trzeba sfaulować to to robią
- taki mecz bez kofeiny
- kłaniamy się gorąco
(chyba-kłaniamy się z gorączką? Bo mówi się- WITAMY SIĘ gorąco)
- ładnie pofrunął w powietrze
- pokazuje Michał ten swój potencjał
( to "TO" się tak nazywa = potencjał ? Mój kumpel mawiał "leżę świństwem do góry" a nie "potencjałem").


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz