Szukaj na tym blogu

sobota, 15 marca 2014

NADZIEJA NIE UMARŁA - W OSTATNIEJ MINUCIE

Lech-Podbeskidzie   2-1
widzów 18 923
sędzia  Lyczmański


Niedawno dworowałem, że kontuzje "pomagają" Rumakowi ustawiać drużynę.
Dodam słynne angielskie  przysłowie " Desperate diseases must have desperate remedies." .




I tak to Rumak wiedząc że "albo rybki albo akwarium" zagrał pokerowo -- DWÓCH NAPASTNIKÓW ! Do tego tylko JEDEN stricte defensywny pomocnik.
NAJSTRASZY gracz  Lecha na boisku ( Hamalainen) miał 27 lat.
Nie, nie piszę tego żeby zachwycać się "niską średnią wieku" , bo nic to nie znaczy skoro prowadzi do porażek ( patrz Widzew- sr wieku 23,5!). Piszę by pokazać jak desperacko zagrał Rumak.
Zrobił DOBRZE.
Tylko tak miał szansę coś ugrać. Kto gra w pokera wie , że dobry blef pomoga pokonać gracza który "na ręku" ma "kolor" czy "fulla"  gdy samemu ma się "parkę".
  Oczywiście  o prawidłowości decyzji  świadzczy TYLKO WYGRANA.
Wygrana byla, decyzja prawidłowa!
Reszta "gdybania" i "rozdrapywania" to jest wyłącznie "czepianie się".
Rumak "rzucił na głęboką wodę" Kownasia ( ponownie), złożył na barki 19 letniego Linetty CAŁĄ pracę w defensywie/pomocy .

1 połowa
Skończona wynikiem 1-0 po karnym ( faul na Kownasiu strzał Wołąkiewicza w 31').
Były "przebłyski". I tyle.

2 połowa
-- to bramka Pietruszki w 63' na 1-1. Niesamowita bramka. Na dole "zrzut"  pokazujący moment strzału.




  Coś komentatorzy mówili że "nikt nie doskoczył do strzelca", ale sorry to było 34 metrów od bramki a
     on biegł na TRZECH obrońców Lecha. Ja nie widziałem w tym momencie błędu. Takie bramki
     zdarzają się tak rzadko jak rydze na trawniku przed blokiem w centrum Poznania.
-- zrobiło się 1-1 i od 80' Lech po prostu rzucił się "do gardła" góralom. Nareszcie zagrał "jak o życie".
   Niewiarygodnie przydusił przeciwnika grając praktycznie całe 14 minut ( tyle przedłużył mecz sędzia) w
   odległości  30 metrów od bramki rywala.
-- mogło zresztą być i 1-2 gdy do wspaniałego podania Iwańskiego doszedł Malinowski i ścigany
    rozpaczliwe przez Lovrencicsa nie dał rady Gostomskiemu
-- no i "wisienka na torcie" kiedy ( jak bywało u Smudy) Lech "nie padł", atakował, wywalczył wolny
   z odległosci 20 metrow od bramki ( a bylo już kilka sekund do końca meczu). Został sfaulowany
   Formella. Możdżeń  znakomicie "przymierzył" i.... aż wrzasnąłem z radości... 2-1 !




Cóz pisać. Całkiem dobrze oglądający się mecz. Dobrze grało Podbeskidzie.
 W Lechu było widać niedostatki doświadczenia. Ale... jak się nie gra to jak tego doświadczenia nabierać? W tym kontekście gra Kownasia , Formelli czy Linetty ( jakkolwiek byśmy ich nie oceniali) to ogromna INWESTYCJA.

Raziło mnie to że Lech zbyt dużo faulował w okolicach swojej bramki, ( zdecydowanie! ).
.
Ciekawostki z meczu          ;
-- Hamalainen dostał PIERWSZĄ ŻÓŁTĄ kartkę w tym sezonie
-- Lech "dostał" PIERWSZY RZUT KARNY  od 5 kwietnia 2013 roku !
-- graczem meczu internauci wybrali Dawida KOWNACKIEGO ( no gość idzie w górę jak wodór).
-- średnia wieku 11 Lecha w tym meczu ( tych co wybiegli na 1 połowę) to 23,27 lat.
Ja nie przypominam sobie tak młodej drużyny Lecha!
-- niewiarygodne! Wołąkiewicz dostaje żółtą kartkę za dyskusję z sędzią ==> jest KAPITANEM !
    co za bzdura !


Moje oceny graczy- 0-6

Gostomski - 4 - bronił dobrze choć bramka którą wpuścił przypominała mi bramki wpuszczane przez Pewnego Pana

Możdżeń - 5 - za bramkę! Za całokształt. Żeby tylko mniej faulował,
Kamiński - 5 - widać ile on znaczy dla obrony, konstruowania akcji w Lechu.
Wołąkiewicz - 4 - dobry, ale gorszy od Kamyka przy rozegraniu
Douglas - 4 - waleczny, skuteczny, wielki minus za spartoloną "setkę"
Henriquez - 3 - krótko grał, ale miał niezłe wejście

Linetty - 2 - może i jeżdził po tyłku, ale był bardzo mało konstruktywny, a wręcz był "dekonstruktywny".
                   Generalnie podań dobrych na lekarstwo, strzały na wiwat.
Hamalainen - 4 - dobrze zagrał. Ofiarnie, niegłupio zagrywał
Lovrencics - 4- wreszcie na swoim ulubionym skrzydle. Co ciekawe miał 100% celności swych
                         strzałów. Patrz strzały w statystykach.
Claasen - 2 - sorry, znowu żle, niecelnie,  sporo bez sensu, gracz grający "inny mecz". Nie mogę już wręcz
                      słuchać zdań typu "piłkarz ten ma potencjał,ale nie zawsze go pokazuje" [komentator
                       Murawski].
                      A przecież proste, albo gra dobrze, albo nie. Tu gra niedobrze!
Formella - 1 - w sumie dostał 32 minuty i...  jakby go nie było . "Zarobiony" rzut wolny w 94' to
                      jedyny moment w którym można było o nim coś dobrego powiedzieć

Teodorczyk - 3 - zdecydowanie "dobrymi chęciami piekło wybrukowane". Przy szybkim ataku był wręcz
                          "hamulcowym", często podając bez sensu , albo niecelnie.Nadużywał dryblingu, a jest         takim samym "dryblerem" jak Łukasz Trałka ( i to wszystko mówi). Jest to jednak rasowy NAPASTNIK
                          a nie "pozorant" . Trója to niezła ocena za jego grę.
Kownacki - 4 - może nieco ze wysoko ( może czwóra minus), ale on pokazuje co to znaczy pojęcie
                        "zaistnieć na boisku " i "wykorzystać otrzymaną szansę" oraz bzdurne gadanie o
                        "aklimatyzacji" w zespole. Bo powinno być jasne. Dobry gracz jest PO PROSTU dobry.
                        Reszta to często "ściema" - patrz np. Ubiparip czy Claasen.

Pewnie oceny byłyby surowsze przy porażce, ale WYGRALI, wyszarpali i na tym to powinno polegać.
Rzucić się do gardła i wyszarpać wygraną


Tradycyjnie statystyki:

Strzały - czerwone=niecelne

Kownacki - 2'  73'
Gergo - 19' 30' 83' ( stuprocentowa celność!)
Claasen - 25' 39'
Hamalainen - 30'
Wołąkiewicz - 31 [ karny]
Linetty - 45' 55' 67'
Dougla - 47' [ tragicznie spartolona setka ]
Teodorczyk - 68' 73' [ poprzeczka]
Kamiński - 83'
Możdżeń - 94'





Korona-Zawiosza  1-1
widzów  6 755
Sędzia Gil

Mecz z okolic --- "średni ligowy".
Miałem wrażenie, że Zawisza "bardziej gra w piłkę". O mały włos następej swojej bramki nie strzeliłby Drygas.
Kiełb ( to do tych co za nim tęsknią ) grał słabo i został ściągnięty z boiska w drugiej połoiwie.
Korona zresztą ' sama sobie winna" bo metodą ligową ( strzeliła bramkę w 14') usiłowała "dowieżć korzystny rezultat  do końca meczu".
Choć w pewnym sensie "załatwił ich" gracz Korony ( wlaśnie)  który przy stanie 1-0 (w 75')
wyleciał za brutalny faul z boiska. Zawisza skorzystał, , był strzał "życia" tym razem Ziajki w 81 minucie ( z 19 metrów) i skończyło się remisem.
Sprawiedliwym.

Komentatorzy:
- Malarczyk wychodzi wyżej by walczyć o głowę
- tutaj brakowało TYLKO PRECYZJI a byłby gol dla Zawiszy ... ha ha ha ha
- szybciej, szybciej, szybciej musi Zawisza PRZYSPIESZYĆ
- nie lubi zmieniać Tarasiewicz, ale szykuje się KOLEJNA zmiana
- teraz na boisku jest WIĘCEJ MIEJSCA bo jest na boisku O JEDNEGO ZAWODNIKA MNIEJ....  no kurna odkrywcze jak psi chuj... he he he

2 komentarze:

  1. Goal Anonim09:22:00

    To chyba oglądaliśmy inny mecz...
    Hello Waldas!

    Na wstępie przyznam, że nigdy nie słyszałem tego słynnego angielskiego powiedzenia.
    Natomiast często odbija mi sie o uszy inne, podobne: *DESPERATE TIMES CALL FOR DESPERATE MEASURES*
    (popisałem się jak Możdżeń)

    Jak może zapewne znjadziesz na forach, mam zupelnie diametryczną ocenę tego anty-meczu.
    I nawet porównanie jakości drużyn z poprzedniego meczu sugeruje, ze tamci byli z jakiejś innej, normalnej ligii.
    To dla mnie najgorszy mecz Lecha jaki widziałem. Totalna żenada!To co Rumak zrobił z tym zespołem
    i poszczególnymi zawodnikami woła o pomszczenie.
    Najgorsze, ze kibole (miast wyrwać chwasta) swem dopingiem uratowali mu i żyć i życie.
    Ojrzu musi zmienić różaniec, a Możdżu mi totalnie podpadł, bo już święciłem dwa X-y i triumfalno-mistrzowski start typiczny!

    Nic, teraz znów kumaci nawiedzeńcy będą napinać sie na Legię, mistrza i Puchary.
    Niemniej, cieszę sie, że Lechici poprawili Ci samobójczy nastrój z wczoraja.

    PzDrKoL

    PS jeszcze wam pokaże! TYPERKA MUST GO ON!

    OdpowiedzUsuń
  2. Goal
    Czasami jest tak że przeciętny albo słaby film SIĘ PODOBA a nawet wyrasta na "kultowy". Liczy się , w widowisku EMOCJA! Gdy "nasz" tarfiany raz za razem pada na ring, ledwo trzyma się na nogach , publika jiż zbiera się do wyjścia a tu nagle BACH i rywal pada na plery!
    I nie wstaje.
    To właśnie jest ten wyczekiwany HAPPY END. I ja trzymałem kciuki by wygrali! Bo dopieri PO meczu należy "brynczeć", w czasie full emocji.
    Emocji i podtekstów bylo sporo, NASI wygrali ( nie jakiś tam Totamtenham, REAL- Kobylnica czy inne wynalazki., których los mi jest dogłębnie obojetny)..
    A że Hamalainen to nie Reus, Kownacki nie Messi, Teodorczyk nie Ibrahimowić, Kamiński nie Hummels , Gostomski nie Neuer to .... chyna widać. I podpowiem Tobie ----- NIGDY NIE BĘDĄ GRALI NA POZIOMIE TYCH "zagranicznych". Kropka Amen.
    Jak zresztą prawie WSZYSCY POLSCY PIŁKARZE. Czyli ponownie HALO TU ZIEMIA !

    OdpowiedzUsuń