Szukaj na tym blogu

piątek, 18 października 2013

SÓL PIŁKI

Często "wypasieni" komentatorzy "ładują łykających jak młode rekiny komentarze meczowe" kibiców formułką " solą piłki nożnej są gole".
Barokowe gadanie, gdy wystarczy powiedzieć " najważniejsze w piłce są gole". To jest ten "fun", radocha, nawet na podwórkach Wildy, w Poznaniu.
Wtedy ( przy strzelonym przez "naszych" golu ) wybucha w przestworza "gała energii".
Największa gdy Nasi gonią beznadziejny wynik i... wygrywają.
Ja pamiętam i będę pamiętał zawsze bramkę Murawskiego w meczu z Austrią w 92 minucie (ostatniej minucie meczu, dogrywki!).
Co ma piernik do wiatraka.. zapytasz Czytelniku/Czytelniczko. Ano ma.

Górnik Zabrze-Sląsk  3-2
Przyznam że to był NAJLEPSZY MECZ ligowy jaki zobaczyłem w tym sezonie ( na razie). 
Był zapowiadany jako "mecz kolejki", ale pewnie wpisał się do historii OBYDWU klubów.
Ci co nie oglądali niech żałują!
No bo w 1 połowie Śląsk był "na wierzchu". Był lepszy. Grał to co chciał i "poruszał się po prawidłowych torach".
Swoje dwie , kolejne, bramki strzelił supersnajper ligi/Śląska- Paixao.
Nagle zrobiło się 0-2 dla gości i dla Górnika znikąd nie było ratunku. Kiepscy mogli "dołożyć" do banku jeszcze 3 bramki (Paixao 1x, Hołota 2x).

Druga połowa. Zmiany w Górniku, na boisko wchodzi Gancarczyk, potem Iwan.
Widać, że trener Nawałka nie stoi "zmrożony z opadniętą szczęką" przy linii, ale wywiera presję na swoich graczy i "na mecz".
Pod koniec Górnik ( Sobolewski! no niespodzianka bo to już któraś bramka w sezonie) strzela na 1-2.
Ale to "detal". Górnik dalej jest w "ciemnej dupie".
Jest 90 minuta, sędzia "dorzuca 3 minuty.
I w tych TRZECH MINUTACH Górnik strzela DWIE BRAMKI I WYGRYWA MECZ.
Uff.
Dodam.
W międzyczasie dużo się dzieje, jest walka, walka, dużo ruchu na boisku, sporo ładnych zagrań i WIARA!
W Śląsku wiara bo... "damy radę wygrać" i w Górniku wiara bo... " jeszcze mecz się nie skończył, gramy chłopy, gramy".
Szkoda, że takie dobre mecze "na polskiej ziemi" zdarzają się tak rzadko.

Komentatorzy:
- Sobol położył łokieć delikatnie na głowie Paixao, to mogło zaboleć
- walka z Kokoszką o głowę to już trudne zadanie
- tam było widać jak była ustalona linia obrony, tam po prostu nie było linii
- wysoko uniesiona głowa Kokoszki (miało być noga)
- (Każmierczak) słynie z tego że ma straszne kopyto   HA HA HA HA HA

PS do meczu- ten chwalony Kokoszka ( kurde a w ogóle co to za nazwisko dla stopera) złapał już swoją 6 (!!!) żółtą kartkę. Przybylski (GZ) swoją 5.
Jak widać rywalizacja o "żółtą kosę ligi" śrubuje rezultaty.
Przypominam:  "najlepszy wynik" to było 13 żółtych kartek W CAŁYM zeszłym SEZONIE !

Korona-Jadwiga  4-1
No tu też rzeżnia.
Też całkiem całkiem meczyk ( aż strach jakie będą te w sobotę/niedzielę/poniedziałek).
Zaczęło się zgodnie z przewidywaniami. Jaga ( Dżalamidze, Plizga, Quintana), więc niezła "siła uderzeniowa", wyprowadzają białostocczan na prowadzenie 0-1.
No.. pomyślałem. Korona z głów!
A tu nie. Porobiło się na maksa i Jaga gasła z bramki na bramkę.
Skończyło się "rżnięciem" , czyli pogromem 4-1. Co ciekawe bramki strzelał ( 2x) piłkarz Trytko. Piłkarz znany mi z Arki. Piłkarz "prosty jak konstrukcja cepa", siermiężny i piłkarsko ubożuchny. A tu strzelił 2 razy, napoczął rywala i posypało się. Jaga spuściła manto Widzewowi, teraz sama dostała tęgie lanie. Ciekawostka.

Komentatorzy
- naraził ich na kilkadziesiąt przebiegniętych metrów
- piłka znalazła się się , niestety , pod nogami W TYM MOMENCIE RASOWEGO NAPASTNIKA (Trytko)
- (Kiełb) kiwał graczy Manchesteru jak tyczki slalomowe
- Małkowski obserwował piłkę aż mu stanęło serce
- oglądanego trenera Stokowca podsumowywać już nie trzeba
- (przed karnym dla Korony) a teraz dwie twarze naprzeciwko siebie
- zdejmował koszulkę Maciej Korzym.. w powtórce

Jak widać działo się nie tylko na boisku ale i w boksie komentatorskim. Najlepszy, połamany jak 80 latek z lumbago, jest zdecydowanie tekst o rasowym napastniku Trytko któremu "piłka trafiła się jak ślepej kurze ziarno".

 Sumując- dwa mecze.
W obydwóch GOŚCIE od początku prowadzili, przegrywając. Korona i Górnik głęboko w dupę wsadzili sobie gadanie " bramka stracona podcięła nam skrzydła". Spojrzeli na zegar i zobaczyli że jeszcze pozostała masa czasu by strzelać rywalom bramki.
Rywale "przysnęli>", legli na piernatach... bronili skromnej przewagi. Nie dali rady.
Padło w sumie,tylko w dwóch meczach, aż 10 bramek- po 5 na mecz !!!!!
Szacunek dla.. Korony, szacunek dla Górnika, pochwała za bardzo dobrą grę dla Śląska.
Stokowiec ( jeden z lubianych przeze mnie trenerów) musi zacząć się martwić!



                                                                                                       

3 komentarze:

  1. Anonimowy00:08:00

    Spójrz Waldek: http://kibicujemynaszym.pl/Kibicujemy.aspx?n=2380
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcin
      Spojrzałem, przeczytałem, nie podobało mi się. Mocno "zatrącało" "syndromem smoleńskim" czyli "teorią wybuchu".
      Ot gadanie "spiskowe". To prawie każdy mecz można uznać za "sprzedany". Na przykład Podbeskidzie-Lech gdzie Lech w meczu celnie strzelał w 1 połowie ZERO razy! A przecież Czesiu lubiany w Poznaniu i nie ukrywajcy swojej sympatii do Lecha ( stare sentymenty).
      Pisząc tak dojdziemy do klasycznej "macierowiczyzny".
      Ale przeczytałem :-)
      Pozdr Waldas

      Usuń
  2. Anonimowy22:20:00

    heheheheheheheheheheheheh :) A tak Ci podesłałem jako ciekawostkę. Jak widzisz powstrzymałem się od komentarza. A z Macierewiczem to mnie ubawiłeś :)
    W każdym razie cieszę się, że Lech odpalił procę, bo jak Wisła ma z kimś walczyć o majstra to właśnie z
    "Kolejorzem", a nie dziwką...
    Zdrów.
    M.

    OdpowiedzUsuń