Szukaj na tym blogu

środa, 2 stycznia 2019

TYLE ZYSKU CO W PYSKU

Brak na razie piłkarskich konkretów.
Normalka, pierwszy tydzień Nowego Roku.

Czytając "newsy" ( jedynie jakoś tam interesujące) o dziwacznych łamańcach wokół Wisły Kraków zastanawiam się czy całe to mędzenie kibolskie, że piłkarski Lech nic nie ugrywa ma sens.
A także czy to wymyślanie "uzdrawiających recept na sukces" ma jakąkolwiek REALNĄ, trzymającą się ziemi, podstawę ( oprócz marzeń i liczenia komuś pieniędzy nie znając w ogóle realiów księgowych FIRMY).

Czy ma sens INWESTOWANIE W KLUB LIGOWY jeśli spojrzymy na to z punktu widzenia piłkarskiej, ligowej ekonomii.
Przyjmijmy że jestem Właścicielem klubu Ekstraklasy ( osobą prywatno-kapitalistyczną).
Pytanie więc- jak ZAROBIĆ na klubie piłkarskim w najwyższej klasie rozgrywkowej?
Bo przecież dla PRAWDZIWEGO biznesmena chodzi o wypracowany zysk, nie o okradanie kogokolwiek. No chyba że przyjmiemy że złodziejstwo to TEŻ praca  :-)

Myślałem, myślałem i doszedłem do wniosku że w zasadzie zarobek ( licząc wcześniej poniesione koszta np na eliminacje czyli przeloty, hotele, transport na miejscu i ekstra logistykę wyjazdową) MÓGŁBY być JEDYNIE jeśli klub grałby w fazie grupowej LE ( NIE W LIDZE).

Co prawda nieduży jak na poniesione wydatki, ale byłby przede wszystkim "zarobkiem reklamowym".
Reklamy Klubu, piłkarzy "do sprzedania", magnesem przyciągającym ewentualnie nowych utalentowanych, a stosunkowo niedrogich piłkarzy.
Którym wystarczałyby rozgrywki na szczeblu "grupowym" ny się pokazać, akurat w moim klubie. I potem pójść dalej w świat. Albo dla starszych piłkarzy szukających "złotego strzału" by zarobić na "konto emerytalne".


TAK....to byłby ten magnes. No i nieco bejmów z pełniejszego stadionu. Choć tu musiałoby być ( np w Poznaniu) więcej niż 20 000 ludzi by tak się stało.

O WIĘKSZYM zarobku, czyli o grze w LMistrzów w ogole nie myślałbym, choć tam akurat zarobek "godziwy" i tak naprawdę mocno zasilający konto Właścicieli.
No ale wtedy i koszta większe takiego "LigoMistrzowskiego zespołu" i "schody" do pokonania ( bardzo trudne eliminacje rodzaju "Misssion Impossible") - strasznie wysokie.
Pokonanie ich graniczy na teraz z cudem.

Pozostańmy więc przy LE.

Buduję więc zespół, ale czy dam radę przejść eliminacje LE?
Widzę to czarno na co wskazuje historia gier polskich zespołów w eliminacjach do tych rozgrywek. do fazy grupowej.

Czyli.... szanse niewielkie, koszty spore, zysk gówniany albo "zysku tyle co w pysku".
Przypominam, mój "teoretyczny zespół" to normalny zespół nastawiony " na zysk" i przeżycie.

I tu dochodzę do wniosku, że ta cała "zabawa" to rzecz opłacalna jako  wyłącznie reklama.
Osoby, przyległych firm, piłkarzy do sprzedania.
Reklama, wiadomo, kosztuje bardzo dużo kasy więc taki "ligowy zespół" to generalnie "słup reklamowy".
Czy "bogaci reklamodawcy" są zainteresowani by "dawać" kasę za nierealny awans  , w czasie meczów eliminacyjnych w takich "korzystnych reklamowo" krajach jak Gruzja, Lichtenstein, Białoruś, Słowacja ?
Chyba ci "poważni" nie za bardzo.
A reklamy garnków i patelni czy podpasek , albo lokalnego internetu raczej szału w takich krajach nie zrobią.
Czyli grane TYLKO eliminacje nijak mają sens i na dodatek  dużym szczęściem byłoby gdybym  na nich wyszedł "na zero" zapominając o jakichkolwiek zyskach.
A jak pisałem... nawet taka faza grupowa LE coraz bardziej "odjeżdża" finansowo.
Inni po prostu mają więcej bejmów, a ja przecież dalej chciałbym mieć ZYSK a nie dokładać z własnego portfela czy tonąc w długach.

I tu mamy oczywiste wnioski,  
NIE MA SENSU INWESTOWAĆ W KLUB PIŁKARSKI.
No chyba że wydaje się CUDZE pieniądze ( np jak kluby "miejskie"- taki Śląsk czy Piast), ale wtedy zawsze to będzie "kiosk przy drodze sklecony z desek" a nie coś wyjątkowego co na dodatek daje nam ZYSK.

Pozostaje mi więc (prywatnie z poziomu dyskusji o biznesie) podziwiać Rutkowskich  ciągnących Lecha i nie mających ochoty na to by dokładać ( trochę to bez sensu w naszej zapierdzianej rzeczywistości) i na dodatek mających na to REALNY pomysł.

Podziwiać trzeba też  Pana Kuleszę (właściciel Jagi) również dającego sobie radę i to z mniejszym budżetem i to bez "podpierania się" strzałami transferowymi ( w rodzaju 5 Mln funtów za Bednarka).

Przyznam - te dwa kluby jakoś mieszczą się w moim (myślę) zdrowym pojmowaniu biznesu.
Pozostałe działają albo na granicy logiki (Legia, Lechia,Korona) albo na granicy prawa (Wisła), albo na garnuszku miasta (Piast, Śląsk) czy "firm państwowych" czyli bez liczenia ani na zysk, ani na straty ani na sukces ( Miedż,Lubin, Płock,Pogoń).
Wyjątkiem pozostaje Cracovia działająca na granicy zdrowego rozsądku, a napędzana nierealnymi mrzonkami ( i pieniędzmi) Właściciela Pana Filipiaka.

Pozostają też poza "horyzontem finasowej wiedzy" nieznane mi Górnik Zabrze ( jak tam inwestuje ALIANZ nie wiem), Sosnowiec ( właścicielska zagadka), Arka ( też danych zero).

Pewnym jest że z mojego liczenia wynika, że NIGDY w piłkę nożną ( taką "poważną") nie zainwestowałbym
Za dużo tam "zmiennych", zbyt kapryśny "odbiorca" (kibol), idiotyczny rynek "pracownika" (przepłacani).
Prawdziwy zysk nierealny, ryzyko strat DUŻE.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz