Szukaj na tym blogu

wtorek, 1 kwietnia 2014

PISZĄ INNI

Znalazłem 3 ciekawe artykuły.
Niekoniecznie napisane wczoraj... he he he.

Ponieważ nie zarabiam na przedrukach niech wystarczy że podam że są to przedruki, nie podając autorów, ani źródeł.
Myśli zawarte są ciekawe i warte zacytowania, bez komentarzy.

Numer 1 - o reprezentacji PZPN

"Rozwiązanie problemów reprezentacji PZPN jest prostsze niż się wszystkim wydawało. Po obejrzeniu dzisiejszego „Cafe Futbol” dochodzimy do wniosku, że przede wszystkim…

1. Musi częściej grać Celeban (trzeba go sprawdzić)
2. Trzeba dalej powoływać Mączyńskiego (dlaczego nie?)
3. Należy w trybie pilnym wstawić Dziwniela (dobry jest)
4. Koniecznością jest skontaktowanie się z Ostrzolkiem (brakujące ogniwo)


Gorzej jak faktycznie zagrają Celeban, Dziwniel, Mączyński czy nawet Ostrzolek, bo wtedy trzeba będzie znaleźć inną czwórkę, której akurat brakowało do osiągnięcia dobrego wyniku. Na przykład Kamińskiego, Strausa, Pazdana i Wawrzyniaka. Kogokolwiek, bo w polskiej piłce wciąż obowiązuje jedno hasło: nieobecni mają rację. Najlepsi są ci piłkarze, którzy akurat nie grali. Na przykład Brzyski był bardzo dobry, dopóki nie grał, a jak już zagrał, to stracił na wartości, w przeciwieństwie do Wawrzyniaka, którego notowania poszły w górę, ponieważ mecz obejrzał w telewizji. Największym atutem Dziwniela czy Celebana jest to, że w kadrze nie grywają."


Numer 2 - o zarobkach piłkarzy

"Jakub Kosecki ma prawo za swoje pieniądze kupić co mu się podoba. Może kupić Porsche Panamera, może kupić nawet trzy takie samochody, każdy w innym kolorze. Może – jak zapowiada – kupić Lamborghini albo nawet prom kosmiczny i działkę na księżycu (o ile klub wystarczająco mu zapłaci). Piłkarz ma święte prawo przerżnąć oszczędności w karty, wydać na panienki, samochody, przepić, rozdać ubogim albo pomnożyć.

My pisaliśmy o czym innym – o tym, że takiego piłkarza, jakim jest Jakub Kosecki nie powinno być stać na taką brykę. Nie był więc to zarzut do niego, tylko do władz klubu. A idąc dalej – do władz wszystkich klubów. Niektórzy zawodnicy w polskiej lidze zarabiają więcej niż Barack Obama (zarobki prezydenta USA: 400 000 dolarów rocznie) i nie jest to normalne. Gdyby jak w Bundeslidze generowali zysk dla wszystkich klubów uczestniczących w rozgrywkach, wtedy tak. A że generują stratę – to gdzieś popełniono błąd. Nie ma najmniejszego powodu, by piłkarz w Polsce zarabiał więcej niż piłkarz w Czechach, na Słowacji, w Finlandii, w Serbii, na Węgrzech czy w Norwegii. Wielu prezesów mówi: takie są realia, ja nie dam, to da kto inny. Ale gdyby wszyscy „nie dali”, to ci zawodnicy wcale nie rozpoczęliby masowej emigracji. Kilku by wyjechało bez zauważalnej szkody dla poziomu rozgrywek.
..............Niedawno Dariusz Mioduski wspominał, że miasto mogłoby wspomóc finansowanie akademii. Pewnie by mogło. Z drugiej strony, parking klubowy świadczy o tym, że nie jest to konieczne. Czego jak czego, ale kasy najwidoczniej tam nie brakuje.
................Tutaj powinno się piłkarzom rozdawać wędki, a nie ryby. Już kiedyś to pisaliśmy, ale napiszemy ponownie: wszyscy prezesi powinni się spotkać i na nowo ustalić zasady wynagrodzeń, bo ten obecny wyścig zbrojeń nie ma sensu.
 Zwłaszcza, że cały wyścig zbrojeń sprowadza się do płacenia coraz więcej za pistolety na wodę.
 Piłkarze są zadowoleni, ale kto poza nimi? "


Numer 3 - po meczu z "tęczową lewatywą"

"Sobotni mecz to także wielka lekcja dla trenera Mariusza Rumaka i zarządu Lecha Poznań. Odrzućmy te skwaszone miny koneserów, którzy krzywią się na poziom meczu. Skupmy się jedynie na reakcjach w samym Poznaniu. I kibiców, i dziennikarzy. Podkreślają one głównie to, że Lech przegrał po walce, że zostawił pot na boisku i że choć przegrał, nie był gorszy i skóry łatwo nie sprzedał.

Proszę na to zwrócić uwagę. Jesteśmy w samym środku ostrej krytyki władz Lecha i samego trenera Rumaka. Decyzja o wotum zaufania dla wielu przeciwnych mu kibiców była nie do przyjęcia. Trener Kolejorza nie ma w Poznaniu lekkiego życia. Na dodatek przegrywa mecz z głównym rywalem i pozwala mu uciec w tabeli na dziesięć punktów.

To normalnie byłby powód do zmasowanej krytyki i żądania głowy po raz kolejny.

Tymczasem - nic z tych rzeczy! Nikt nie wylewa pomyj na pokonanego Lecha i trenera Mariusza Rumaka. Przeciwnie, zespół zbiera umiarkowane pochwały. Za co? Za postawę w Warszawie.

Lekcja to bardzo istotna, bo pokazuje w jaki sposób należy nawiązywać relacje z kibicami nawet w sytuacji, gdy nie sposób dogonić Legii. Bo bogatsza, silniejsza, bo ze stolicy, bo Gil itd itp. Nie da się to się nie da, kibice potrafią to zrozumieć. Trochę się na tej naszej słabej lidze znają, by wiedzieć, że dystans między warszawskim liderem a resztą kraju rośnie i coraz trudniej będzie go zmniejszać. Potrafią jedna docenić wysiłek, wkład, postawę, hart ducha. "


Porobiłem tylko nieznaczne skróty, które nie zmieniły sensu cytowanych słów.

A tak między nami, jakie to przyjemne takie działanie "COPY+PASTE" i człowiek nie natrudzi się przy interpunkcji, a i korekty tekstu nie trzeba robić.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz