Szukaj na tym blogu

wtorek, 8 stycznia 2013

p.KOŁTOŃ-- "LEWANDOWSKI NAPASTNIK KOMPLETNY"

Czytam tekst bloga p.Kołtonia, ktory chwali Piotra Rutkowskiego (wymienia Pogorzelczyka) , przy transferach Lewandowskiego i Rudnevsa i po raz ktoryś nie mogę się oprzeć myśli "dlaczego było tak żle skoro niby było tak dobrze"? Piszę tak, bo zachodzę w glowę jak to możliwe, że Smuda mając "samowygrywającą maszynkę", tylu dobrych zawodników nie zdobył tytułu Mistrza Polski, nawet tytułu wicemistrza!
To mi nie daje spokoju.
 Mam wrażenie że Smuda był jak "wieśniak" który kupuje super esktra aparaturę Dolby Stereo firmy Bose i słucha na niej discopolo.
Marnacja potencjału tamtej drużyny właśnie teraz, z perspektywy czasu, jest tak widoczna, bo przecież  nagle liga nie zrobiła się jakaś super-słaba , a obecnie o wiele gorsza drużyna Lecha w tabeli jest 2-ga.

Pamietam słynny tekst właśnie Kołtonia w którym pisał (na przełomie sezonu 2008/2009) "kto mistrzem Polski i dlaczego Lech".
Ta część historii Kolejorza będzie dla mnie zawsze zagadką. Drużyna "silna" a nawet bardzo silna , naszpikowana reprezentantami ( Kikut,Henriquez,Wilk,Peszko,Lewandowski,Murawski,Injać,Stilić) z bardzo dobrym Arboledą w środku nie poitrafiła sobie radzić z o wiele słabszymi zespołami ligowymi. Gdzieś ta "europejska jakość" uciekała. Może to był brak konkurencji?
Rezerwowych praktycznie nie było, grało cały czas tych samych 13 zwodników. Nie istniał "dopływ świeżej krwi" z drużyn młodzieżowych, transfery po "złotych strzałach z 2008 roku" były nędzne, nietrafione, przepłacone.
Drużyna po prostu "stanęła w miejscu". Tak jakby jeden /dwa REMISY w LE były wymarzonym celem Smudy.
Chyba właśnie ta "remisowa mentalność"  drużyny "zabiła sny" o Majstrze , bo w sez 2008/2009 właśnie nieprzebrana ilość ligowych remisów "załatwiła " Lecha.
I tu sprawdziła się matematyka. Remis to tylko 1 punkt. 2 mecze przegrane, jeden wygrany to tyle samo co trzy remisy, choćby zdobyte po "porywającej końcówce" o której kibol pamiętał , nie pamiętając o "nędznej pozostałości czasu gry".

Prawda. Przychodzimy oglądać piękne mecze. No ale do czegoś ta "zabawa" musi prowadzić. Ideałem jest gdy drużyna gra ładnie wygrywając i strzelając sporo bramek.
Jeśli jednak inaczej "się nie da" niech chociaż wygrywa.
Wierny kibol, widząc postęp, odmłodzenie zespołu, poczeka.

         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz