Szukaj na tym blogu

piątek, 31 maja 2019

DWA WPISY

Wpis nr 1

Można się uśmiać czytając internet w okresie "ogórkowym".
Akurat teraz czytamy  "o potworze z Loch Ness" czyli tzw WZMOCNIENIACH kosmicznymi graczami klubów Ekstraklasy, gdy nazwiska mówią nam kibolom tyle co nazwiska tzw "celebrytów" występujących w niszowym polskim serialu..

Na razie czytam że Legia "przymierza się" do poważnego gracza o nazwisku Wellington, kimś całkiem nieznanym w futbolu, a mającym atuty w postaci wieku (24), i to że jest Brazylijczykiem ( no to argument potężny!! ) i tego że gra w legendarnym... Istanbulsporze (????).
To raz.
Dwa to informacja powtarzana już kilka razy ,że ta Legła nie wykupi gracza Medeirosa... bo ... ponoć słaby.
Słaby to słaby, ale bawi ,że w ogóle mówimy o jakiejś tam przymiarce do wykupienia Medeirosa skoro gość został wyceniony  przez swój macierzysty klub na ... 6 Mln €.
To mniej więcej tak jakby pisano , że ja przymierzam się do wykupienia Liverpoolu.
Coś co jest tak niemożliwe jak włożenie spodni przez głowę.

Ale ubawić się można, nie przeczę.

Co do Lecha.
Ciekawe, że w Lechu posucha na środkowych obrońców ( jakoś Pleśnierowicz nie może "przejść z przedszkola do podstawówki"), a zawodnik rezerw Mateusz Bieniek jest puszczony do Zagłębia Sosnowiec.

Jak tak patrzę to w Lechu jest największa "produkcja" pomocników i bocznych obrońców no i bramkarzy.
Zdecydowany deficyt w dobrych środkowych obrońcach ( było ich ostatnio zaledwie dwóch - Kamiński i Bednarek).
A tak naprawdę od kilku sezonów nie ma z tzw "drugiego szeregu" kandydatów na środek obrony.
W rezerwach pogrywa żelazny Dariusz Dudka ( 35 lat) któremu podsyłani coraz to inni partnerzy ( Skrzypczak, Klimek, De Marco, Goutas, ostatnio Pleśnierowicz).

Dziwne też są sygnały że Lech "sonduje" transfer skrzydłowego z Rumunii skoro w Lechu są : Jóżwiak, Kamiński,Skóraś, Klupś i zdegradowany Makuszewski.
Czytam też o transferach Olkowskiego ( może i to byłby niezły ruch) a także o przymiarkach do 20-latka z ŁKSu, Sobocińskiego (  to środkowy obrońca). Grającego teraz mecz w mecz, na MŚ w Polsce , w kategorii u-20. To też wydaje się niegłupim posunięciem.
Bo faktycznie obrona wymaga najpilniejszej rekonstrukcji. W najgorszym przypadku przecież mając pewną obronę (bramkarzy!) można grać na to 1-0 u siebie (w sezonie byłoby to 48 punktów) i beznadziejne 0-0 na wyjeżdzie i mozolnie zbierać punkty (jak grzyby) tym sposobem.
48+16 ( za remisy) to daje 64 pkt czyli 2-3 miejsce w tabeli.
Ot taki minimalistyczny planik na sezon przejściowy z wieloma młodymi graczami i nowymi trenerami.
Oczywiście mogłyby być i przegrane u siebie, a wygrane na wyjeżdzie. Liczy się zasada i bilans.
Taka Lechia grając w taki sposób o mało co nie zdobyłaby MPolski!

Czyli obrona to NR 1 W PLANACH remontu Lecha.

Podoba mi się też , że w sztabie trenera Żurawia  został Bartkowiak ( zagorzały lechita i niezły fachura), a także iż Żuraw wyciągnął z rezerw "swojego" gościa od przygotowań fizycznych czyli Karola Kikuta ( brat Marcina Kikuta).

Oczywiście sporo to zmieni w przyszłości w sztabie rezerw, ale pewnie nastąpi przesunięcie kadr trenerskich z juniorów (Bochiński?).
Co też naturalne skoro 90% rezerw to juniorzy lub byli juniorzy Akademii Lecha.
A tak naprawdę DALEJ CZEKAM na ten magiczny pierwszy trening Lecha , w czerwcu 2019.


Wpis nr 2


Czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci.

I w przypadku MŚ u-20 niby tak jest ogladając Argentynę, Francję, ale ciekawa sprawa to Nowa Zelandia. Zespół który pochodzi "znikąd".
Którego gracze nie są "importowani" z innych krajów ( jak np robi to Polska choćby taki " niemiaszek" Zylla ) i odpowiedzialność za wyszkolenie, grę spada na szkoleniowców zatrudnionych W NOWEJ ZELANDII.
Specjalnie piszę ZATRUDNIONYCH, bo niekoniecznie są to Nowozelandczycy.
Ale kto do diaska zabroni iść tym tropem i szkolić juniorów w Polsce przy pomocy dobrych trenerów z zagranicy?
Piszę tak, bo oczywiście są zespoły z "graczami z importu" podobne Polsce ( np Mali), ale jak widać po Nowej Zelandii można coś zrobić i "swoim sposobem".
Żeby nie było potem sytuacji, że w kadrze (jakiejkolwiek) graczy z ligi polskiej jest tylu, że akurat starczą do noszenia piłek.

Zresztą.
Patrząc na to jak "piłka przeszkadza w grze" Polakom z U-20 i jakoś ich "nie słucha" to zdziwienie bierze , że ta sama OKRĄGŁA PIŁKA jakoś "klei się do buta" graczy z Kraju Ptaka Kiwi.

Wniosek  straszny.
W Polsce nie trenuje się dobrze młodzieży!
Trenerzy są ciency jak dupa węża. I nie pomoże gadanie o Akademiach kiedy tam są trenerzy po prostu słabi.
A tu równanie proste . Słaby trener +junior = wyszkolenie minimalne.
No i pewnie w grę wchodzi też podejście motywacyjne do grania, które w Polsce istnieje w teorii.
Bo jak tu walczyć skoro pozostaje bieganie za piłką która krąży między rywalami. A "czekanie na błąd przeciwnika" ( czyli najpopularniejsza polska taktyka) kończy się po końcowym gwizdku sędziego .
A minimalistyczny wynik ( najlepsza możliwość) "0-0"     okrzyknięty zostaje WIELKIM OSIĄGNIĘCIEM POLSKIEJ PIŁKI MŁODZIEŻOWEJ. I w sumie młodzi gracze mogą się cieszyć.
My nie.

Niestety masochistycznie oglądam mecz Francja-Mali.
Gdzie w 13 minucie jest 1-1, gdzie średnia wieku Mali to 18,5 roku, gdzie obie bramki to "luty z całej edy".
Kurcze aż mnie skręca z zazdrości!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz