Szukaj na tym blogu

wtorek, 7 maja 2019

YOU'LL NEVER WALK ALONE czyli magia

Ciary kiedy  kibole Liverpoolu śpiewają swoją pieśń.
To jest jak porywająca wszystko fala która zmywa rywali, a niesie swoich graczy. Żadne tam pierdy w stylu "Kooolejorz " czy "Warszawa Warszawa" ale miazga liverpoolskiej pieśni.

To jest potęga.
Nie spodziewałem się dzisiaj czegoś Takiego.
Oczywiście w Barcelonie Liverpool poległ, wysoko, ale Salah miał setę, strzelił w słupek i mimo wysokiego wyniku Liverpool wyjeżdżał z Hiszpanii wcale nie rozgromiony.
No ale to przecież FC Barcelona. Nie jakieś ogóry.

I tu pytanie.
Dlaczego Liverpool wygrał?
Straszliwie wysoko, bo 4-0 to  zmiażdżenie wręcz rywala.

1. Trener
2. Duch zespołu nie do złamania.
3. Publika

Bo przecież nie grał Salah, na ławce Firminho. Niespodziewanie na murawie Shaquiri ( zresztą najsłabszy w zespole). Ale  Kloppowi chodziło nie o wygranie indywidualnościami, a wygranie zespołem ( stąd przeambitny Shaquiri).
Niesamowite że bramki  strzelali  ( po dwie) Origi ( nie łapiący się na boisko w LM) , i  Walnajdum ( gracz który wszedł dopiero  w drugiej połowie).
Liverpool wygrał więc tak naprawdę REZERWOWYMI. Trenerem który wierzył, który wyciągał prawidłowe wnioski z przegranej w pierwszym meczu.
To ważne gdy naprzeciwko biegała Barcelona.

Powtórzę.
Nie wierzyłem ani na moment że TO się uda.
Jak widać cuda w piłce się zdarzają.
Przy okazji uwaga.
Schodzący gdzieś koło 80 minuty Shaquiri ( biegający jak kot z pęcherzem) nabił zaledwie 10,41 kilometra! Czyli nieustanny pressing Liverpoolu to nie było bieganie dla biegania , a siła była w znakomitej jego realizacji. Ustawieniu zespołu.
A Klopp wiedział, że MUSI grać pressingiem by nie dać się rozwinąć Barcy. I tak grali od początku do końca.
Mnie zaimponował Mane. Wkładający w mecz wielkie ilości ambicji na całym boisku , a przecież to na nim niby oparta była siła ofensywna Liverpoolu.
I co ważne grał tak CAŁY mecz!

Piszę to i nie wierzę żę kiedyś mógłbym zobaczyć tak rozbieganego Lecha, grającego z takim drużynowym duchem walki.... a chciałbym.czyli magia
Ponoć należy uczyć się od lepszych.
Niestety... pobożne życzenia, gdy trafia się w drużynie zakalec niebiegający jak Jevtić. I zamiast ganiać całą drużyną wierzy się w JEDNO W MECZU tzw magiczne podanie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz