Szukaj na tym blogu

wtorek, 30 maja 2017

KOWNACKI

Przykro mi się zrobiło kiedy schodzącego Kownackiego żegnały gwizdy. Niby normalna rzecz w nożnej, z nieba  do piekła  i z powrotem, taka piłkarska sinusoida, ale... i z takich sytuacji można wyciągnąć wnioski.

Kownacki ( o czym wiele razy pisałem) był już w wieku 14 lat piłkarzem wyróżniającym się. Do tego mając już 16 lat trafił do 1 zespołu.
Czy to był błąd?
Prawdopodobnie tak.Bardzo młody człowiek rzucony w świat "gwiazd", lokalnych idoli, poklepywany po plecach przez kiboli. Co prawda zarzekał się że rodzina pilnuje żeby mu nie odbiło, ale jak przyznał póżniej odbiło mu i tak.

Myślę że gdyby poczekano z nim ( grałby np w juniorach starszych czy w reezerwach) do 18 roku życia byłoby to z korzyścią dla Kownasia. A może dobrze byłoby "rzucić go" na prowincję ( jak choćby rzucono Bednarka "na żer" bardzo wymagającemu trenerowi Łęcznej jakim na pewno był Jura Szatałow - pamiętam jak na niego skarżył się Mikołajczak którego też kiedyś wypożyczono do Polonii Bytom ,w której trenerem był właśnie Szatałow. A skarżył się ,bo mocno "dostał w dupę od niego  na treningach"). Takie "zesłanie" byłoby być może "kubłem zimnej wody" na głowę rozpaloną marzeniami o "wielkim świecie". Kownacki się zmanierował i być może przez to stracił właśnie te 2 lata ze swojej "kariery". W Lechu, w którym chuchano i dmuchano na Kownasia po prostu zamiast nabrać "twardości" wręcz "zmiękł". I teraz idąc "za wymarzoną granicę" może przeżyć ciężki szok i jak Pan Kapustka szybko "zderzyć się ze ścianą". A szkoda bo lubię Dawida.
Może także "podążyć drogą" Stępińskiego który był już w Niemczech, potem wrócił, teraz jest we Francji i znowu ponoć będzie wracał.

Być "drugim Lewandowskim" niestety Kownacki nie będzie. Talent , talentem, ale zabrakło na jego drodze ciężkich chwil ( jakie zaliczył Lewy) które w szczególny sposób "sprawdzają" młodego  . I albo hartują, albo łamią. Do tego mam wrażenie że Kownacki to taki naiwny marzyciel nie zdający sobie sprawy, że "życie to nie je bajka". Chłopak który tak naprawdę nie miał okazji BARDZO ciężko pracować i nie spotkał się z "kapitalistycznym" stwierdzeniem -- " bierzesz hajs to MUSISZ zapierdalać". Bo przecież w Poznaniu szło mu jak po maśle, za łatwo.

Niech więc jedzie "na Zachód", niech dostanie solidnego kopniaka od rzeczywistości. Da radę... to przetrwa ( choćby jak taki Klich czy Golla). Nie da rady... czekają drużyny (choćby taka Lechia) w Polsce ,w których ( jak wielu przed nim) "będzie się odbudowywał", a tak naprawdę będzie płakał nad straconymi złudzeniami.


3 komentarze:

  1. Co najsmutniejsze, był to prawdopodobnie ostatni mecz Dawida przy Bułgarskiej przed wyjazdem, jakie wspomnienie pozostanie mu na lata? Gwizdy z trybun... Nie tak miała ta cała historia wyglądać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mati
      Buractwo to znak czasów. Tyle kibole mędzą o wychowankach, a tu chłopak który żegna się z Lechem, trenując zresztą w tym klubie od 8 roku życia schodzi ze spuszczoną głową. Gwizdy? Myślę że swojego gracza NIGDY nie powinny żegnać gwizdy, co najwyżej "cisza w eterze".
      Gwizdać można gdy zespół przegrywa u siebie 0-5 i gwizdać wtedy na cały zespół. No cóż....

      Usuń
    2. Mati
      Buractwo to znak czasów. Tyle kibole mędzą o wychowankach, a tu chłopak który żegna się z Lechem, trenując zresztą w tym klubie od 8 roku życia schodzi ze spuszczoną głową. Gwizdy? Myślę że swojego gracza NIGDY nie powinny żegnać gwizdy, co najwyżej "cisza w eterze".
      Gwizdać można gdy zespół przegrywa u siebie 0-5 i gwizdać wtedy na cały zespół. No cóż....

      Usuń