Szukaj na tym blogu

piątek, 27 stycznia 2017

DEFINICJA ŻÓŁTODZIOBA

Śledząc losy młodych graczy Lecha ( no tak od 18 roku życia- wyjątkiem był Kownacki którego losy śledzę od 15 roku życia) nie opuszczam graczy którzy "uciekli" z Poznania.
 Graczy ktorzy zniknęli by niespodziewanie pojawić się gdzie indziej.

Bartosz Salamon
On na dobrą sprawę "odszedł niezauważony" z Lecha mając 16 lat ( rok 2007-Brescia Calcio). 
Coś tam się mówiło że zdolny i że wielka sprawa że idzie do Włoch.
Potem zaczęło się "promowanie medialne". A Salamon przechodził z klubu do klubu, ciągnęły się za nim niewiarygodne plotki ( ta choćby że zainteresowana nim Barcelona). 
A on widocznie jednak "nie dorastał" do poważnego futbolu ( nie zaistniał ani w Milanie, ani nawet w Sampdorii).
Stał się graczem " gorszej ligi" i nawet próby Nawałki, jego wyjazd na ME do Francji w 2016 r. nic nie zmieniły.
Jak już wystąpił ( debiut w marcu 2015 z..... San Marino !) to nikogo nie rzucił na kolana i wołano "kiedy wróci Pazdan, Glik". Okazał się graczem "miękkim' ( co dziwne w lidze włoskiej znanej z realizowania założeń taktycznych i tradycyjnie dobrze grającej w obronie).
Na razie jego "wielka kariera rozmyła się we mgle" i nic nie wskazuje by znowu się z niej wychylił.
Zdecydowanie brak mu charyzmy, desperacji, twardości. Nawet taki Cionek jest bardziej ceniony od niego.
Tak, wyjeżdżając z Polski był żółtodziobem , teraz ma JUŻ 25 lat i dawno etykietkę "młody zdolny" sobie odkleił z koszulki klubowej.


Miłosz Kozak
Gość którego wiele lat temu ( tak, tak blog już ma swoje lata) wytypowałem na "nadzieję Lecha".
Mając 17 lat ( żółtodziób) odszedł z Lecha w atmosferze skandalu. 
Zresztą skandal jakby "rozmuchany" przez "biorącego" czyli Ległą , a to po to by prezio "mógł złapać punkty" u kibiców.
Rozdmuchany, bo Kozak jawił się jao "kandydat do.." ,a nie jako "pewny" talent.
Chewalono go, ale kiedy podjął decyzję by olać Lecha sam dyrektor ( wtedy) Akademii p. Śledż pożegnał go bez żalu wręcz mówiąc "robi zamęt, niech spierdala".
I poszedł Kozak w długą żaląc się , że "Lech mnie nie chciał". Ta jego wypowiedż zresztą jakby osłabiła "osiągnięcie" Ległej chwalącej się jaką to "gwiazdę" podkradła Kolejorzowi.
Czas ma to do siebie ,że nie staje i dziś  Kozak  jest w Wigrach Suwałki  ( dalej gra na wypożyczeniu ,sporo gra , bo w tym sezonie 17 meczów ).
Ja "programuję" jemu "karierę Koseckiej" czyli "z łamów gazet w niebyt".

Krystian Bielik
OOO... to był naprawdę młody gracz z talentem. Widziałem jego mecze w młodym Lechu ( grał tam na defensywnym pomocniku) i naprawdę był graczem podstawowym ekipy juniorów starszych.
Ktoś jednak zawalił ( pewnie za to wywalono z Akademii Śledzia) z kontraktem i Bielik "odleciał".
Zresztą nie zagrzał miejsca w stolicy zbyt długo ,bo po roku "odsiadywania ławki" kupił go Arsenal.
I tu zaczyna się ciekawie.
Polska prasa zrobiła  prawie z niego murowanego reprezentanta, a on powołanie z PZPN-u do kadry   U-18 (miał 16 lat) olał. Czyli mówiąc wprost... spuścił powołanie w kiblu.
Argumentował "walczę o miejsce w Arsenalu".
Winszuję mu doradców, bo dzisiaj czytam " Krystian Bielik być może już w tym okienku transferowym zostanie wypożyczony do Charlton Atlethic....Teraz pojawiła się okazja zagrać na nieco wyższym poziomie...Charlton jest obecnie 14. ekipą League One (trzeci poziom rozgrywkowy).
Znowu "ktoś bije pianę" ( to akurat PolsatSport). I usiłuje "porażkę przekuć w sukces" .
Bo jak inaczej traktować wypożyczenie z Arsenalu do 3 ligi, do zespołu dołującego w tej lidze.
Piszę tak dosadnie, bo jakoś nie przypominam sobie żeby jakiś klub , kupując gracza, wypożyczał go do drużyny z "odległego przedsionka ligi" i żeby odbierano to jako AWANS gracza.
Kiedy  Bielik wyjeżdżał z Polski  był żółtodziobem (16 lat) obecnie już nim nie jest (19 lat).

I tak pokrótce przypomniałem "jak to robi się papierzaną karierę", a przecież piłka nożna jest bezwzględna.
Jesteś dobry, cenią cię ( choćby taki Linetty) to grasz w 1 drużynie, jesteś cienki, przereklamowany to zaczynają ciebie "przerzucać z ręki do ręki jak gorącą pyrkę" zastanawiając się "co z delikwentem zrobić by choć w części odzyskać wywalone bejmy" (Anglia- przypadek Kapustki w Leicester, też JUŻ nie żółtodzioba).

Sorry ,ale ostatnio tylko JEDEN przypadek polskiego gracza jawi się mi jako możliwość wychynięcia z niebytu ,w który się wpadło mimo iż zapłacono za piłkarza konkretne €.
To Teodorczyk, który utknął w Kijowie ( grał/nie grał bywało różnie), a teraz robi niemożliwą karierę i to nie "twitterową czy papierzaną" a konkretną, strzelając moc bramek w niezłej, belgijskiej lidze.
Inni (Dawidowicz, Stępiński-jednak,Bielik, Kapustka) to mocni kandydaci do miana "miał coś zrobić ale w sumie nie miał czym".
I być może niedługą będą się "odbudowywali" w Ekstraklasie.

Na koniec ten co dla mnie pozostaje w tym tłumie zagadką ... czyli Paweł Wszołek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz