Szukaj na tym blogu

sobota, 20 sierpnia 2016

UNLUCKY URBAN

Piłka nożna to sport ,w którym nad wyraz często używa się słowa SZCZĘŚCIE ,we wszystkich konfiguracjach.
Tym słowem tłumaczy się wygraną, ale i przegraną.
Są nawet szczęśliwe remisy.

Czyli generalnie ktoś KTO NIE MA szczęścia z zasady nie ma prawa dawać sobie rady w piłce nożnej.
Bo przecież to szczęście kiedy piłka kopnięta z całej siły wpada w okienko bramki tak ,że bramkarz MUSI ją przepuścić. Czy piłkarz chciał trafić w okienko?
W 99% przypadków  raczej modlił się, by TRAFIĆ W BRAMKĘ.
Prawdopodobieństwo , że trafi w bramkę wynosi zapewne 0,3 ( albo pisząc bardziej zrozumiale - 33%. Pozostałe 33% to że nie trafi, i 33% że trafi w obramowanie.
Ot tak sobie przyjąłem nie korzystając z żadnych ( bo takich nie ma) statystyk.

Patrząc co wyprawia Lech, ile razy strzela na bramkę rywali, ile razy w nią trafia , ile razy są z tych strzałów "obramowania" to "lechicka statystyka" jest taka po 6 kolejkach  :

strzelał    96 razy
celnie      25 razy
bramek      3

1 - skuteczność = strzały/celnych = 26 %
2 - skuteczność = celne/zdobytych bramek = 12%


Rywale ( licząc sumarycznie)

strzelali  70 razy
celnie     17 razy
bramki       9

1 - skuteczność = 24,3 %
2 -  skuteczność = 52,9%

Można zatem powiedzieć - jak lech strzela to wątpimy czy w ogóle coś "wpadnie", gdy rywal strzela to jest tak 50/50 !
Więc tylko strzelać CELNIE na bramkę Kolejorza ! Choćby 2 razy, bo  wtedy można zdobyć 1 bramkę !

To porównanie Lech/rywal mówi  ( co jasne od początku sezonu) , że Kolejorz cienki w obronie, bramkarze słabi, skuteczność "rozśmieszająca" !
Wracam więc do "szczęścia".
Widać, że Kolejorz  NIE MA SZCZĘŚCIA , a co dziwne to rywale to rywale tego szczęścia ( przypadek czy jak? Bo tak było ze 6 razy) mają w nadmiarze.
Nawet taka Cracovia, która strzelała celnie ( w przegranym meczu z Lechem 2-1) ZALEDWIE JEDEN RAZ i z tego jednego strzału zdobyła bramkę !
To tak jakby Lech wypełniał TOTKA i przez całe "życie" raz  skreślił celnie TRÓJKĘ , a rywale co skreślą to co 2 losowania biorą niezłe bejmy!
Ale przecież piłka ( jak nam wmawia coś przeciwnego trener i gracze Lecha) to nie totolotek!
A jeśli JEDNAK w Poznaniu występuje chroniczny brak "szczęscia" to może ( i na pewno) trzeba tego "jonasza" co przynosi pecha znależć i po prostu "wywalić go za burtę". Wtedy choć pech zniknie.

Pytanie tylko KTÓRY TO JONASZ?


ps:
Na marginesie poszukiwania (ponoć) trenera dla Kolejorza przypomnę odzywkę "najlepszego kibola w historii" czyli Leonka Bonapartego.
Miał awansować "protegowanych" swoich marszałków na wyższe stopnie oficerskie. I powiedział do nich " ja się nie pytam czy jest dobry, ja się pytam czy ma szczęście".
A tzw "jonasze" jak widać nie mają szczęścia ( pytanie tylko czy są dobrzy?).
Wniosek ( po x2) prosty - WYPAD Z BARU !




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz