Szukaj na tym blogu

środa, 17 sierpnia 2016

SERCE KIBOLA

Nie mogę już czytać stwierdzeń  w stylu -" nieważny jest styl, najważniejsze są punkty".

Bo wyobrażmy sobie że kupujemy bilet "do cyrku"  znanego w okolicy, bilet dla siebie za minimum 30 złotych, dla dzieciaka. Wiemy że (ponoć) są tam super akrobaci którzy chodzą po linie "  pod niebem cyrku" i robią zapierające dech w piersiach akrobacje, więc idziemy pełni emocji i oczekiwań.
Nie obchodzą nas w sumie pozostałe "dodatki" czyli klauni, woltyżerka czy treserzy dzikich zwierząt.
Chcemy "linoskoczków", emocji, nerwowo ogryzanych pazurów... he he.
I zaczyna się występ.

Lina zamiast być rozwieszona pod dachem namiotu cyrkowego LEŻY NA ZIEMI.
Tzw. "akrobaci" chodzą po niej strojąc głupie miny do publiki.
A kończąc tzw "występ" wśród skąpych oklasków i kilku gwizdów kłaniają się "trybunom".
W końcu było to "co napisano" czyli CHODZENIE PO LINIE.
Nieważne jak to się odbyło, najważniejsze że BYŁO to co obiecano.
Emocji zero, zawód dzieciaka którego zabraliśmy do cyrku obiecując mu "podniebne emocje".

Tyle lat jestem kibolem Lecha, pamiętam tzw "historyczne mecze", atmosferkę stadioniku na "Dzierżynie" , niedaleko "Ceglorza", właściwie już nie na Wildzie, a bardziej już na Dymbcu.
Potem mecze na Dolnej Wildzie, mniej te na Bułgarskiej bo i daleko z Górnej Wildy i "dzielnica nieprzyjazna" - Jeżyce.
Były oczywiście emocje na tych moich "wczesnych meczach", bo byłem młody i naiwny. Wystarczała butelczyna piwa, jakaś kanapka i to że Kolejorz STRZELIŁ GOLA, a może i czasem można się było pośmiać z "wyczynów drewnianego Płotki" czy rozdziawiać kalafę po  atomowych strzałach Jakóba i zachwycić niezwykłymi na polskich boiskach dryblingami Okonia.
Chodziło się na "coś". Oczekiwania były "prowincjonalne" niepodbijane jeszcze transmisjami z San Bernabeu czy z White Hart Lane.

Potem przyszedł mecz z Austrią, czas dwóch mistrzostw.
Oczekiwania ( szczególnie tzw młodej generacji) wzrosły.
Wspomnienia powoli umarły jak i umarł stadionik na Dymbcu ( teraz kompletna ruina, a może już jakiś parking?).
Nie ma praktycznie też Stadionu "dożynkowego" na Dolnej Wildzie.

Jest "stadion europejski", są oczekiwania "europejskie'.
Nie wystarczy już kanapka czyli tzw "sznytka chleba z chabasem" i butelczyna piwa.
Ma być "europejsko", ma być pięknie, mają być bramki ( już nie kisty strzelane "z całej choły").
A tymczasem... mamy "chodzenie po linie" ( leżącej martwym bykiem na piasku areny)  ... i grę "nie ważny styl ważne są punkty" i " remis 0-0 to też dobzre bo zdobyliśmy PUNKT na niewygodnym terenie".
A gdzie emocje? Gdzie nadzieje? Gdzie " czasy burzy i naporu"?
Po prostu "przeminęło z wiatrem" i pozostał minimalizm zniechęcający młodych, a nie dający nadziei nam "starym kibolom Lecha"  którym po prostu żal tych paru "klepaków" by oglądać tą obecną żałosną parodię "piłkarskich emocji".

A nadzieja?
Ponoć umiera ostatnia.



PS  : A może TO WSZYSTKO co napisałem to nieprawda bo jak śpiewa zespół "Mike and the Mechanics" - Everybody Gets a Second Chance ?   :-)

A single failure
A little slip
A misdemeanour
A little trip
Does this condemn me
Lock me away?
Before you turn the key
I have one more thing to say
To make amends
Maybe be friends


Chorus:

Everybody gets a second chance
The Circumstance to say I'm sorry
I'd like to tell you in advance
Take my chance and tell you
I'm sorry too

A little stumble
A little fall
Inconsequential
Nothing At All
Now there was someone
I heard him say
That the best laid plans
Sometimes go astray
So don't be surprised
If I offer you no alibis


(Chorus)

Everybody gets a second chance
The circumstance to say I'm sorry
I'd like to tell you in advance
I'll take my chance and tell you I
Take my chance and tell you
I love you


(Chorus x2)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz