Szukaj na tym blogu

czwartek, 11 lipca 2013

ODGRZEWANE PYRKI

W Poznaniu , za moich czasów, bardzo były na czasie tzw obiadowe "eintopfy".
Dla niezorientowanych wyjaśnienie.
To dania "jednogarnkowe" na przykład : fasolka, jarmuż, boczek, przyprawy, ziemniaki , czasem trochę innych warzyw. Coś co gotowało się razem, zaciągało mąką i było "jednogarnkówką" na kilka dni i jadło  głównie z chlebem.
Jadło się to na obiad przez kilka dni.

Skąd to skojarzenie?
Bo wyczytałem o zakończeniu "sprawy Lovrencicsa". Sprawy która żadną sprawą nie była.
Trener Rumak powiedział w maju , że Gery zostaje.. klub Węgra wykupi.
Ktoś dopatrzył się, że bejmy nie przelane. I to już pod koniec maja kiedy tak zwany "dead end" czyli termin końcowy był na 30 czerwca.
Spekulowano, wymyślano nawet takie coś ,że Lovrencics nosi się nawet z zamiarem zmiany klubu, w Polsce, jak go Kolejorz nie wykupi. Na Węgry wracać nie chce!
A o jaką kwotę chodziło? O 200 000 €.
Kworę w sumie nie taką małą bo to ponad 800 000 złotych.
Termin zaczął się ślizgać, trwały kolejne ustalenia, a Lech czekał na bejmy z Aston Villi za Tonewa.
W końcu przelew przyszedł i poszedł też z Poznania do Lombardu Papa.
 Lovrencics został graczem Lecha na 3 sezony!

Jakie jest moje zdanie o jego przyszłości ( nie tak odległej)?
Myślę że już po sezonie 2013./2014  Lovrencics będzie miał konkretne oferty. Już jako uczestnik rozgrywek LE, a do tego reprezentant Węgier. No i pokazał w czasie meczu z Nordsjaelland , że formę też sobie "wypracował" na ten sezon "grzeczną".
"Zatroskani dziennikarze" z centralnej prasy stracili temat, "kopiści" stracili możliwość posługiwania się tak lubianym sposobikiem czyli  " COPY & PASTE".

Drugim artykułem który spowodował u mnie uśmieszek satysfakcji ( no może tylko "satysfakcyjki") był art w PS z którego pochodzi ten cytat : "Parafrazując znane powiedzenie, można stwierdzić, że wszędzie dobrze, ale w Lechu najlepiej. Semir Štilić, Grzegorz Wojtkowiak, Sławomir Peszko, Dimitrije Injac, Siergiej Kriwiec - co łączy tę piątkę piłkarzy poza tym, że niemal wszyscy odeszli z Kolejorza po poprzednim sezonie? To, że teraz chcieli wrócić, pytali o to poprzez swoich menedżerów lub osobiście.
Potwierdza to prezes Karol Klimczak. - Mieliśmy sygnały, że poza jednym wrócić chcą wszyscy piłkarze, którzy odeszli latem 2012 roku - zdradził kilka dni temu szef poznańskiego klubu. Wiadomo, że tym jedynym niezainteresowanym był Artjoms Rudnevs, który nieźle radzi sobie w Hamburger SV."


Pewien czas temu pisałem o losach "tych co odeszli" w lecie 2012 i Kriwca.
Rzuciłem taką tezę , że właściwie to najbardziej stracili na rozstaniu odchodzący.
 Lech został zmuszony na "wietrzenie" składu i dzięki temu korzystnie odmłodził drużynę.
Ci co odeszli nie okazali się "Gwiazdorami" (a takimi chyba już siebie widzieli sądząc po tym jak gadali przed odejściem).
 Oprócz Artjoma Rudniewa w nowych klubach nie poszaleli.
No może jeden Peszko poszalał, ale kosztowało go to wywalenie z kadry przez Smudę.
Okazało się ,że gracze ci sprawdzali się znakomicie ,ale tylko w KOLEKTYWIE ( Lechu), który z taką chęcią opuścili.
Rzeczywistość nie okazała się dla nich zbyt różowa.
Kriwiec-Chiny a potem powrót do BATE
Wojtkowiak-kontuzja w TSV Monachium a potem ławka
Peszko- jak zwykle "zakręcony jak słoik". Bez formy, miotający się w piłkarskie próżni między Anglią i Niemcami
Stilić- na liście transferowej a i grając w Karpatach Lwów szału nie robił
Injać- zapychał dziury w Poloni Wawa, potem kontuzja i sezon w plecy

Teraz (podobno) chcieliby wrócić do klubu który nieco "olali".
No ale jak w tej grze w "komórki do wynajęcia" okazało się że Rumak i Zarząd nie płakali tylko poszukali "zamienników". Czylepszych? Zamienników i tyle.

Kriwec- każdy był lepszy
Wojtkowiak- Ceesay i szansa dla Kędziory
Peszko- Lovrencics i może odpali Możdżeń?
Stilić- Hama i Karol Linetty ( akurat na razie nie dorastający do pięt Semirowi)
Injać- ten syn marnotrawny ponoć został "przyhgarnięty", a jeśli jeszcze nie to dużo się o tym powrocie mówi i sam Rumak nie jest przeciw. Będzie miał Injać  "pod górkę" na maksa. Na jego defensywnym pomocniku są "Bracia-Syjamscy" = Trała i Muraś , robiący postępy Drewno i wracający ( akurat nie powalający na glebę) Drygi.
Chyba że Injac będzie jak w Warszawie traktowany jak były emeryt i jak niedawno  Djuka, grając "ogony" lub ' zaklejając dziury"
Faktem jest, że Dima to gracz lubiany w Poznaniu więc i taki powrót wielkich oporów nie budzi, a pozwoli graczowi zakończyć karierę tam gdzie praktycznie piłkarsko się "wybił".

Teraz już tylko liczenie tych co wracają ze "szpitala" (ponoć Murawski jeszcze prędko nie wróci o czym mówił w wywiadzie dla portalu Ekstraklasy. Mówił że jakby nie chciał to kolano operowane boli go i nie da rady trenować).
Najprędzej powinni wrócić na boisko Linetty ( co jest z tym chłopakiem? To już 3 jego kontuzja w bardzo krótkim okresie), Kędziora. Oni może "dadzą radę" pograc w pierwszych meczach sezonu.
Pawłowski? Nikt nic nie wie.
Douglas? Prędko nie wróci jak i Henriquez ( więc problem na lewej stronie obrony na maksa)
Ślusarz, Ceesay? Oni chyba dopiero "wylądują" pod koniec ew. w połowie sierpnia.
Muraś? Patrz wyżej.


Przyznam, ja takiego "szpitala" w żadnej ligowej drużynie już dawno nie widziałem.
Nie gra 9 graczy mogących ( 8 na bank, Wolski chyba nie) spokojnie biegać w pierwszym składzie meczowym.
Czy to żle?
W aspekcie LE na pewno tak.
W przypadku Ekstraklasy nie widziałbym takiej tragedii.
 Niejeden mecz ligowy  tak zwany "Lech U-21"( jak sobie żartowali "starsi" z ławki po zmianach w 2 poł meczu z Nordsjaelland)  dałby radę wygrać.

Czasami potrzeba "chwili" która czasem  w przedziwny sposób kreuje "odkrycia piłkarskie"........... i dobrze. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz