Szukaj na tym blogu

wtorek, 11 czerwca 2013

A TO NIESPODZIANKA +WITAMY SZYMKA

Niespodzianką nazwałem mecz w el. MŚ 2014  Białoruś-Finlandia  1-1

Po prostu przez kompletny przypadek przeczytałem , że taki mecz już trwa i " w te pędy" poszukałem tej transmisji.

No bo przecież w tym meczu gra "ślad lechicki" czyli Kasper Hamalainen.
Przypominam, to po jego bramce w 1 meczu między tymi drużynami wygrała Finlandia, u siebie, 1-0.
Teraz oczywiście gra Kasper, a jakże.
Co prawda "załapałem" się na mecz od 65', ale i tak swoje zobaczylem.
Finlandia wtedy już prowadziła 0-1 po strzale Teemu Pukki (podstwowego gracza Schalke 04).
Finlandia do końca meczu broniła prowadzenia. Prawda , że cała drużyna była  cofnięta na 35 metr od swojej bramki i straszliwie "zagęszczała pole gry" , ale nie była to "obrona fińskiej Częstochowy".
Finowie praktycznie nie faulowali, czysto odbierając piłkę i starali się kontratakować wymieniając między sobą celne, krótkie podania.
Różnie to było, bo kontratakowali w 2-3 graczy, gdy Białorusini ZAWSZE z tyłu zostawiali 4 obrońców.
Trochę jednak się działo.
W 75 ' po strzale Białorusina piłka trafiła w słupek, odbiła się od ręki bramkarza i wyszła na róg.
82' - schodzi Hamalainen zmieniony przez def. pomocnika
84' - jeden z nielicznych rzutów wolnych dla "biełych Rusinów", centrala w stylu "wolny-Mila-głowa" i jest 1-1.
87' - Fin Eremenko strzela spoza 16-tki w poprzekę.
Sędzia przedłuża mecz o 3'. ale wynik pozostaje bez zmiany.
W takim "defensywnym" meczu Hamalainen nie zaistniał zbyt wiele choć raz ( kiedy oglądałem tj od 65') ładnie "urwał się" obrońcom i ci musieli go "skosić".

Druga "sprawa" to przyjście do Lecha Szymona Pawlowskiego

Obecnie trwa "moda' na "szybkich Przybeckich". A jak to moda czasem nieco bywa niepraktyczna.
Zespól chcący grać "nowoczesny futbol" musi grać piłką".
Monotonne granie typu "lampa do przodu" na szybkiego jak wiatr skrzydłowego to "deczko' za mało jak na plany "ugrania czegoś w Europie".
Powtórzę- w Europie w której WIĘKSZOŚĆ obrońcow bocznych jest tak samo szybkich jak "ci nasi husarze"  i bez problemu dający sobie radę z graczami których jedyną bronią jest "ganianie z wywieszonym ozorem".
A jeśli nie dają to zespoły tak są ustawiane, że taki "pędziwiatr" co chwila "przypieka się na spalonym".
Dlatego Poawłowski, gracz już doswiadczony, mający inklinację do gry kombinacyjnej powinien "zmiękczyć siermiężną prostotę" takiego sposobu  gry skrzydłowych.
Liczę też na jego opanowanie, niezły strzał no i techniczne umiejętności a także "ducha gry zespołowej", którego miał " w niedostatku" np. Alex Tonew potrafiący grywać "swoje mecze" w czasie meczu Lecha, mecze będące jakby jego "prywatnymi występami".
To urocze kiedy skuteczne, ale wkurzające do białości gdy jest to "sztuka dla sztuki".

Myślę też , że pewien "potencjał doświadczenia" MUSI być w drużynie mającej  ambicje grać o tzw WIĘCEJ.
Od kogoś "ci wywoływani do tablicy" młodzi "knajdrowie"  MUSZĄ się uczyć.
Trener trenuje, ale zawsze najlepiej uczy dobry przykład. Jak biegać, jak się ustawiać, kiedy zagrać do bramkarza, kiedy długą, a kiedy nie bawić się i "lutować z całej epy na kistę"!
Nie na darmo Kamyk mówił "Dużo nauczylem się, z gry w piłkę, od Djurdjevića".
I o to właśnie chodzi, by Drewniak, Drygas uczyli się do Murasia, Szymański od Kotora, Linetty, Formella uczyli się od Szymka Pawlowskiego i Hamalainena, Teodorczyk (tak, tak) uczył się uporu, wiary w siebie i dystansu do własnych niedoskonałości od Ślusorza.
Zatem... dobrze że Pawłowski "wylądował w Lechu". Życzyć mu tylko zdrowia, bo Szymek od czasu do czasu " pauzuje". Oby kontuzje go omijały to powinno być dobrze.

 A co do następnych "ruchow kadrowych" ... nie oglądać się na innych, bo od nich NIC dobrego nauczyć się NIE MOŻNA i konsekwentnie realizować słynną zasadę :
"WASZA GRUPA NASZĄ GRUPĘ MOŻE POCAŁOWAĆ W DUPĘ"  .


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz