Szukaj na tym blogu

piątek, 20 kwietnia 2018

TO JEST MAŁY KROK LECHA ( ale Lubin mógłby wygrać)

Lubin-Lech  0-1
widzów 12 721 ( 3 000 kiboli z Krainy Podziemnych Pomarańczy)





Tytuł prześmiewczy, bo dowiedziałem się że Lubin MOGŁBY wygrać GDYBY Gumny dostał czerwoną kartkę ( za 2 żółte).
Idąc tym tropem MÓGŁBY WYGRAĆ gdyby.... strzelił celnie w bramkę Putnockiego.
Nie strzelił licząc... na samobója Lecha. Ciekawa i pokrętna filozofia tych z Canal+Legia.

Czegoś równie dziwacznego nie słyszałem dawno. To tak jakby powiedzieć że "grając w 9 na 11 jest ciężko wygrać" albo " drużyna która strzela bramkę a rywal nie strzela w sumie powinna przegrać".
Kiedyś co prawda był przepis że w niektórych pucharowych meczach w rozgrywkach UEFA losowano zwycięzcę, ale ... kiedy to było.

Teraz generalnie wygrywa ten kto  (prawidłowo) strzela więcej bramek niż rywal.
No ale słuchając Panów Ekspertów można dojść do wniosku, że tak być nie powinno bo "coby było gdyby".



A tak między nami.
W tym meczu padł ligowy rekord ilości żółtych kartek w jednym meczu = 5xLubin +5x Lech = 10 !.
Wydawałoby się więc, że "krew się lała". A nieprawda. To sędzia "poszedł na żywioł". Nie udało mu się tylko wykartkować Trałki i Gajosa ( obaj zagrożeni). Wyeliminował z następnego meczu Gumnego  i może to i dobrze?



Następna sprawa na którą zwróciłem uwagę to banalna a oczywista dla mnie sprawa ( zawsze mówiłem, że najwięcej powinni biegać w drużynie POMOCNIY). Bez tego nie ma gry zespołu. I właśnie w tym meczu to pomocnicy ( Maja, Trała,Gajos) wykręcili najwięcej kilosów.



I następna sprawa: najszybciej biegali także lechici!
Stała się rzecz oczywista - mecz wybiegany i lechici byli biegowo szybsi od rywali.




Co rozczarowuje to, że Gajos nie strzelił "oczywistej patelni". On po prostu MUSI coś takiego zrobić! Zresztą to nie pierwsze takie monumentalne pudło w wykonaniu Gajowego. A przecież strzelał tyle bramek kilka sezonów temu.
Nie wydziwiajmy jednak, bo chodziło o wygraną i mecz został wygrany.
Od wydziwiania niech są ci " eksperci" co po cichu liczyli, że Lech "wtopi" w Lubinie.



PS:



Szacunek dla kiboli, którzy pojechali do Lubina dopingować Lecha. I doping i ilość wiaruchny była ekstra super de lux.
Czyli jak to się mówi po poznańsku "była wuchta wiary".

No i coś co trzeba powiedzieć.
Dziś Kostewycz zagrał DOBRY mecz. 
Bez wydziwiania trzeba to stwierdzić. I oby tak dalej.
Jak widać metoda "kija i marchewki" stosowana przez Bjelicę ( dziś np Jevticz na ławie i wchodzi dopiero w 80 min., a w meczu z Koroną to właśnie Kosta został ściągnięty z boiska) jest skuteczna .
I dobrze , że Bjelica się "nie szczypie". Bo wiadomo " masz miękkie serce musisz mieć twardą dupę" .


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz