Szukaj na tym blogu

wtorek, 12 stycznia 2016

CZY LECH TO NOWOCZESNY KLUB



Często czytam, że Lech do dobrze zorganizowany, nowoczesny klub piłkarski mogący się pochwalić ,że jest na europejskim poziomie.

Czytam, słucham, ale nie podziwiam ,bo już drugi raz (pierwszy raz było gdy pytałem Pani Dzios o młodych piłkarzy,a Pani Rzecznik odesłała mnie prosto do... Trenerów młodzierzy bo w klubie danych brak a są tylko w notesach trenerów) przekonałem się, że to tylko bajka dla tych co z lenistwa nie chcą pomyśleć.

A przecież wystarczy poczytać jak wygląda organizacja Arsenalu Londyn ( obecnie lider  Premiership   http://www.kanonierzy.com/section_id-1_centrum-treningowe.shtml , Ajaxu ( często stawianego za przykład realizmu w zarządzaniu i   gospodarowaniu  http://tomaszbyszko.pl/staz-ajax amsterdam/  , Borussi Dortmund ( “Na 9 ha obok stadionu Signal Iduna Park znajduje się: sześć trawiastych boisk treningowych naturalnej wielkości, jedno boisko pokryte sztuczną nawierzchnią , dwa małe boiska treningowe, tor sprawnościowy )
 Albo też poczytać wywiady z polskimi  piłkarzami którzy “wylądowali” w dobrych klubach  zagranicznych i tego co chcą nam powiedzieć “między wierszami”-- chwaląc opiekę lekarską, dietetyków, treningi, intensywność zajęć, ilu ludzi zajmuje się piłkarzami w klubie,  opisując jak to po treningu schodzili “podpierając się uszami”, mówiąc jak klub  zorganizował ich życie i załatwił większość spraw bytowych i można się tylko domyślać , że tego ci udzielający wywiadów “nie zaznali w Polsce”.
Bo o tym ,że "dumny jak paw" klub ma 3 boiska treningowe to nawet nie ma co pisać “w kontekście europejskości” skoro np nie ma TRAWIASTEJ płyty podgrzewanej (jest tylko  sztuczna) i większość okresu zimowego  taki Lech spędza  “w ciepłych krajach”.
Zresztą o czym my tu gadamy skoro te “dobre europejskie kluby” mają boisk treningowych -10?12?

Zresztą dajmy  spokój “bazie sportowej”.

Bo nie stadion czy boiska treningowe świadczą wyłącznie “o klasie” klubu.

--- mnie razi na przykład to że taki Lech nie ma tak naprawdę działu kadr.

Nie ,nie takich “kadr”, gdzie siedzi przy biurku “Pani Krysia” , która rano wykłada listę do  podpisania, śledzi zwolnienia chorobowe, robi “listy płac” na koniec miesiąca.
Obecnie “dział kadr” to w nowoczesnej firmie komórka zajmująca się “poszukiwaniem 
i ocenianiem przyszłych pracowników”.
Poszukiwaniem, czyli w pewnym sensie sakutingiem ( używając nomenklatury sportowej), a także   OCENĄ PRACOWNIKA PRZED JEGO AKCEPTACJĄ NA DANE STANOWISKO  PRACY.
Wyróżniłem ten aspekt, bo dobrej firmie nie bada się tylko  “czy pracownik zdrowy i umi ” ,  ale czy po prostu jego “profil psychologiczny” pasuje do danej pracy, do danego stanowiska pracy (od magazyniera do  prezesa), do wymagań ztrudniającego.

Robi się specjalistyczne testy oceniające motywację, zdolność do współpracy, szybkość  podejmowania decyzji, sposób zachowywania się w grupie, pod wpływem stresu, oceniany jest  poziom ambicji zawodowej, oraz wiele czynników “osobowościowych” które są  niezbędne na takim a nie innym stanowisku pracy.
Przy przyjmowaniu pracownika na stanowisko “wysoko płatne” oczywiście testy coraz  trudniejsze i “wywracające osobowość badanego na drugą stronę” tak by zminimalizować  ryzyko popełnienia pomyłki.
Sama wiedza, konkretne umiejętności  już nie  “decydującym” atutem kandydata, a  zatrudnienie pracownika musi być “podparte” określonymi wynikami testu  psychologicznego potwierdzającego że “to jest ten, to jest wybraniec”.

Oczywiście, nie każdą firmę stać by takiego DOBREGO “łowcę głów” mieć w swoim  dziale kadr.
W dzisiejszych czasach to żadna przeszkoda, bo firm nazywanych “Human Research” , w skócie “HR” jest mnóstwo, na przykład w samym Poznaniu jest ich 26 (!!!)  http://www.baza-firm.com.pl/vsk/agencja-doradztwa-personalnego/pozna%C5%84/

Można bez problemu zlecić ocenę przyszłego pracownika (piłkarza) pod kątem jego cech  charakteru wybranej firmie zewnętrznej.
Wiele firm “potrzebujących” tak robi i dobrze na tym wychodzi.
Cały ten wykład na temat “HR” , bo nijak mi pojąć , że w XXI wieku nagle okazuje się , że “problem tkwi w głowach piłkarzy”.
Czyli nie przebadano ich “pod kątem cech wolicjonalnych” ( piszę PRZEBADANO , a nie  KOMITET TRANSFEROWY OCENIŁ) . 
Widocznie komitet spotykając się potem z “olaniem klubu” nie zlecił takich badań wcześniej  i radośnie, bezmyślnie, “w dobrej wierze” ( coś jak słynne oceny Smudy "na schodach" piłkarza   Micanskiego “na nosa”) hodował i wysiadywał “kukułcze jajo” nie TESTUJĄC osobowości  piłkarza z którym podpisywano zbyt szybko i pochopnie kontrakt.

To pokazuje JAK DALEKO Lechowi do “europejskiego XXI wieku” i marzenia to tylko marzenia o Lidze Mistrzów ( o ile takie marzenia  są w ogóle w przerażonych jakimkolwiek sukcesem łepetynach Zarządu).
Inni “europejczycy” już  “latają w kosmos” a Lech “pracowicie rozpala ogień pod kotłem   lokomotywy unorany na ryju”.
Tam rakiety, tu szuflowanie węgla.

Sorry za tak ostrą ocenę “działu kadr” Lecha . Może nawet ktoś powie “ i tak jesteśmy  NAJLEPSI W POLSCE” i inni są JESZCZE GORSI.
Słaba a właściwie żadna to pociecha skoro leją nas te “europejskie firmy do których usilnie  chcemy równać” i to leją bez problemu.

A przyczyna prosta -- to “problem u piłkarzy w głowach” ... (Hamalainena też).
Bo nie zostali właściwie ocenieni " na wstępie" !


3 komentarze:

  1. Cześć Waldek.

    Ja widzę w polityce klubu wiele sprzecznych, wzajemnie wykluczających się działań.

    1. Klub chce zarabiać m.in na wypromowanych piłkarzach, po czym wielu z nich odchodzi bez odstepnego.
    2. Klub stawia nacisk na szkolenie młodzieży, po czym okazuje się, że owa młodzież nie ma szans na granie choćby ogonów nawet w mało znaczących meczach pierwszego zespołu.
    3. Klub od zawsze chwali się profesjonalnym scoutingiem. Prawda jest taka, że zbyt wiele z przeprowadzanych ostatnio transferów przychodzących okazało się strzałami przysłowiową kulą w płot.

    Podsumowując, słyszymy wiele deklaracji, które nie mają żadnego przełożenia na to co realnie dzieje się w klubie. Zmarnowaliśmy potencjał po dwóch wywalczonych tytułach mistrzowskich. Owszem, ktoś powie, że mogło być gorzej. Pytanie tylko, czy my jako dumni kibice Kolejorza powinniśmy się zadowalać stanem obecnym ?

    Pozdrawiam

    Toshi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witaj Toshi
      W pełni zgadzam się i to bez dyskusji z pkt 1 i 2. To kompletne absurdy, gdzie rurę gwintuje się w "miarach calowych" a następnie kupuje nakrętki "metryczne".
      Dużo roboty przy gwintowaniu , sporo bejmów wywalonych na nakrętki a efekt bez sensu.
      Co do "skautingu" to tu sprawa nieprosta. Jak widzę, to nawet w najlepszych klubach ( np BVB -Immobile) strzały kulą w płot są na porządku dziennym.
      W Polsce skauting leży i kwiczy. Po prostu całe szukanie zaczyna się w tej kolejności :
      1- żeby był transfer "darmowy" co i tak nie jest prawdą bo swoje bierze i agent i gracz.
      2 - żeby było "tanio" choć i tu definicja taniości płynna
      3 - żeby był "perspektywiczny" albo "stary ale skuteczny". I tutaj jeśli odhaczyło się pkt 1 i 2 to niewiele pozostaje "na sicie".
      Patrząc na pkt 1-3 to sam wiesz "tanie żarcie jedzą psy". I nawet jak fuksem uda się nakłonić gracza "niedocenianego" jak np Lewandowski to ten i tak szybko się zorientuje że.... Poznań to "dziura" ( sorrry< ale mówię to ja poznaniak), że nie ma sensu podpisywać następnego kontraktu bo "klub wyżej dupy nie podskoczy" czyli liczyć na lepsze zarobki raczej nie można.
      Do tego presja wiernych kiboli co lipy nie wybaczają.
      I masz Thomallę spełniającego WSZYSTKIE wymagania oprócz tego że nie przewidział, że kibole to nie jest "pic na wodę" i w rzeczywistości to oni często "zwalniają" ( słusznie ostatnio) trenera lub "wdeptują w glebę pozoranta i opierdalacza".

      Jak widzisz ( nie wiem czy się z tym zgodzisz), ale o skautingu gadać trudno i oceniać jednoznacznie ! Może nie raz dawali gracza niezłego ale "za drogiego" o te 10 000 €.
      Pozdr Waldas

      Usuń
  2. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń