Szukaj na tym blogu

niedziela, 10 stycznia 2016

ZATRUCIE SUKCESEM ? -

Oglądam właśnie mecz Polska-Niemcy w siatkówce.

Jak ktoś napisał to trochę śmieszne takie podbijanie piłeczki w górze, żeby nie spadła.
Punktów zdobywanych do groma, np mecz Francja -Polska w jednym secie skończył się 32-30, ale bardzo często to taka "rąbanka" czyli RAZ-DWA-TRZYYYY i pierdut atak.

Fajnie samemu grać w siatkę na plaży, ale czekać by wreszcie siatkarze "dojechali" do stanu np 19-19 i wreszcie zaczęły się PRAWDZIWE emocje to  czasem powoduje szczękościsk, albo " w międzyczasie" ( tak między tym pierwszym punktem a 19 w secie) spokojnie można pójść do kuchni zjeść obiad i wrócić do transmisji. W następnym secie zaś poczytać książkę i widząc że tam grają punkt-za punk doczekać do końcówki seta.
 Mało zaskoczeń, rzadko zdarzają się  nieoczekiwane obrony, rzadko bloki.
Generalnie jak facet się napnie to wali nie do obrony.

I znowu pytanie: co ma siatka do nogi?

Ano patrzę na tę drużynę, na trenera Antigę i widzę że chłopaki stracili "parę". Coś tam zaczyna się "rozłazić".
Grają, ale to (jak powiedział Kurek) nie jest Mistrz Świata.
Bo przecież Niemcy mimo że grają rok w rok coraz lepiej to nie Rosja,Włochy,Francja,USA czy Brazylia że o Iranie nie wspomnę.

Grają, grają,grają a tak naprawdę największe emocje są w tie-breaku. Czyli prawie dwie godziny czekania na KONIEC.

Trochę jak w tenisie gdzie mecze ciągną się czasem niemiłosiernie a piłka lata w tę i we-w-tę.

Miało być o zatruciu.
Widzę, że podobnie Lech.
Po sukcesie "zarył w dołkach".
Zawodnicy jakby stracili głowę, uważając "w końcu przecież wygramy".
Wiara wiarą, potrzeba ludzi ( w siatce odeszło kilku ludzi-Zagumny,Wlazłu, Winiarski i to straty ogromne) a w Lechu zabraknie Hamalainena, cały czas "brak atakującego" który po siatkarsku "skończy dobrze wystawioną piłkę".

Tak jak po wygranym meczu trener siatkarzy Antiga dostał wiele materiału do przemyślenia tak i Urban MUSI dokonać konkretnych posunięć  , albo przesunięć (jak nie będzie konkretnych transferów).
Jest połowiczny sukces ( siatkarze awansowali do kolejnego turnieju eliminacyjnego przed Igrzyskami Olimpijskimi - w Tokio), Lech awansował do pierwszej ósemki.

 Czas chyba zawołać -POBUDKA bo ani siatkarze nie zagrają na Olimpiadzie w Rio, ani Lech nie zagra w wymarzonych rozgrywkach Ligi Europy.

PS:
To co mnie jednak urzeka w siatkówce to to że nie można wiecznie tłumaczyć porażek "brakiem szczęścia", pogodą, i nie ma mowy by pierdolić "po piłkarskiemu" -- miał dobry zamiar ( a podanie było do rywala nie do kolegi) czy "gdyby dobrze zagrał toby....".
Takich debilnych zwrotów po prostu w siatce NIE MA!
Każda akcja to sprawdzenie Ciebie przez rywala , nie da się "meczu przespacerować" i stać na boisku czekając na "jeden wymarzony atak".
No i nie ma słupków i poprzeczek co najwyżej można trafić w siatkę , antenkę , ale NIKT nie tłumaczy to brakiem szczęścia lecz po prostu BŁĘDEM.
Muszę zacytować to co powiedział kapitan siatkarzy Kubiak po meczu  cyt: " - Zagraliśmy jak drużyna, wszyscy zagraliśmy bardzo dobrze. Gdy jednemu nie szło, to pomagał drugi - podsumował Kubiak.
- Jesteśmy drużyną, z którą można wygrać, ale której nie można pokonać. Ja jestem zaszczycony, że mogę być kapitanem takiej ekipy - zakończył reprezentant Polski."

 A u nas ... "musimy wziąć się do pracy" "problem leży w głowach" ( chyba kapusty)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz