Szukaj na tym blogu

czwartek, 14 stycznia 2016

BURZA W SZKLANCE WODY

Mati odpytał mnie przed chwilą z tematu "czy widziałem wywiad z Piotrem Rutkowskim".
Widziałem.

Czytając wcześniej o "żądaniach kiboli by się spotkać" , trochę mnie to rozbawiło.
Dlaczego?

Wyobrażmy sobie taką sytuację.

Masz własny "interes", robisz w "usługach", niech będzie, masz swój prywatny teatr w który zainwestowałeś sporo pieniędzy, SWOICH własnych ciężko zarobionych wcześniej pieniędzy.
Jesteś głównie zależny od widzów którzy "napędzają budżet" i pozwalają Tobie "inwestować w lepszych aktorów", [potem jesteś zależny od sponsorów- miasto, Ministerstwo itp] .
Podniosłeś taki teatr "z kolan", wyremontowałeś za swoje pieniądze widownię, doprowadziłeś że "jest moda" by chodzić do Twojego teatru.
A tu nagle grupka widzów organizuje się by nacisnąć na Ciebie ( prywatnego faceta, z prywatnym biznesem, nieźle rokującym i mającym przyzwoite wpływy dające NAWET mały zysk!) by wprowadzić do Twojego "interesu" "swoich ludzi" , takich "przedstawicieli widowni", na dodatek ta grupka "entuzjastów teatru" chce przeglądać Twoje księgi rachunkowe ( które przecież niemal co kilka lat kontroluje Izba Skarbowa, a zapewniam że wiem co to jest, bo w moim byłym przedsiębiorstwie takie kontrole paraliżujące księgowość mieliśmy co 3/4 lata).
Na dodatek "przedstawiciele widowni" agresywnie zaczynają "odpytywać " Ciebie co robisz z zarobionymi pieniędzmi.

Zaznaczam, teatr działa, podniósł się z kryzysu, ma niezłych aktorów ( no może nie jest to Broadway), na przedstawienia przychodzi coraz więcej widzów, a tu "na plery " wskakują Tobie " zatroskani przedstawiciele' mówiący co masz robić.
Rozumiem gdyby ( a Ty masz w tym momencie taką potrzebę, na dopływ ekstra kasy) zaproponowali Tobie, że  "dorzucą wuchtę bejmów" ekstra , naprawdę dużą sumkę , która pozwoli  Tobie na przeniesienie się bliżej centrum, do większego budynku, będziesz mógł zatrudnić lepszych aktorów, orkiestrę ( jak np w Mediolanie ).
 A nawet  takich "topowych aktorów" Ci "zatroskani" Panowie działaczo-przedstawiciele wezmą "na swój garnuszek".
Ale nie, oni chcą "być głosem sumienia", a na dodatek żądają darmowych biletów na premiery.

Sorry, chyba byście nie zdzierżyli tej "troski o przyszłość teatru" i nieparlamentarnymi słowami powiedzielibyście żeby się "cipa nowie" odpierdolili, niech budują za SWOJE BEJMY konkurencyjny teatr, wolna droga!
I że w dupie macie ich troskę, niech zatroszczą się o żony, które wkurwione czekają z obiadem i płaczące dzieci, bo ojciec "działa w imię SPRAWY".

Powtarzam wiem co mówię.
Silny, naprawdę silny da radę, słaby "drygnie", będzie ściemniał, wychodził tylnym wyjściem długo po spektaklu.

A tak naprawdę widownia nie musi mieć "swoich przedstawicieli".
Wystarczy że teatr "zejdzie na psy", będzie grał same "niewypały" i spadnie ilość widzów.
Potem wszystko potoczy się samo.... i to "bez udziału zatroskanych" których rady można skwitować " dobre rady cioci Włady", a którzy wtedy na bank nie przyjdą " z ratunkową wpłatą", a wręcz wyleją litry żółci, a może i obiją mordę .

Tak myślę,nauczony po różnych "przygodach" w biznesie, chwilach euforii i szampana w wannie i kiedy sam musiałem biegać do sklepu by kupić np talk potrzebny do produkcji (ZA SWOJE BEJMY!).
Złożyła mnie choroba, wycofałem się, kolega "politycznie myślący i mniej liczący" rozłożył firmę ( która miała gdy odchodziłem już 18 "urodziny") w 3 lata , ogłosił upadłość, firmy która zatrudniała sporo ludzi .
Firma już nie istnieje.

Powiem jeszcze i to - był rok że pracownicy DZIĘKOWALI na spotkaniu noworocznym, że firma tak sobie dobrze radzi, że mają pracę, że nieżle zarabiają ( i nie ma związków zawodowych... he he he)..
I to był ten NAJLEPSZY  moment w mojej karierze biznesmena  -- "karierze bez rad zatroskanych kiboli".




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz