Szukaj na tym blogu

środa, 20 stycznia 2016

LECH W ROZKROKU


 W sumie nie miało być dzisiaj wpisu.
Brak "paliwa", piłka ręczna.
Ale kiedy zobaczyłem ten obrazek ( jak wyżej) morda mi się uśmiechnęła i pomyślałem " no kurna wypisz wymaluj ten rozpaczliwie rozkraczony  żółwiciel to Nasz Ukochany Lesio Poznań".

Miało być tak pięknie, Atletico Madryt zdobywało Mistrzostwo Hiszpanii  BEZ NAPASTNIKA, a tu "woda opadła" ( patrz sparring z FK Ufa Tuła)  i nasz "żówik" znalazł się w rozkroku między dwoma pieńkami i nijak zrobić jakiś ruch.
Zabawne jak cholera jak się tak popatrzy z boku, ale dla "żółwiciela" to nie za bardzo fajnie.

Lech "posklejany" za Skorży, "uratowany jesienią" przez Hamalainena nagle po tym sparringu znalazł sie w szpagacie.
Znikąd ratunku. Wilczek pojechał dalej "wojażować po zachodzie", Thomalla nagle " ułożył sobie problem w głowie" w ukochanych Niemczech, za Stępińskiego krzyknięto ponad 500 000€, Kownacki "rozgrywał piłkę" jak najdalej od bramki, Rudnevs nagle "cudownie" stał się podstawowym napadziorem HSV wędrując na boisko z głębokich rezerw lub z trybun.
Aj, waj.... mamy kłopot ja Wam mówię... he he he

A czas po swojemu, nie staje, nie czeka na nikogo, luty za pasem, Pawłowski nie jest napastnikiem , Kownacki  rozgrywa, Gajos strzela po krzakach, Lovrencics "wrzuca na pierwszy słupek", Formella no Formella.
I Pan Urban nagle objawia prawdę objawioną "Chcem napastnika, takiego co będzie napadał, do którego Gery będzie wrzucał, Gajos podawał a Kownaś rozgrywał. Co "uderzy z główki"!
No winszować nagłego otrzeźwienia i pożegnania się z bajkami Jacka i Agatki przez Pana Janka.
Po pierwsze wyroślim, po drugie niektórzy nie pamiętają Jacka i Agatki ,bo ich na świecie nie było. Więc te  bajki z założenia nie trafiały ani do jednych ani do drugich.
Jedni za młodzi, drudzy za starzy by brać ich "na lewe sanki".

I zaczyna się robić ciekawie, kiedy trener "nie trzyma linii partii".
Znaczyć to może, że albo 1- ma silną pozycję i może coś sugerować ( nieporadność Pana Piotra) 2- albo mu wisi bo wie że i tak "nakazanego Majstra" nie ugra "ni huja" więc może sobie swobodnie popierdalać, a tak naprawdę to "mogą mu skoczyć" ,bo w tej sytuacji żadnego LEPSZEGO trenera nie znajdą ( ot tak od ręki).

Wywalił więc szczerze co myśli, czego można się spodziewać jak nie "przyjdzie ten zbawca napastniczy".
Bo nie będzie nim (sorry), Stępiński który  bardziej mi się kojarzy ze Stempniewskim czyli Panem Sławkiem z Canal+ niż z cudownym lekiem na bolączkę Lecha/Urbana/kiboli.
To taki podobny ruch jak z Wichniarkiem... łapiemy się brzytwy (nie polecam, mój ojciec golił się brzytwą więc wiem jak jest ostra).
I potem ( Stępiński) będzie szukanie następnego "wypożyczenia" (patrz Thomalla).

Nie ustąpię - jak ma być łatanie dziury dziurą to wolę by do remontu na łeb mi się lała woda niż mam wyrzucać bejmy w błoto, dam radę, przeczekam do wiosny mimo "brynczenia" kobiety.
Na razie Lech jest w klasycznym szpagacie i nóżki się rozjeżdżają a zbawienna woda opadła i znikąd ratunku bo "chciałabym ale się boję"... he he he.

No dobra będzie  jeszcze obrazek ( jak zwykle) na koniec. I też "w temacie logiki lechickiej".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz