Szukaj na tym blogu

czwartek, 31 lipca 2014

ZAŁAMKA inpektora BHP

Niedawno pisałem o amatorach.
Jak to nie należy lekceważyć "sportowego amatorstwa".
Wykrakałem.. Niestety.

Do tego, muszę w końcu się przyznać, że zawsze  jak słyszę  teksty w rodzaju = " mamy świetną atmosferę w ekipie", "jesteśmy faworytami" " to był tylko wypadek przy pracy" mam czarne myśli.
Zadowolony nie gada naookoło, jaki to on jest zadowolony, a  po prostu JEST.
Dlatego takie "głodne gadki" rodzą we mnie podejrzenie że ten "pierdolący" usiłuje pokryć, przykryć lukrem jakieś gówno.
Gdzieś tam wtedy podejrzewam, że nie jest tak pięknie i różowo.
No i jak się okazało... NIE JEST.

Nie chodzi już o porażkę z niedocenianymi Islandczykami , ale powstaje takie rzeczowe pytanie: jeśli zdarzyło się tyle "wypadków przy pracy" to musi być coś bardzo źle z tym przedsiębiorstwem.
Dwa poważne wypadki przy pracy ( Nomme i teraz Stjarnan Gardabaer) w przedsiębiorstwie to "wejście prokuratora". Poważne śledztwo badające poziom wyszkolenia pracowników oraz kompetencje kadry kierowniczej.
Generalnie poważne wypadki  w takim natężeniu ( 2 w jednym miesiącu) to zamknięcie zakładu do wyjaśnienia sprawy.

A przecież łatwo zdiagnozować te "wypadki" z poziomu pracownika-inspektora BHP - załoga jest po prostu NIEDOSZKOLONA, brak jej umiejętności obchodzenia się z narzędziem pracy ( tu piłka do nogi) a także wychodzi  niekompetencja kadry kierowniczej nie potrafiącej zapobiegać "wypadkom przy pracy" (tu trener i Właściciel tolerujący zaniedbania pracownika=trenera/ mistrza produkcji) co MUSI PROWADZIĆ do częstych "wypadków przy pracy".

Drugi "wypadek' w podobnych okolicznościach co pierwszy rodzi PEWNOŚĆ że szykuje się i TRZECI WYPADEK nie za długo, i to prawem serii.. o wiele poważniejszy od pierwszego (zlekceważonego) i tego drugiego ( z dnia dzisiejszego).

Tu tylko wypada powiedzieć "nie moje małpy nie mój cyrk" i z rozbawieniem słuchać powtarzanych po raz któryś kwestii " to był wypadek przy pracy " " jesteśmy wściekli" oraz patrzeć jak wypchnięci przed szereg pracownicy (piłkarze) odgrażają się po raz n-ty - "nie damy ani guzika".
Przyznam, stary już jestem i po prostu zaczynam już teraz  czekać by Lech jak najprędzej odpadł z LE i potem (najlepiej w 1 rundzie) z PP, by mnie już szlag nie trafiał, żebym spokojnie sobie mógł oglądać ligową kopaninę ( " no bo przecież mamy przed sobą jeszcze 34 kolejki i najważniejszy jest rezultat osiągnięty po rozegraniu OSTATNIEJ ligowej kolejki sezonu"- tak mówią piłkarze i trener) więc mam sporo czasu i nadziei na  NASTĘPNE ZŁUDZENIA SUKCESU.

Powtórzę- proszę Was Panowie Zawodowcy nie zróbcie mi zawodu, odpadnijcie jak najszybciej !
Wstydu nam oszczędźcie.

Bo niestety poważne egzaminy oblewacie raz za razem, a więc niepotrzebnie pchaliście się na "studia" , trzeba było pozostać tam gdzie Wasze miejsce czyli na boiskach Łęcznej, Podbeskidzia, Gliwic oraz innych  nowoczesnych "aren piłkarskich".

A dla Zarządu Lecha prosty przepis na sukces (patrz niżej)


2 komentarze:

  1. Anonimowy00:43:00

    Nie lekceważyć amatorów, powiadasz? No Islandczycy przecież nie zlekceważyli, wygrali 1:0.Widziałeś, jakiego od niedawna mają sponsora? Shell. Zapewne jedynie 5 koron to im nie przelewa rocznie. Znajdź mi w polskiej lidze sponsora o podobnej sile marketingowej? Przecież to potentat, największy, koncern paliwowy w Europie. Na chwilę obecną mają grajków nic nieznaczących, ale poczekajmy trochę czasu. Który z polskich sponsorów w Polsce ma taką rangę? Kiedyś miała Tele-Fonika, jedna z największych firm
    produkujących kable na świecie. Dziś nie stać już jej nawet na to, by dekapitalizować Wisłę. Na nic jej nie stać. Ja podejrzewam, ze w najbliższych latach ten islandzki klub, który tak wszyscy lekceważyliście, może bardzo się rozwinąć. Oj, bardzo.

    A w odpowiedzi na Twój poprzedni post - zazwyczaj nie mieszam życia (politycznego, gospodarczego, społecznego) do piłki. Twój post o podcieraniu tyłku Celtikiem był wulgarny, prymitywny i chamski. Po raz kolejny się powtórzę: świadczący o kompleksach.
    Co cię człowieku Legia obchodzi? Ja podejrzewam, że w razie awansu do LM, dalbys się wciągnać tej medialnej euforii. Ja z Celtikiem jestem zaprzyjaźniony – znam wladze, pozostaje w kontakcie z kibicami, pisalem raporty. Porażka miała prawo mnie rozczarować. Było to szczere, naturalne.

    Co do naiwności, to sorry. Kinol to kibol, czlowiek to człowiek. Są różni, a zarazem tacy sami ludzie wszędzie. Namiętności ludzkie również były i są takie same. Generalizacja jest niepotrzebna i mam tego świadomość.
    Ja tu świata w biało-czarnych barwach nie postrzegam, a już w szczególności -nie szukam usprawiedliwienia swoich porażek - w tym, że Polska beznadziejna.
    Nie ma tych porażek zbyt wiele - wierz mi na slowo.
    Wolałbym mieszkać, np. w Szkocji biedny jak dzik, niż tutaj w Szczecinie zamożny. Nie zmienia to jednak faktu, że z wielu względu Szkocja mi się bardziej podoba. To jednak temat na długą rozmowę.

    Szczytem żenady jest żerowanie na gospodarce innego kraju i wożenie wysoko głowy: "MY som Polaki i Was pokonaliśmy.
    W praktyce za to, że taka Szkocja/Anglia dała komuś pracę, to powinna taka osoba to Państwo po dupie całować.
    W żadnym punkcie historii świata, np. dajmy na to Anglicy, nie mieli powodu, by czuć kompleksy, bo wszystkich, wszędzie lali.
    A Polacy niestety zawsze byli lani. Do rangi sukcesu urasta "honorowa porażka", czy to podczas wojen, czy w sporcie. Do tego kompleksy, zawiść, kopanie dołków, a Internet (a tutaj mam dosiadczenie kosmiczne) to już ściek wszelkich form braku tolerancji, których jednak korzenie sięgają komunizmu i życia w izolacji. To się zmieni, ale nie za mojego życia. Potrzeba kilku pokoleń, które zmienią przewody mentalne.
    Nota bene, w USA , gdy ktoś odnosi sukces
    to staje się wzorem, w Polsce to przekleństwo.
    Ja mam dużo kasy, nawet bardzo jak na swój wiek i nie mam powodu, by czuć się ograniczony, zakompleksiony. Ale swojego zdania o polskich charakterach nie zmienie.


    Dzisiaj rano się obudziłem i zastanowiłem, po co ja w ogóle mam pisać niekomercyjnie. I tak Cię nie przekonam, i tak. Po co? Każdy sam żyje, sam postrzega świat i robi co chce.
    Nie mam potrzeby uprawiać jakiejś propagandy.
    Nie chce mi się, nie jest mi to do niczego potrzebne. MAm swoje życie, swoje cele. Część zrealizowana, część przede mną.
    Nie mam powodu, by czuć się ograniczony, ale do Polaków szacunku nie mam. Przykro mi. Zbyt wiele widziałem.
    Mnie jest dobrze, swoje zrobiłem, a zrobię jeszcze wiecej. Ale nie w graniach absurdu, czyli Polski.

    W najbliższym czasie podejmę decyzje, czy dalej będę się tutaj udzielał.

    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marcin
    Za poważnie traktujesz akurat piłkę nożną.
    To jedynie rozrywka i dodatek do życia, a nie najważniejsza jego część. Najważniejsza gdy sam grasz (choćby amatorsko), masz kumpli piłkarzy z którymi popijasz piwko po sobotnio/nedzielnym meczu, gdy śmiejesz się z nimi.
    Inaczej jesteś TYLKO oglądaczem, krytykiem teatralnym nie mającym ŻADNEGO wpływu na NIC.
    Blog jest dla tych co chcą czytać, jeśli nie mają czasu lub ochoty, po prostu nie wchodzą, nie czytają, nie udzielają się.
    Dzięki blogowi poznałem kilku pasjonatów, i fajnie.
    Nie będziesz miał ochoty się udzielać.... do tego nie trzeba wielu przemyśleń... po prostu w polu "zakładki" wywalasz linka i po robocie.
    A tak prywatnie- zawsze dziwi mnie jak ludziska którym RAZ nadepnie się na odcisk pamiętają właśnie TO i śmiertelnie się obrażają, a szybko zapominają poprzednie miłe wspomnienia.
    No cóż taka natura ludzka.
    Może zresztą jest to znudzenie czymś, znajomością a jak piszą " chcesz uderzyć psa kij zawsze się znajdzie".
    I tym optymistycznym akcentem
    Waldas.

    OdpowiedzUsuń