Szukaj na tym blogu

środa, 10 kwietnia 2019

def. ZAWODOWCA (piłkarza Lecha) - ten co sprawia zawód

Czasami słyszy się jako odpowiedż na pytanie " czy mecze co 3 dni nie są zbyt męczące" stwierdzenie " nie, bo jesteśmy ZAWODOWCAMI".

Złośliwie myślę sobie wtedy ... no tak na pewno, ZAWODOWCY ,bo często sprawiacie zawód.
Stąd ten tekst.
Kto tak naprawdę sprawił mi zawód, z graczy Lecha.

Makuszewski? Jevtić?
Nie. Najbardziej zawiódł mnie Gajos. Piszę o graczach którzy "mogli wymiatać", a po prostu "olali temat".

Oczywiście i dwaj wcześniej wymienieni nieżle pasują do definicji "straconych lechitów", ale np Makuszewski dawał nadzieję, ale jego wcześniejsze losy i gra w poprzednich klubach pokazywały, że tak naprawdę NIGDY nie był wielkim piłkarzem ( w skali Polski oczywiście). Nawet jego powołanie do kadry Polski potraktowałem jako zaskoczenie. Takie powołanie  przez Nawałkę "z braku laku" ,bo Maki nie miał za wielu asyst i bramek w swoim CV.
Jevtić też pogrywał w kratkę i jego sinusoida była niesamowicie intensywna. Nie utrzymywał dłużej dobrej formy, częściej po prostu "bywał na boisku" bo liczono na JEDNO udane podanie w meczu. Zatem szybko postawiłem na nim krzyżyk.

Gajos tak naprawdę mnie zawiódł.
Przychodząc  wręcz "musiał' zostać kadrowiczem reprezentacyjnym. Fajna gra w Jadze, pożądane umiejętności do gry jako defensywno-ofensywny gracz, dobra gra głową, niezły i celny strzał z dystansu, bramki.
Z takimi "atutami" przychodził i naprawdę cieszyłem się że Lech "wyjął" go z Jagiellonii.
A jak mu poszło?

2015/16  20 meczów 6 goli
2016/17  34 mecze 4 gole
2017/18  33 mecze 4 gole
2018/19  20 meczów 2 gole

Przydałaby się statystyka asyst, ale nie znalazłem.
No i jakoś ( gdy grał ) nigdy nie był graczem który w meczu przebiegł NAJWIĘCEJ kilometrów ,z grających lechitów.
Widać, że im dalej tym gorzej. Czasu boiskowego dostawał dużo i nie zaskoczył. Był bezjajeczny, schowany gdzieś "w drugim rzędzie". Ani dobry ani niedobry. Bezbarwny.
Na dobrą sprawę te "papiery na granie" pozostały  papierami.
Nie został wybitnym piłkarzem Lecha. Był "wypełniaczem meczowej jedenastki". 
Na powołanie do kadry nie zasłużył i jak wiemy "dograł kontrakt z Lechem do końca".
Zostanie szybko zapomniany przez kiboli, bo tak naprawdę nie dał NIC takiego Lechowi.
Pozostawił po sobie wrażenie, że mógł więcej ale... mu się nie chciało chcieć.
Był takim sobie solidnym pracownikiem "za godziwe pieniądze", odbijającym uczciwie kartę zegarową.
Dlatego uważam , że można go potraktować jako gracza, który sprawił Lechowi duży zawód.
A namawianie go przez Zarząd , żeby został jeszcze w Kolejorzu świadczy o minimalizmie ludzi zatrudniających piłkarzy. Godzenie się na przeciętność, na granie ,bo ..... "taki mam zawód"i nic więcej.

Ciekawe kto weżmie Gajosa?
Bo o tzw " zagranicznej karierze" marzyć nie powinien nie mając co zaoferować zagranicznemu kupcowi.
Choć może w 2 lidze tureckiej? W Australii ? W Wietnamie?
Świat jest duży, boisk i klubów sporo skoro np takiego Mączyńskiego wzięli Chińczycy do swojej ligi za spore bejmy.Albo taki Łukasz Gikiewicz grał w Jordanii i Tajlandii, a Kopczyński gra w Nowej Zelandii.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz