Szukaj na tym blogu

środa, 14 czerwca 2017

PRAWDZIWY MIERNIK SIŁY KLUBU

Moim prywatnym, prawdziwym miernikiem "siły klubu" jest FREKWENCJA.
Słowo ,które zawsze sprawia mi kłopot ilekroć zmuszony jestem do jego napisania. Muszę wybierać między "frekwencja-frekfencja".
I niby "frekwencja" to prawidłowa forma , ale jakoś tak pasuje mi to "frekfencja".

Często pisze się /liczy popularność klubu "lajkami", artykułami prasowymi , "masuje się" tzw "medialnością".
Dla mnie miernik jest prosty - puste trybuny = klub do kitu.

Kiedyś czytałem, że tak naprawdę optymalna ilość ( zadowalająca Lecha ) to 20 000 ludzi na trybunach.

Przypominam jak duże stadiony "użytkują " polskie kluby ekstraligowe, prowadzące w tabelce -  "największa ligowa frekwencja" ( w Polsce chyba tylko  Termalica jest właścicielem stadionu i gra na "swoim obiekcie")


Legia = 30 967
Lech = 43 269
Lechia = 41 620
Wisła Kraków = 33 130
Jagiellonia = 22 372

Jak widać o pełnym "wykorzystaniu stadionu" ( wzorem większości stadionów Bundesligi) można pomarzyć.
Legendą staje się pogląd że "nowoczesne stadiony" napędzą popularność piłki nożnej ekstraklasowej = zwiększą znacznie ilość ludzi na tych stadionach.
Tak naprawdę klubowi ( popularnemu w swoim okręgu) wystarczałby stadion na 25 tysięcy miejsc, a co za tym idzie "ekonomiczniejszy w utrzymaniu".


Jak widać , porównując sezony 2015/2016 i 2016/2017, ilość ludzi na stadionie Lecha wzrosła, ale i tak nie doszła do tej "granicy dźwięku" czyli  do 20 000 średnio/na sezon.


Były co prawda "komplety" (patrz wyżej), ale na przykład w fazie "mistrzowskiej" kiedy tak naprawdę ważyły się losy tego kto  wygra ligę frekwencja była "blada" (poniższe zestawienie).



Dziwne. 
Bo jak można usprawiedliwić małą ilość luda na meczu w marcu (zimno, deszcz, mecze o czapkę śliwek) to nijak pojąć kiedy w maju, miesiącu wręcz idealnym do gry w "nogę" na trybunach zaledwie 11 192 osób.
A w ostatnim w sezonie meczu (Wisła Kraków- niezły rywal) jest zaledwie 19 373 osób.


Na koniec tzw "oficjalna statystyka frekwencji" na INEA Stadionie przy Bułgarskiej.

Moja refleksja - mam wrażenie że w Polsce przekroczenie średniej 20 000 długo jeszcze będzie niemożliwe, a o pełnych stadionach w większości ligowych spotkań pozostaje tylko pomarzyć.
I decydującym czynnikiem nie są tu ceny biletów, bo jak wytłumaczyć marną frekwencję na stadionie we Wrocku czy na Pogoni Szczecin ( ceny biletów pewnie podobne jak w Poznaniu, a może nawet i niższe).

Albo "tylko" , średnio w sezonie 19 631 , na trybunach Kolejorza, najpopularniejszego w Wielkopolsce klubu, albo "tylko" 19 953 ludzi na stadionie ,w najbogatszym polskim mieście , w klubie forowanym i reklamowanym gdzie tylko można,uczestniku gier w LM, "polskim bajernie" czyli na  Legii.


1 komentarz:

  1. GollAnonim11:45:00

    Bo niestety!
    Zawsze znajdzie się tych 369 buców, żeby popsuć statystyki klubow ej frekwencji
    i nie dobić do owych mitycznych 20 tysięcy.
    Chciałoby sie do takich zaapelować, ale to chyba byłby głos wołajacego na pustyni i w puszczy.
    (a zwłaszcza w... Puszczykowie)
    PS widzę że wena pisarska Cie nie odpuszcza (pewnie ta poznanska solidność), co pewnie ma jakiś
    związek z burzą transfermarketową, jaka obserwujemy, i zakładam że...
    z zainteresowaniem i nadziejami...
    PS2... sporymi (dodałbym ;)

    OdpowiedzUsuń