Szukaj na tym blogu

piątek, 23 października 2015

POMECZOWE (FLORENCKIE) POPŁUCZYNY


Sam Urban przyznał że zrobił "przegląd kadr" na boisku we Florencji.
Sprawa jasna, najlepiej ocenić przydatność graczy " w boju".
Było kilkunastu "trenigowych gwiazdorów" co to na treningu "wiązali nogą sznurowadła" a kończyli jak słynny Chomontek ( dla przypomnienia to był gość co podbijał piłkę pierdyliony razy  https://www.youtube.com/watch?v=HT2iSkRrcYQ), czyli jako "piłkarska ciekawostka" ( Cueto, Zapotoka, Claasen, Djoum, Ubiparip, Keita- będąc w Lechu).

Trening, treningiem, dziady dziadami, siatkonoga  też fajna, ale to Pikuś gdy rywal kopie po goleniach i "wchodzi ciałem".
O tym boleśnie przekonywał się Holman, którego Włosi przestawiali jak niepotrzebną "ryczuszkę" albo "wymborek w antrejce". Facet robiący wszystko dobrze do momentu kiedy dostawał piłkę i... kółeczko... pyknięcie... piłeczka odskoczyła , a tu taki makaroniarz już siedzi na karku i wgryza się w poślady ! I strata, strata, strata, albo "odegranie do tyłu na z góry upatrzoną pozycję".
O ściganiu się z obrońcami nie wspomnę bo tak naprawdę "tematu nie było".

Ale zaraz, teraz wnioski:

DRUŻYNA

Mecz pokazał że nawet słabsi dają radę, gdy grają "kupą mości panowie". Gdy rzucają się na rywala, nie oszczędzają Pani Krysi która będzie prała spodenki, po meczu. Gdy w oczach nie mają przerażenia, a bezczelność i w głowach myśl " jak oni nam nie strzelili to dawaj, my im strzelimy".
Brak tzw "gwiazdorów" wręcz przysłużył się Lechowi.
Włosi sami nie wiedzieli kogo pilnować, bo dla nich to byli gracze rodem z ligi kanadyjskiej, albo bengalskiej.Klasyczne "no nejmy".
Brak było "boskiego Szymka" , "wielkiej nadziei polskiego kopactwa-Linettego", "białej góry- Arajuuriego", "niekonwencjonalnego Szwajcarskiego-Serba Jevtića", a w ataku był "gość widmo" który grał z czapką niewidką na głowie-Thomalla i "gilejza" Holman.

Nie dziwię sie Fiorentinie ,że po prostu podeszli do tego jak do "zabawy w kulki".
Potraktowali Lecha jak zbieraninę clownów, którzy mają zapewnić dobry ubaw i radochę publice, pociesznie wywalając się na piłce i kiksując nieudacznie pod swoją bramką.

I tu trafiłem na powód lechickiej marności i dołowania w lidze.
Po MP w czerwcu 2015 nagle piłkarzyki uwierzyli w swoją "boskość". Nazbierało się opierdalaczy, gości myślących że "kontrolują mecz który i tak SAM się wygra" więc po co się brudzić.
Przecież my som "Zy Beściaki", Gwiazdory, interesują się nami- Maczester, Kopenhaga,czy Bundesliga więc tero my pokarzemy KLASĘ.
I zamiast grać jak "jedno ciało" porobiły się "indywidualne występy" takie "chomątki" na boisku, kóleczka, dryblingi, piętki i podania do nikąd.
I dupa blada, tak się nie da, nie da się wyścignąć rywala, który biega szybciej ani przedryblować 7 graczy skotłowanych na swoim polu karnym.
 Drużyna zniknęła, zrobił się "castng dla Canal+" ,albo dla agentów/skautów siedzących na trybunach.

A tu rywal cyk... brameczka w 40 sekundzie, albo pierwszych minutach (Craxa,Ruch) albo brameczki w 90 minucie (Basel dwa razy, w dwóch meczach,Fiorentina-tu się upiekło) i jakoś wtedy "cały misterny plan poszedł w pizdu - cytat z filmu- "Killer-ów dwóch", a ratunku nie widać ,bo bramkarz rywali ma dzień konia albo "swój" się wyjebał na skórce od banana.

We Florencji zagrali być może "gorsi" ale grali jako DRUŻYNA i o to biega.
Lebiegi na ławkę, na trybuny, a będzie OK.

PERSONALIA

Nad Holmanem nie będę się już znęcał, bo on sam się znęca nad nami. Kopnąć go w zad!
Kamiński - jeść repetę na obiad, siłownia obowiązkowa!
Reszta ( co do Hamalainena jakoś zdania nie mam obecnie na jego temat) "kołki w zęby tempo 20" i do przodu ( do Ciebie mówię Thomalla... he he he).
Prosta recepta jak recepta na mecz z Fiorentiną.
Nie można inaczej to trza grać prosto do bólu zębów, wybijać piłki w trybuny, walić lagi do przodu, biegac i się starać... to powinno starczyć  "na teraz".
W ogóle, jak Lech chce grać PROSTO to koniecznie musi wygrzebać skądś ( choćby ze Sokoła Kleczew) kogoś kto ma 11 sekund na setkę z piłką przy nodze.
Z 3,2,1 ligi, skądkolwiek. JEDNEGO BIEGACZA,. bez wielkiej techniki ( bo można się wiele uczyć i tak nic z tego-patrz Holman!) ale kogoś kto MA SZWUNG!
Do tego jakiś "bezpiecznik" w bramce ( dla Burića)  i Lech powinien jakoś "dokulać" się do lata w Ekstraklasie.

A co do LE, olać "piękno futbolu"... grać jak we Florencji, konsekwentnie mecz w mecz.
Twardo, brzydko, bez skrupułów, ale skutecznie tak by rywal jadąc na mecz z Lechem myślał z przerażeniem  " no nieeeee, znowu ONI? Znowu ten antyfutbol?".
 Kibol widząc co się dzieje w tym sezonie wybaczy takie mecze... byle były wygrane!






2 komentarze:

  1. GoalAnonim16:44:00

    To JA chyba oglądałem 2 różne mecze. Bo tak...
    Najjpierw na żywo na TVP2, a rano...replikę na C+Sport.
    Ja to nazywam ANALIZOM i nigdy się od niej nie wykręcam.
    Co ciekawe, na C+ nie wspomnieli że to 1sze zwycięstwo w Italii.

    Ale do rzeczy...
    No chyba jestem ślepy, ale...
    1) 1sza bramka była samobójcza, i naprawdę dużo mniej samobójcze
    uznawano za "own goal"
    2) ewentualna bramka Rossigo, po błędzie Jaśmina byłaby strzelona rękom!
    (ramieniem)
    3) Tere twierdzi że dobrze że Gajny się odblokował...

    Poza tym, surprise surprise, ale to już drugi raz rezerwy są solidniejsze.
    Ciekawe, czy nie oprzeć na tym grę p/ko Legii, zwł. z 3cim defem Dutkom.
    Trochę się na nas odgryzł (ciągle niepewny i odbezpieczony w obronie) KAMINSKI.
    Akurat z tego krytykowego przez nas nastrzelania Kamyka w napadzie
    za 30tym razem padła bramka.
    Chyba jednak już nikt się na to nie nabierze.

    Kibole OK, acz misja OŚWIECENIA włochów jakoś nie wypaliła
    i zamiast dalej tracić pieniądze, klub pono wyłyka 350 tys. euro.
    Budżety i to przyjmie i sie sam poprawi.
    Może i na Szczepaniaka (z Aukera) starczybyło... (wypożycz)P-KoL

    OdpowiedzUsuń
  2. GOAL
    No tak, Włoch zrobił wślizg piłka się odbiła od niego (od uda) i zmyliła bramkarza.
    Co do budżetu i tak mają "w plecy" bo z tych 350 000 € muszą zapłacić za kary, za podróż do/z Florencji , premie parapiłkarzom za wygraną i za oświetlenie stadionu + woda w szatniach na rewanż (pusty stadion). No i nie ma "planowanego wpływu" z dnia meczowego (rewanż) liczonego tak około 6 000 000 zl ( czyli blisko 1,5 miliona €). Oczywiście lepsze to niż w dupę i nie mieć tych 350 tysięcy €.
    Co do oglądania 2 raz tego "widowiska" ( strawne od wejścia Kownackiego) to duży szacunek dla Ciebie. Pozdr W.

    OdpowiedzUsuń