Szukaj na tym blogu

niedziela, 17 lutego 2019

WIDOWISKO DLA... WIDZÓW !!!!!!!

Taki mój postulat do Panów piłkarzy, tych którzy bez widzów mogą jedynie szukać pracy na kasie w Biedronce.

Kurcze, czasem jednak, w piłce ,dostajemy ROZRYWKĘ i WIDOWISKO całkiem niespodziewanie.
Nie ,kiedy grają "klasowe ligowe zespoły" ,ale kiedy "walczą o życie" zespoły "drugiej ósemki", albo zespoły A klasy..
Dziwne co?
Niby oczekujemy beznadziejnej kopaniny, "walki/walki", lobów w pole karne rywala, "niskiego pressingu" i generalnie "męczenia buły". Meczu kiedy "mecz zostaje zamknięty po strzeleniu jednego gola".
Więc olewamy.Odpuszczamy i nie oglądamy meczu takiego jak Zagłębie Sosnowiec- Arka Gdynia.
Spodziewamy  się "rąbania drewna" i "wyczynów nieporadności" okraszonych "golem po błędzie defensywy".

I tu figiel.
Sam nie wiem dlaczego akurat ten mecz sobie odpaliłem.
Może z powodu tego że kapitanem Sosnowca jest Szymon Pawłowski, może dlatego że od wiosny ich graczem jest Możdżeń.
Pierwsza połowa i w sumie kiwałem głową kiedy Arka strzeliła gola. Tak jakbym się tego spodziewał. Teraz (myślałem) dowiozą te 0-1, bo Sosnowiec słaby i po herbacie.

I tu zaczął się "bal".
Sosnowiec wyrównał, a nic nie pokazywało że będzie "ciąg dalszy".
Myliłem się bo (jak nie on) w swoje ręce grę wziął Pawłowski!
Co prawda Arka strzeliła na 1-2 ( karny), ale już było czuć, że Sosnowiec "złapał rytm".
Pawłowski na 2-2. Karny dla Zagłębia i PUDŁO Sanogo. Gość nie trafił w bramkę!
No czyżby koniec?
Guzik. Znowu Pawłowski i w 85 minucie zrobiło się 3-2.

Piszę o tym meczu, bo pokazał on że "bramki nie muszą podcinać skrzydeł " ( i to tania wymówka). Że jeśli się BARDZO chce to można odwracać kilka razy bieg wydarzeń i to na swoją korzyść.
A najważniejsze w TAKIM meczu dla kiboli to oczywiście wygrana po tak niesamowitej huśtawce nastrojów.
Tak... poziom... poziomem... ale TO BYŁO WIDOWISKO !
I nieważne kto z kim grał, były emocje, karne, bramka zwycięska niedaleko końca meczu!
A ktoby się widowiska spodziewał?  W Sosnowcu?  W meczu z Arką?

Ten mecz to komentarz do bezjajeczności "mocnego na papierze" Lecha który jest jaki jest, ale jakoś "nie ma serca i ciśnienia by wygrać"!

PS:
Nijak mi zrozumieć PO CO Nawałka zorganizował sparring z rezerwami.
Co chciał osiągnąć?

Lech Poznań – Lech II Poznań 1:1 (1:0)
Bramki: Marchwiński (36.) – Tupaj (63.)

Lech Poznań: Matus Putnocky (68. Karol Szymański) – Robert Gumny (68. Jakub Draszczyk), Dimitrios Goutas, Vernon De Marco, Piotr Tomasik – Mateusz Skrzypczak, Maciej Gajos (59. Jakub Karbownik), Bartosz Bartkowiak – Kamil Jóźwiak (59. Łukasz Adamczak), Timur Zhamaletdinov, Filip Marchwiński

Lech II Poznań: Karol Szymański (68. zawodnik testowany) – Arkadiusz Kaczmarek, Kacper Andrzejewski (73. Jan Klimek), Dariusz Dudka, Jakub Pawlicki – Łukasz Norkowski, Eryk Kryg (59. Marcin Maćkowiak), Krzysztof Kołodziej (59. Kacper Friska) – Paweł Tupaj, Dawid Kurminowski, Tomasz Kaczmarek

Nie mam bladego pojęcia po ki wuj .
Pół biedy jeśli 1 Lech wystawiłby "1 skład", ale tak naprawdę rezerwy zagrały z rezerwami.
Czyli dla Żurawia super, miał "mocnego przeciwnika" lecz dla tej "1szej nawałkowej ,rezerwowej drużyny" rywal był... po prostu słaby!
A jeśli Nawałka chciał w TAKIM meczu "ograć" Tomasika i Gumnego "na Legię" czy sprawdzić Marchwińskiego i Timura ,których ma na codzień i ich widzi to litości.... to przecież TYLKO jeden mecz i to mecz z REZERWAMI ( głównie niedawnymi juniorami) i to zaczynającymi dopiero przygotowania do 3 (!!!) ligi.
Remis 1-1 w tej sytuacji jest potwierdzeniem że "ten 1szy niby zespół" jest cienki jak dupa węża!
Albo, że Żuraw ma LEPSZY tzw warsztat trenerski niż "Bóg Nawałka".




2 komentarze:

  1. Anonimowy18:53:00

    Lech jest tak słaby, że nie potrafi wygrać nawet z własnymi rezerwami...
    Nigdy nie spadnie! Kolejorz nigdy nie spadnie! Nigdy nie spaaadnie!
    Pablo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Pablo
      No... CHYBA nie spadnie..... he he he
      A tak między nami. Kiedyś w Krakowie kiedy odbębniałem po studiach służbę wojskową-(był taki czas). Zresztą połówkę roku w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Chemicznych ( na Montelupich), drugą w jednostce w Grudzioądzu. I w Krakowie graliśmy w turnieju halowym. 1 zespół odpadł w 2 rundize a w finala zagrał... 2 zespół ! Wiesz i tak sobie myślę, może rezerwy dałby sobie jednak radę w Ekstraklasie?.... :-)

      Usuń