Szukaj na tym blogu

wtorek, 19 lutego 2019

NIETRAFIONY ARGUMENT

Czytam różne zarzuty i teorie mające służyć jako pożywka dla totalnego bojkotu.
Wymieniać mi się nie chce tych wymysłów ,bo ich jest  "i do tańca i do różańca".
Lista długa jak nowo otwarta rolka papieru toaletowego.
Dyskutować z nimi nijak, bo przecież KAŻDY ma swoją wizję świata, i prawidłowo.

Moją uwagę zwrócił często powtarzany  banał " piłkarze PO  odejściu z Lecha zaczynają dobrze grać".
Niby prawda na co mogą być  przykłady : Lewandowskiego (ha ha ha), Bednarka , ale co dalej....
No może Lis ( ten bramkarz) i na bank BeLeszyński!. I jakoś lista mi się kończy. Bo przecież i Pawłowski miał po odejściu z Lecha RÓŻNE dni ( a grał w Termalicy) i te lepsze (np teraz w Sosnowcu).
Drygas wcale nie grał w Lechu żle tylko ten ślepy Rumak lekką ręką się go pozbył więc nie można powiedzieć że Drygi "odżył" w Zawiszy . Dopiero w następnym klubie, Pogoni "złapał formę".
Zresztą nawet jak spojrzymy na "drużynę gwiazd" Smudy to było bardzo różnie ( tułaczka Semira, "wyczyny" Peszko, katastrofa Arboledy, klops Injaća, "kariera Dyzia" i Wilka, że o Kikucie nie wspomnę. Rengifo jedyny pozostał na starym dobrym lechickim poziomie).

Potem odchodzili "ku gwiazdom" Tonew ( teraz bez klubu!), Kamyk ( akurat gra na stałym swoim poziomie, niezłym) Linetty ( myślę że w Lechu nie grał gorzej niż w Sampdorii), Rudnevs nie zaszalał ( już z powodów prywatnych skończył z piłką).
Teodorczyk ma wzloty i upadki.
To tak by napisać o tych najważniejszych, bo reszta po odejściu "rozpłynęła się we mgle", albo nijak pisać o nich, że "zrobili duży krok ku piłkarskim szczytom".

Czyli argument gówniany wręcz wyssany z... hmmmm.
Ot tak by dowalić, co zresztą obrazuje "siłę rzeczowości argumentów" zacietrzewionych i rozczarowanych dyskutantów.

Przy tej okazji jednak jedna sprawa zwraca uwagę.
Tyle się mówiło, że w Lechu w szatni brakuje charakteru, że brak "kapitańskich osobistości".

A tu jak na złość:
Kamil Drygas - kapitan Pogoni Szczecin
Szymon Pawłowski - kapitan Zagłębia Sosnowiec
Wojciech Golla - kapitan Śląska Wrocław

Zatem "coś tu się nie zgadza w rachunkach".
Po prostu brak najważniejszego na dziś w tej układance czyli "kapitańskiego trenera".
Takiego który nie tylko "twardą ręką" będzie rządził, ale przekona do swoich "wizji" piłkarzy i ci wierząc mu pójdą za nim "w ogień".

Bo przypominam dwie stare mądrości:
1- Armia baranów, której przewodzi lew, jest silniejsza od armii lwów prowadzonej przez barana (Napoleon Bonaparte)
2- dobry przywódca nie pcha ludzi przed sobą, ale oni IDĄ za nim !



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz