Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 5 marca 2018

DODATEK DO MECZU

Dzisiaj odpaliłem nagrany mecz.

Czasem jest tak ,że aby ocenić "efekt działania" trzeba odejść na sporą odległość, złapać perspektywę.
I tak stało się dzisiaj ,gdy oglądałem mecz w Warszawie.

Wcześniej przeczytałem komentarze i wysłuchałem audycji Liga Plus-Legia.
Usłyszałem, przeczytałem - Lech zagrał pierwszą połowę słabo.
I tu zupełnie inaczej to wygląda gdy ogląda się mecz po dniu.
Zadziałała słynna medialna zasada "bicia piany" - czyli "co innego widzisz co innego słyszysz".

Nijak Lech nie zgrał słabo przez pierwsze 45 minut, a jeśli tak przyjąć to Legia zagrała równie słabo. 
To gadanie o jej okazjach "ginie" gdy przypomnimy sobie okazje Vujadinovića po rogu czy Raduta ( strzał minimalnie niecelny).
Czyli w okazjach 2/2. 
Z tym ( i niestety) to Legła strzeliła gola po błędzie środkowych obrońców .Tak naprawdę nie mam do nich pretensji ,bo podanie było super, wyjście ekstra i strzał przytomny. To może był "błąd w ustawieniu" i tyle. Bramka do przełknięcia.
Dziwiło mnie niepomiernie skąd to gadanie o przewadze "cwelki" w 1 połowie.
Pierwsza połowa to był klasyczny remis ( patrz statystyki).

Druga połowa to już przewaga Kolejorza, bezdyskusyjna.

Karny?
Słusznie podyktowany gdy przyjmie się zasadę "ręka to ręka", bez tego debilnego "powiększania powierzchni ciała" " nie było zamiaru" " piłka nastrzelona z małej odległości" czy w końcu " piłka nie szła w światło bramki" albo "uderzyła w rękę po błędzie technicznym zawodnika".
No tak tylko, że w ogromnej liczbie meczów TAKIE RĘKI jak ta Kostewycza byłyby wytłumaczone na sto sposobów i byłaby to zaledwie "mała kontrowersja" rodzaju - DLACZEGO ARBITER NIE ZAGWIZDAŁ/ choć ja też bym nie zagwizdał.
Lech "poległ" od "interpretacji", a nie dlatego że przepisy prosto dają wykładnię kiedy dotknięcie piłki ręką jest "przewinieniem" i zagraniem niedozwolonym ( nieważne zresztą w jakiej części boiska).
Pozostał kwas w ustach i przekonanie, że Pan Marciniak jest niestety "chujem" ( sorry członku) i kaloszem.

Moja opinia o tym meczu?
Ja traktuję mecz jako mecz, rozrywkę, widowisko, trochę jak spektakl cyrkowy.
Nie patrzę czy mecz jest "narzędziem do zdobycia tytułu Mistrza za n-kolejek ligowych" , a oceniam PIŁKARSKIE ZAWODY prosto. 
Albo mi się TO podoba, albo nie. Albo mi się podoba gra Kolejorza, albo uważam że powinni zająć się dojeniem kur , a nie graniem w piłkę.
W Warszawie Lech grał DOBRZE i tyle i szkoda że w pewnym sensie "został przekręcony".

A tak na marginesie.
Z ciekawością obserwuję wzrost formy Gajosa i Raduta ( myślałem już, że z Rumuna nic nie będzie i to jak widać był mój błąd).
Situm to przewaga reklamy nad konkretem. Kostewycza nie będę już kopał co najwyżej zapytam: gdzie jest kurna Tomasik?
Szkoda że nie zagrał choć "ogona" Choblenko ( ponoć kontuzja przedmeczowa), wielka szkoda.

Zwrócił moją uwagę wpis forumowicza który napisał " ciekawe że BEZ Jevtuća i Dilavera Lech zagrał najlepszy mecz ligowy od dawna"
Może "uwolnienie Lecha od szwajcarskiej zależności" to jest to?
Może właśnie (paradoksalnie) Jevtić "dusi grę" swoimi popisami, stratami, nieudanymi dryblingami gdy reszta zespołu "czeka na szwajcarski cud"? Który zdarzy się lub się nie zdarzy.
Może właśnie  "po prostu gra w piłkę" lepsza niż czekanie na "przebłysk formy" kogokolwiek ?
Niby banalne stwierdzenie, bo przecież piłka nożna to gra zespołowa, więc jakby się nad tym zastanowić.......








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz