Szukaj na tym blogu

niedziela, 7 stycznia 2018

AKLIMATYZACJA

Często kłopotem sportowca jest aklimatyzacja.
Ci co latają po świecie wiedzą jak w dupę może dać tzw "jet lag" ,gdy przekraczasz strefy czasowe i lecisz np do Tokio.
Cały dzień po przybyciu masz rozwalony ,bo nie wiesz czy ufać organizmowi "który pada z nóg" bo JUŻ "polska  noc", czy też wierzyć oczom, bo za oknem hotelu dzień radosny i pełne słońce.
Drugi przypadek gdy np lądujesz w stolicy Boliwii La Paz ( położonej 4 000 n.p.m. )  i wtedy ciśnienie, rozrzedzone powietrze zwala z nóg.
I wtedy też potrzebna aklimatyzacja.

No ale do wszystkiego przecież można przywyknąć ( nawet do polskiego bigosu czy tak pogardzanego przez obcokrajowców barszczu), to kwestia max tygodnia i już organizm dostraja się do czasu, ciśnienia, temperatury. A jedzenie?
W końcu ( myślę) że nawet w takim La Paz jest Mc Donald, a w Poznaniu jest na bank nie licząc restauracji chińskich, wietnamskich, japońskich, czeskich, francuskich i tak dalej.

No tak... można tylko się uśmiać po pachy kiedy słyszymy ( kiedy tzw "europejska gwiazda" przyjeżdża do Polski), że potrzebuje czasu na "aklimatyzację".
Aklimatyzację do ligi w której gra się tak naprawdę jedną połowę meczu ,bo przecież "nie można tak intensywnie grać/biegać PRZEZ CAŁY MECZ!".
To zdanie staje się kuriozalne np w Anglii, Włoszech czy Niemczech.
Zatem jaka aklimatyzacja skoro gościu przychodzi z EUROPEJSKIEGO klubu odległego max 2 godziny lotem samolotem, a nie z klubu , z miasta położonego 4 000 m n.p,m , a na dodatek na drugiej półkuli ?
Do tego grał w lidze w której "sędziowie takiego faulu nie odgwizdaliby".

Powiedzmy sobie szczerze... takie głupie gadanie o półrocznej aklimatyzacji w klubie kojarzy się z trzymaniem piłkarza pod namiotem tlenowym ,albo w kesonie ( jak nurka ).
Tam grał w piłkę ( chyba dobrze skoro żąda sporej kasy) to i tu MUSI grać dobrze ! Musi po prostu zapierdalać lepiej niż Polacy i lepiej od nich grać w piłkę.
I nieważne na jak długo podpisał kontrakt.
Reszta, to całe gadanie o aklimatyzacji to ściema i przysłowiowe "pierdolenie o Szopenie a...".

Piszę to wszystko , bo przeczytałem w necie TO o Dawidzie Kownackim :



Jak widać gość jakoś nie potrzebuje za wiele czasu ( a dostaje go strasznie mało) by strzelać bramki.
I nie musi  mieć "koło" 30- tki by "grać korzystając ze swego doświadczenia".
Patrząc na jego statystyki można dostać bólu głowy , gdy przypominamy sobie ile czasu potrzebowali najlepsi strzelcy Lecha (Rudi i Lewy) by strzelać bramkę, w tej naszej (powiedzmy sobie to jasno) słabej lidze.
A tu proszę-Kownacki- w (ponoć) wymagającej Serie A i takie statystyki.
Żal więc, że takiego młodego i utalentowanego gracza Lech "opchnął" za te marne  3,50 miliona €.
A wart już teraz co najmniej dwa razy tyle.

Potwierdza to nie tylko golami, ale i tym co mówi o nim jego terner " Trener Sampdorii nie krył ciepłych słów pod adresem Polaka. Został zapytany o podobieństwo do najlepszego strzelca zespołu w ostatnim sezonie, Patricka Schicka.

 - Są różnymi graczami. Schick dysponuje świetnym wyczuciem w polu karnym, podczas gdy Kownacki dobrze czuje się także wchodząc z głębi pola. Ma wielką moc, a za kilka lat może się stać świetnym piłkarzem - ocenił Włoch.'.

No cóż, było minęło. Kownacki "pracuje" na dobrą markę u "odbiorców następnych piłkarzy" z Lecha Poznań.


2 komentarze:

  1. Poniekąd dziś rozmawialiśmy na ten temat ale przyszło mi coś jeszcze do głowy po przeczytaniu tego tekstu.
    Piszesz o 21-letnim Kownackim, który odpalił "z marszu", podobnie było z Linettym. A my do Lecha sprowadzamy "graczy ukształtowanych", "o odpowiednim profilu", "doświadczonych w zdobywaniu pucharów i mistrzostw w innych ligach" i co ? i pi...... ! Całe mnóstwo z nich odpala po pół roku, po roku albo wcale. To dlaczego jest tak źle skoro jest tak dobrze ? Może szwankuje nie kwestia umiejętności czy mentalności. Może to kwestia tego, że w tej naszej biedzie nie możemy dobrać graczy do profilu drużyny a bierzemy bo dobry/szybki/strzela/walczy itd i dopasowujemy drużynę do grajka co wychodzi jak np: z Gytkierem. Dobry zawodnik tylko nie umie grać z naszą pomocą albo oni nie umieją grać na niego. I może warto zastanowić się przy kolejnym transferze, czy aby dobry, silny psychicznie grajek z osiągnięciami na swoim koncie będzie umiał zagrać w tej orkiestrze, którą aktualnie dysponuje Lech. Może Sampdoria dobiera grajków do swoich potrzeb a nie bo są "w dobrej cenie" na którą ich stać ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piotrxx
      Tu nie sprawa że orkiestra fałszywie gra. To dyrygent nie wymienia tych fałszujących graczy. Można sobie gadać o Zarządzie różnych duperelach, ale to TRENER jest najważniejszy i ma największy wpływ na drużynę, tym bardziej że nie stawia się mu zadań ponad siły ( nie MUSI wejść np do LM !).
      Szukać pozytywnych przykładów można albo na świecie ( trener Atletico Madryt Diego Simeone którzy praktycznie STWORZYŁ drużynę, Klopp ktory odcisnął na drużynie swoje piętno,) albo nawet u nas, na prrowincji ( Nawałka w G.Zabrze, Brosz w tymże Górniku, Ojrzyński w Koronie, Probierz w Jadze, Smuda w Lechu) Ci "nasi" wiedzieli dokąd zmierzają a przecież bejmy mieli do dyspozycji niewielkie ( w porównaniu np z Ległą że o zagranicy nie wspomnę). Co ciekawe (jeśli dodamy do tego Ruch Fornalika gdy był trzeci w lidze, czy drugi niedawno Piast) to generalnie są to kluby śląskie, gdzie w rolę wchodzi też swoisty "patriotyzm lokalny" i drużyny opierane były na miejscowych graczach albo mocno i długo związanych z regionem.
      Jest więc jakaś tam recepta na dobrą drużynę, która gra DLA KIBOLI, głównie w lidze. Bo wiadomo.... żadna polska drużyna klubowa wyżej dupy nie podskoczy ! I o jakichkolwiek sukcesach ( fazy grupowe) można sobie niestety pomarzyć, bo europejska piłka ( co wiesz) i bogatsza i nam odjeżdża. Do tego systematyczna "emigracja zarobkowa" (klasyczny przykład - w jednym roku z Lecha odchodzą - 3 młódzi, zdolni piłkarze, a właściwie 4 bo rok wcześniej Karol!). Gdyby zostali to można byłoby mówić o jakiejś tam BUDOWIE WEDŁUG PLANU a tak ( też taka Legla) to sztukowanie i łatanie dziury dziurą. No cóż, takie mamy polskie futbolowe klimaty.
      Pozdrawiam W.

      Usuń