Szukaj na tym blogu

niedziela, 9 kwietnia 2017

LECH - CWKS 1-2





Mecze z Ległą to w polskich warunkach mecze świadczące o wartości obu drużyn w danym sezonie.
Ci co wygrywają są po prostu lepsi.
Bez ściemniania, wymyślania pokrętnych argumentów.

I nawet kiedy obie drużyny nie walczą o MPolski to wynik tego meczu mówi sporo o wartości - trenera, kadry, motywacji czy umiejętności.

Potwierdza też , że dobry zawodnik jest po prostu lepszy od przeciętnego , który czasem pokaże "błysk talentu".
Akurat chodzi mi o Odidje Ofoe który potrafił przez cały czas utrzymać swoją "jakość" gdy np Majewski dobrze zaczął ale skończył słabo.
A przecież właśnie w takich meczach to "postawa dyrygenta drużyny" ( na tle ogólnej szarości pozostałych kopaczy z tzw "polskiej stajni") decyduje o sukcesie.
Ofoe był nie do zatrzymania i wręcz z zażenowaniem patrzyłem jak mijał lechitów.
Ogrywał ich jak dzieci, a na dodatek był od nich szybszy. Lechitom pozostały więc zapasy, faule taktyczne i bezradność.

Tak ....... Ofoe zrobił różnicę.

Wracając do pierwszej mojej myśli po meczu.
Jeśli Legła w tym sezonie już DWA razy ograła Lecha ( nie patrząc na kulisy pierwszego meczu) to po prostu warszawiacy są najmocniejszym kandydatem do tytułu MPolski.
Oczywiście prowadzi Jaga i tylko ona może coś tam namieszać, choć i tak przegrała z CWKS.

Trzecie miejsce rezerwuję dla Kolejorza, bo sorry ale "betonowi panowie z recyklingu" nie mają w tej stawce żadnych szans.

Czy jest mi smutno, czy jestem wkurzony?
Nie nie jestem.
Szkoda tylko że w tym meczu ( na trybunach skauci z klubów z Zachodu) "nie sprzedał się Kownacki". Zapunktował jedynie Kędziora ( bramka!).

Co do ocen pozostałych graczy nie chce mi się kogokolwiek oceniać, bo calą ocenę musiałby zamazać ten klops w ostatnich minutach.
Remis był do przyjęcia ,bo Lech był w  CAŁYM meczu słabszy. Może nie bardzo mocno słabszy, ale to "tirówka" miała więcej "konkretnych sytuacji".
Jednak przegrana niestety ma swoją okrutną wymowę.
Mistrz "odjechał".
Slabe mecze z Łęczną, Wisła i ten najsłabszy z Pogonią w PP  nie były jednak przypadkowe.

Pozostaje więc Puchar Polski i mecze w grupie "mistrzowskiej" tak naprawdę o "czapkę gruszek".


2 komentarze:

  1. Anonimowy22:52:00

    A ja jestem i smutny i wkurzony, bo to ważny mecz był i w dupę. Ofoe robił różnicę i to fakt, choć poza nim w Legii nie ma takich, na których można oko zawiesić. U nas też, niestety. Wynik bardzo źle wróży, bo potwierdza, że Lech jest najsłabszy z najsilniejszych, za to najsilniejszy z tzw. niespełnionych pretendentów. Czyli dla nas rywale, to raczej Wisła, Zagłębie czy Pogoń, i im wlejemy, a jak nie to będzie wypadek. Natomiast najlepszej trójce raczej nie wlejemy i wtedy wypadkiem jest raczej nasz dobry wynik. Tyle, że temu trzeba pomóc, a tym razem NB nie pomógł. Chyba to ma większe znaczenie, niż słabsze poprzednie mecze z Wisłą czy Pogonią. NB zapomniał, jaka była taktyka na Lechię, albo trzeba było dla skautów wystawić Kownasia na szpicy. Lech więc zagrał w 10 i był bezzębny a ataku, w tym kontekście faktycznie porażka jest tylko 1 bramką :) A że w tych 10 był jeszcze Pawłowski, to co dużo gadać. Nieźle zagrał Kędzi, choć w poprzednich meczach był słaby. Nie najgorzej stoperzy, raczej lepiej Nielsen niż Bednarek, Kostewycza obciąża drugi gol, ale nie wiem jakie miał realne szanse, żeby wygrać główkę z Hamalainenem. Pomocnicy przeciętnie, defensywni w walce z Ofoe trochę bezradni. Majewski zgasł po jakimś czasie i był nie do zastąpienia. Robak wszedł za późno, Makuszewski wszedł nie wiadomo po co, powinien grać od początku albo wcale. Teteh zachował się biernie przy dośrodkowaniu Hlouska, a to kryminał. Co gorsza drużyna nie jest silna psychicznie, widać, że najlepiej gra po rozpoczęciu meczu i po rozpoczęciu drugiej połowy - im dalej od czasu z Bielicą, tym gorzej. Generalnie dobrze rozpoczynamy, a potem dochodzi do głosu przeciwnik. No i nie bronimy dobrych wyników, brakuje determinacji ? A na koniec zabrakło zimnej głowy, bo remis to był dobry wynik, a oni koniecznie chcieli atakować. I dostali gonga. Więc może lepiej, żeby z faworytami grali na wyjazdach, bo u nas publika pomaga, ale presja otumania. Czyli żadna korzyść. Wygląda, że przegraliśmy z mistrzem, bo w Jagę nie wierzę, to taki sam poziom, co ostatnio Piast. Lechia wyżej dupy nie podskoczy, Wisła i Zagłąbie nie ten pułap. Czyli - o ile komuś nie zdarzy się zapaść albo kontuzja kluczowego gracza, to pozamiatane :) Musi być ten puchar! Pablo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PabLo
      Jesteśmy zgodni bo widzieliśmy że czarne jest czarne a białe białe. Lech w tym układzie ( ten sezon) to raczej "trzecia siła".
      I choćby mieli się posrać PPolski muszą wygrać!
      Ciekawe gdy będą w grupie mistrzowskiej jak będzie Bjelica grał. Czy odważy się postawić np na Puchacza, Tomczyka . Mam poza tym wrażenie że Jevtić tak naprawdę nie wie co ma grać i gdzie ma grać.
      A ponieważ Pawłowski potwierdził swoją nędzę widzę miejsce na boisku nie Makuszewskiego, a Raduta.
      Kownacki? Niepotrzebnie "grał twardziela" a takim nie jest. Powinien "szukać swojego stylu gry".
      Może jak Griezman ( sorry za porównanie, chodzi mi o mobilność , a nie siłę). Jak twardziel to na bank Robak.
      No i dodam coś co mnie po prostu WKURWIA.
      Ta niewiarygodna ilość "zagrań na całkowicie wolne pole", te "oddawanie przeciwnikowi piłki za darmo". OK. Potem walka o odbiór , ale po obiorze pierwsze podanie.... niecelne.
      Marnowanie sił. I to mi się zupełnie nie podoba.
      Powiem Tobie, ja JUŻ czekam na nowy sezon, na zmiany w kadrze ( Gumny, Jóżwiak i ci o których napisałem ).

      Usuń