Szukaj na tym blogu

wtorek, 11 kwietnia 2017

FALA OPADŁA ?

Nijak się nie da "zapełniać stadionu" akcjami okolicznosciowymi.... ale.......
Rozumiem że akcje typu "kibicuj z klasą" to akcje w częci opłacane przez sponsorów więc i "straty" klubu jakby mniejsze.
No i oczywiście ( sam po raz pierwszy byłem na stadionie mając 4 lata i to z Mamą. osobą ktora nie była kibicem, na meczu Warty, na Dolnej Wildzie, na stadionie "22 lipca") efekt póżniejszy jest nie do pogardzenia.

Co pamięta taki "gzub" z meczu?
Oczywiście ,że wszystko takie wielkie,stadion ogromny, oczywiście że "miliony ludzi dookoła" no i tych paru gości biegających po murawie, na środku stadionu niekoniecznie z sensem.
A nawet jeśli jest sens to uchwytny  nie dla małego dzieciaka.

To i wyczuwalne w powietrzu emocje całego stadionu, wrzawa gdy "ktoś" zdobywa bramkę.
Reszta to mgliste wrażenia, które jednak jak trauma wrzynają się w pamięć i pozostają na zawsze.
Z tego powodu należy doceniać to co było w meczu Lech-Legia, czyli pełny stadion, wiszące w powietrzu emocje.

Z drugiej strony nijak pojąć gadania, że Kownacki bez sensu wpuszczony na boisko akurat na Legię.
Uważam że tu NIKT nie stracił.
Ani klub (ponoć) liczący na wypromowanie Kownasia ( po prostu "produkt" został pokazany taki jaki jest, bez lukrowania, a i tak liczby -gole przemawiają za graczem). Ewentualny "kontrahent" dostał informację "z boiska"  i teraz nie musi "kupować kota w worku".
Wie jakie Kownacki ma słabe strony, wie czego może oczekiwać od młodego napastnika, co trzeba " w nim poprawić".
To uczciwe postawienie sprawy przez klub i "kupiec" teraz może spokojnie usiąść i pomyśleć, czy warto i za ile.
A sam pokopany gracz może niejedno przemyśleć.

Błędu nie poczynił klub ( Zarząd) wymuszając (być może na trenerze) by Kownacki zagrał od 1 minuty, bo przecież Kownacki te swoje "okazje miał".
Błąd ( oceniając mecz) popełnił trener  , że nie zmienił poobijanego młokosa na silniejszego Robaka już w np 60 minucie.
Z przebiegu meczu widać też że następny błąd to wprowadzenie Tetteha przez co trener zmniejszył mobilność zespołu ( grający kilkanaście minut Tetteh nie przegonił biegającego od 1 minuty Hlouska !). Zemściło się to czego trener raczej wcześniej starał się nie robić czyli zastosowanie metody starolechickiej ==  "gramy na utrzymanie nędznego 1-0).
Te dwa (powiedzmy sobie) błędy Bjelicy zadecydowały o wyniku meczu.
Reszta, że "sztuka przegrała znowu z siłą" to słabe narzekanie, bo wygrany ma zawsze rację.
Drugi na mecie jest TYLKO drugi.

Wracając jednak do tego "meczowego smarkacza" i taki mecz zostanie mu w pamięci jak i byłby ten wygrany, bo Tata/Mama ponarzeka w domu , po powrocie bimbą do domu na " mięczaków, pateroków, religi" i obieca być może, że "następnym razem jak pódziemy będzie lepiej".

To właśnie pozostanie w pamięci dzieciaka, a gdy jeszcze Rodzić kupi szalik Kolejorza to "niebo stanie otworem".

Dlatego spokojnie, dbajmy o młodych kibiców, bo mam nadzieję że i za 5 lat emocje na Bułgarskiej będą takie jak te co na niedawnym meczu z Legła w kwietniu 2017 roku.
A "nasz" kibic będzie miał już wtedy 9 lat i będzie mógł  już bez problemu i jednym tchem wymienić nazwiska całej kadry Lecha.

No i na koniec "ku pokrzepieniu serc" ----  DOPÓKI PIŁKA W GRZE...Lech,Lech,Kolejorz !


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz