Szukaj na tym blogu

sobota, 10 maja 2014

MIŁE ZŁEGO WISŁY POCZĄTKI A KONIEC.....

Legła Wisła  5-0
Widzów  26 403

Z  zasady nie oglądam meczów "kurewki", wkurwia mnie to ich zadęcie, mit o wielkości gdy widzę normalną ligową drużynkę, która ( jak wszystkie polskie kluby) może co najwyżej wystąpić "na zmywaku rozgrywek UEFA". A muzyki posłuchać kiedy przez przypadek otworzą się drzwi od sali balowej, gdzie elegancko ubrani faceci i panie  bawią się ZA PRAWDZIWE PIENIĄDZE nie zdając sobie sprawy z istnienia "szmodrucha" zmywającego gary.

O ile, co normalne dla kibica Lecha, lubię poznańskiego szmodrucha ( bo to oczywiste) to reszta... niech sobie zmywa te gary, co mi do tego.

Mecz obejrzałem, tylko 1 połowę z szacunku dla typera Marcina.
Liczyłem, że Stlić błyśnie, będzie jakiś remisik.
No ale nic takiego się nie zdarzyło. Nawet sędzia nie musiał "wymyślać karnego" na rzecz "dziwki".
Zległa wykorzystywała "starczą nieruchawość" w obronie Wisły.  Każde zagranie typu, długa ze środka na skrzydło , na odległość 30 metrów od bramki Miśkiewicza to była panika i "stąpanie dla Wisły po cienkim lodzie".
Obrońcy Wisły robili wrażenie 150 kilogramowej łyżwiarki usiłującej utrzymać się ze wszystkich sił na nogach przy tym usiłującej żonglować jednocześnie 5 piłkami.
 Mission impossible.
W pomocy i ataku było jak cię mogę, ale w obronie.... mizeria. Może to i dlatego że nie broniła CAŁA DRUŻYNA i nie atakowała CAŁA DRUŻYNA. Po prostu zabrakło pary!

Mogło być co prawda inaczej gdyby... gdyby... gdyby... luta Stilića weszła pod ladę. Nie weszła i za chwilę było 1-0, potem 2-0 i tak dalej.
Wyłączyłem transmisję w 45 minucie i już nie wróciłem.

Jagiellonia-KGHM  1-0
widzów  3 678

Ten mecz pokazał , że ( jak już pisałem wcześniej) kiedy skończyło się "kupowanie punktów" ( bo oddzielono od siebie tych darujących od potrzebujących) okazuje się że w zasadzie niewiele w Polsce drużyn PILKARSKICH.
Że gadanie o potencjałach, napięciach i naprężeniach to pierdolenie do rymu.
KGHM drużyna "o potencjale" zwalniająca niezłego trenera ( Hapala) by zatrudnić szamana okazuje się "drużyną skażoną". I nie zdziwi nikogo gdy zleci z ligi. Zlecieć może zresztą też niedawna "rewelacja' która wywaliła niedawno swego trenera (Brosza).
Mecz miedziowych z Jagą był "typową" rąbanką, gdzie wygrał ten co strzelił bramkę - JEDNĄ.
Jaga strzelała w całym meczu DWA RAZY CELNIE !
I udowadnia że jest po prostu słaba.

Na oglądanie tego widowiska straciłem bez sensu koło 2 godzin. Czy warto oglądać mecze tzw "grupy spadkowej"?
Nie wiem.
Może wyłącznie Podbeskidzia ( ze względu na sympatię do trenera górali-Ojrzyńskiego - wyłącznie!). 


Komentatorzy (jebnięty Jagoda!)
- bark Filipa Modelskiego wylądował na nosie Czecha
- Jagiellonia  "po golu z niczego" prowadzi 1-0 ( a gol padł PO RZUCIE ROŻNYM  więc PO STAŁYM FRAGMENCIE GRY, a nie przez jakiś tam przypadek np. w wyniku trzesienia ziemi).
- Jagiellonia nie potrafiła zagrać w tłoku, ale we własnym tłoku
- próbuje grać i na DZIEWIĄTCE i na DZIESIĄTCE....   :-O
- gdyby Widanov twarzą dokleił się do słupka to wtedy mielibyśmy problemy

Przyznacie że komentatorzy po prostu BREDZILI jak chory w malignie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz