Szukaj na tym blogu

sobota, 23 marca 2013

ROZMYSLANIA NAD ROZLANYM MLEKIEM- bierzeny w dupę od Ukrainy



Rozmyślam nad rozlanym mlekiem (przegranym meczem).
Czytam „polityczne wyziewy piłkarzy”.

Boruc „Co było powodem tak nieudanego początku? - Nie mam pojęcia. Ciężko mi cokolwiek powiedzieć na temat pierwszych minut meczu. Zostawiliśmy w szatni i serce i honor. Wyglądało to mizernie. Wiadomo, też jestem za to odpowiedzialny. Mam tylko nadzieję, że takie sytuacje już więcej się nie przydarzą.”
Krychowiak „- Elementy, o których mówiliśmy przed meczem - agresywność, walka - tego wszystkiego brakowało. Nie ma co się oszukiwać, kompletnie przeszliśmy obok tego meczu a ciężko się gra, gdy się szybko przegrywa 0:2 „
Rybus – „- Na własnych nogach przekonałem się, że Ukraina grała bardzo agresywnie. Z boku boiska mogło wyglądać tak, że bardziej chcieli wygrać to spotkanie od nas…..Nie da się ukryć, że Ukraińcy z wielką łatwością dochodzili do swoich okazji. Ale podobnie było również i w pierwszej odsłonie.”

Od tego „nie wiem co się stało i honoru i Ojczyzny” dalej , ale bardziej rzeczowo jest szef Małopolskiego Związku Piłki Nożnej Ryszard Niemiec, który mówi :
. „Ton komentarzy, które usłyszałem po meczu, jest zupełnie nietrafiony. Polska grała mniej więcej na takim samym poziomie, jak przez ostatnie kilka sezonów. Niespodzianką jest wysoka "technika użytkowa" naszych piątkowych przeciwników, ich zdolność do niekonwencjonalnych form atakowania pozycyjnego. W destrukcji okazali się mistrzami balansowania między zagraniem na żółtą, a czerwoną kartkę”
- Należę raczej do świata praktyków, a nie teoretyków. Nasza szansa została sprowadzona do zera.”

Na koniec wpis na Interii podsumowujący, w większości, to co sam chciałem wcześniej napisać :
Pozwolę sobie zacytować trafny fragment tego artykułu „Teza, że wszystkich zmanierowanych gwiazdorów powinno się rozpędzić na cztery wiatry, a dać szansę młodym, głodnym gry chłopakom z Ekstraklasy, jest tyleż nośna, co absurdalna. Wczoraj przez 45 minut zachodziłem w głowę, co robią na boisku Radosław Majewski i Maciej Rybus? Odpowiedź dostałem w drugiej części spotkania, gdy na placu pojawili się tak samo bezproduktywni Jakub Kosecki i Ludovic Obraniak. Kosecki, który w lidze polskiej zdobywa bramki niczym Leo Messi, w pojedynkach z Ukraińcami kopał się w czoło.
To ma związek z tym, o czym znienawidzony Leo Beenhakker mawiał: "international level".

Zastrzeżenia mam tylko do tej myśli :
Piłka na europejskim poziomie, czyli to, co dla graczy Dynama Kijów, czy Szachtara Donieck jest normalnością, dla piłkarzy ligi polskiej, jest wciąż tylko mrzonką. Gdyby byli dość dobrzy, nie graliby w Ekstraklasie.”

Bo przecież TO o „piłkarzach ligi polskiej” można swobodnie rozszerzyć na graczy z „zachodnich klubów”- Krychowiak, Obraniak ( no ten grał choć w LE z Bordeaux), Boruc, Wasilewski ( nie gra od ponad PÓŁ ROKU), Glik, Rybus, Majewski.
Że poprzestanę na graczach z, ponoć, „lepszej 1 połowy”. Jak widać , w świetle powyższej „myśli” w środku polskiej drużyny była OGROMNA „SIERMIĘŻNA” DZIURA  przez którą „wlewali się” pod polską bramkę ci z Szachtara , ci z Dynamo, a przecież jeszcze pozostają gracze z rewelacyjnego Metalista Charków!

Po raz „n-ty”okazało się że „wyścigowa” (na polskie warunki) szybkość Rybusa, Koseckiego, Błaszczykowskiego- ten to ma choć „europejski”drybling, nie wystarczy by „wyścignąć” NIKOGO z ukraińskiej drużyny! A „techniki” większości polskich graczy ( takiej by rywalizować w tym elemencie z Ukraińcami) po prostu BRAKUJE!

Reszta to „pierdolenie o Szopenie, a muzyka Kopernika”. Czyli gadanie „borucowe” o „zostawieniu w szatni serca i honoru”.
Sorry, ale na koniec na myśl  przychodzi mi takie porównanie „ to jakby porównywać grę górala-skrzypka z kapeli zakopiańskiej i skrzypka z orkiestry np. filharmonii warszawskiej”.
Ten pierwszy „grając choćby z honorem i sercem” nie jest w stanie zagrać „trzech pór roku” Vivaldiego, gdy ten drugi zagra zarówno i Vivaldiego i „rzępolenie góralskie”





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz