Szukaj na tym blogu

wtorek, 24 lipca 2018

NO I WYLĄDOWAŁ i w dupę 0-2 Legii

Wcale nie cieszę się z porażki Zległej.
Nie cieszę się bo powinni przegrać tak z 0-4, a "udało im się" dowieźć rezultat 0-2.

Zastanawiające jest jak TAKI zadufany w sobie klub, o którym komentatorzy mówią " mają przecież wysokie umiejętności piłkarskie" i ponoć "ogromny budżet" zatrudnia trenera jakiego zatrudnia.
Nie jest to mój cyrk i nie są to moje małpy , ale dziwić się mogę, bo dlaczego nie.

Wiadomo przecież , że cała zabawa oparta jest na trenerach dobrych i tych co mają szczęście

Jak powiedział Pan Napoleon Uparty ( tak jako dziecko mówiła moja córka...)  gdy chwalono promowanego do awansu generała że jest dobry  on powiedział " ja się nie pytam czy jest dobry ja się pytam czy ma szczęście".
I tu można napisać niezłą rozprawkę o szczęściu a także o tym że szczęście nie trwa wiecznie.

Dziś Legła miała szczęście ( paradoksalnie) bo prezentując "polski styl gry" przegrała najniżej jak tylko mogła.
To chyba jakaś polska zaraza po MŚwiata , bo zamiast "walczyć na noże" i "wypluć płuca" to widziałem zaledwie że "zgniłozieloni" - "oddychali rękawami".
A może to jest ten "niepowtarzalny styl", tak właśnie grać?
Może słabszy na papierze przestraszy się "dużego budżetu" i położy się na plecach odsłaniając brzuch?
Myślę że legioniści zapomnieli jak to Latal trenując Piasta o mały figiel nie zostałby MP.
I że on zna aż za dobrze "polski styl".

Znowu Carlitos ( który tak naprawdę nie zaistniał w meczach z Lechem - wolny i jego bramka była po wyimaginowanym faulu, pamiętacie?) nie zaistniał ponownie, bo spotkał się z uważnie, twardo grającymi obrońcami potrafiącymi grać "koszulka w koszulkę".
I mieliśmy "syndrom Barkrotha" który niby dobry, ale.... nie miał na ligowym boisku za wiele miejsca by się rozpędzić ( prawie cytat słów Bjelicy o Szwedzie).

Lubię Carlitosa ( nie da się go nie lubić), ale ten sezon może pokazać że "król jest nagi" no chyba że Hiszpan nastrzela kupę bramek Sosnowcowi, Miedzi, Arce , Śląskowi i tak dalej.
W Europie tak jak on gra wielu graczy, tylko że pogrywa czasami w "poważniejszych ligach" więc jest im trudniej się pokazać.

Zapomniano też, że Słowacy "jakby" lepiej technicznie wyszkoleni od Polaków i może lepiej od  "szrotu zagranicznego" W Polsce wystarczy czekać aż rywal strzeli sobie samobója, gracz się wywali, albo straci piłkę przed własną bramką lub wręcz bramkarz poda rywalowi piłkę (patrz mecz Wisła-Arka w 1 kolejce, parę dni temu). I wystarczy prosta kontra, bieg i...jest brama beż zawiłości, bez techniki, bez pomyślunku.
Bieg, bramka. Prościzna made in Poland.
Słowacy nie pozwalali biegać i podstawowy atut "prosto myślącym"został wytrącony.

Według mnie ten mecz powinni oglądnąć przed Saligorskiem Kolejorze i porządnie przemyśleć o co w tej "zabawie" tak naprawdę idzie.
Na bank na początek -od uporu, biegania CAŁY MECZ i od tego zaczęli Słowacy, a że strzelili 2 kisty... chwała im za to.
Wygrał lepszy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz