Szukaj na tym blogu

piątek, 2 listopada 2012

MIELIMY SŁOMĘ PRZEDMECZOWĄ

Każdy mecz to mielenie po raz któryś tej samej słomy. 
Kto strzeli? Kto wybiegnie? Czy Lech spadnie... ha ha ha!
Znowu po zwycięstwie będzie pisanie że to fuks ,bo Wisła słaba i dopiero "jakiśtammecz pokarze".
Za to po przegranej osunie się lawina bzdur typu: Rumak to szkapa, zwolnić, gdyby zagrał Ślusarski, bojkot meczów Lecha, "rutki do Wronek", Lech jest słaby, dlaczego zagrał A lub B?.
Mało oryginalne bo to przecież ligowe tematy typu "mielenie słomy".

Na początek zastanawianie się czy Bereszyński lepszy/gorszy od Ślusarskiego. 
Na to pytanie trudno odpowiedzieć, bo jak wyliczono Bereszyński wybiegł na boisko i biegał po nim bodajże 170 minut (grając całe 90 minut tylko w tym nieszczęsnym przegranym meczu z Lechią).
 Ślusarski "wybiegał na liczniku" 685 ligowych minut (i grał we wszystkich meczach w lidze).
Obaj są podobni w stylu gry, choć Bereszyński wydaje się bardziej "korzymowaty" niż Ślusarz.
 Czyli "gra tyłem do bramki" i takie tam podobne idiotyczne bzdury.
Tyłem zaś bardzo trudno zdobywać bramki ( potrafił to tylko Ubiarip i Ljubolja- w tym sezonie polskiej Extra). Ubiparip,bo  "mu zeszła z glacy", Ljubolja "bo tak sobie to wymyślił". Czyli strzelanie tyłem wychodzi generalnie bardzo rzadko.
Bereszyński "grając tyłem" zdobył w Warcie ( na wypożyczeniu) 1 bramkę, w Lechu.. ZERO.
Po drugie trudno mi sobie wyobrazić Bereszyńskiego przepychającego się z Głowackim ( znanym z "zapaśniczej wersji" gry obronnej) czy z "postawnym" Czekajem.
Ślusarski będący "ligowym napastnikiem" gwarantował choć to ,że będą się go "bali" tu co najwyżej mogą Bereszynskiego "zlekceważyć". Przyznam i jedno i drugie bywa skuteczne ( to byłby jakiś tam pozytyw).
Ja u "buka" nie postawiłbym nawet złotówki że Bereś strzeli w tym meczu bramkę.
Czyli zmieliłem sprawę nieobecności Ślusarza i obecności Beresia, w Krakowie.

Druga sprawa to nieobecność Gergo Lovrencicsa. 
Gościa ktory wystartował w lidze bardzo dobrze. Asysta, gol. Potem "chudł w oczach". Było go na boisku coraz mniej, bo "nabiegane kilometry" i "odwalone sprinty" na niewiele się przydawały.
Czytam (już!) w necie że niektórzy kibole są za oddaniem Węgra do "domowego klubu". Rośnie zwątpienie co do "wyjątkowości" Gergo i coraz częściej mówi się ,że "lepiej mądrze stać niż głupio biegać".
Kilka razy pisałem,  na początku ligi, że od Lecha w tym sezonie nie ma co wymagać "wodotrysków".
Sam bylem zaskoczony jak to Lech "wystartował" i był po 7 kolejkach WICELIDEREM.
Niektórzy nawet "przymierzali się do Majstra".
A przecież tylko bardzo wielki optymista nie widzi , że Lech to drużyna "na dorobku" z dużą grupą "emerytów" i " grającej sinusoidę" młodzieży. Przykładem Możdżeń, który tak zachwycał latem, w eliminacjach LE, by systematycznie tracić "klasę" z meczu na mecz (co pokazał ostatni mecz z Jagą!
Kiedy wybiegł ostanio "głodny piłki" ,a zagrał tak jakby był po sytym obiedzie i obfitym, ciężkim deserze).
Te dwie grupy nie gwarantują dobrej, stałej formy i nie schodzenia niżej pewnego poziomu.
Drużyna potrafi odlecieć w przestworza, ale i "utytłać się w dennym mule".
Do tego widoczny brak lidera, kreatywnego dyrygenta drużyny na boisku oraz PIERWSZEGO (bo drugiego mamy-Ślusarz) napastnika.
Ja się cieszę, że skumulowały się Lechowi trzy wymagające mecze ( Wisła, Widzew, Legia).
To będzie taki "intensywny" sprawdzian i pierwszej jedenastki i dublerów, bez gadania, że rywal za słaby,że za silny (bo to przecież TYLKO polska liga!).

Dlatego właśnie ( i paradoksalnie) cieszę się , że z Wisłą nie zagra Lovrencsics i Ślusarski.
To pokaże czy oni dwaj są niezbędni Lechowi ( Gergo- wypożyczony do czerwca 2013, Ślusarz-kontrakt do czerwca 2013).

                                        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz