Szukaj na tym blogu

piątek, 30 listopada 2012

ZDECH LECH

Ostatnie dwa tytuły wybitnie "psie" . Bo przecież jak pies coś nabroi to wołamy "brzydki pies, brzydki" a jak chcemy by pies wywalił się na grzbiet komenderujemy "zdech pies".
I wtedy pies leży brzuchem do góry (jak Lech po tym meczu).
Ale po kolei.


To będzie tak. Postanowiłem nie pisać bezpośrednio po meczu Lecha, trochę odczekam, żeby „nie razić uszu” .
Może nie będzie przyczynków coby się „pienić” tylko raczej „rozpływać z zachwytu”(nie było).

Zacząłem od meczu Jagi-PGE  2-2
Postawiłem na Jadwigę, ale gdzieś pod skórą czułem, że nie musi to być dla nich „spacerek”.
Tak właśnie było w 1 połowie.
Niespodziewanie po jej zakończeniu bełchatowianie prowadzili 0-2. Szczególnie druga bramka dla nich ( a grali już wtedy w 10) była baaaaardzo „piłkarska”. Wszystko było w tej akcji: wejście bocznego obrońcy do dobrego podania, zaskakujący drybling, bardzo ładne podanie do Wacławczyka i bardzo przytomny strzał.

Druga połowa to już było „mielenie węglarzy” na miałko. W 60 minucie Jaga miała 79% posiadania piłki i co najważniejsze coś z tego wynikało, nie tylko „statystyczne procenty”.
Ładnie rozciągali grę, szybko podawali. Dużo strzelali. Co ciekawe  nie mieli przy tym zbyt wielu okazji bramkowych.
Przewaga jednak MUSIAŁA się skończyć strzeleniem bramek.
Strzelili 2. Mecz, bardzo ciekawy i emocjonujący, choć nie z tych „europejskich” skończy się remisem.
Co ciekawe to kolejny-5 remis- Jagiellonii na swoim boisku (!!!) . Ciekawe 5 meczów= 5 punktów. Widać jak niewiele znaczą „remisiki”. Wystarczyłoby wygrać TYLKO 2 mecze i Jagiellonia miałaby więcej punktów niż 5 razy remisując.

Statystyki  meczowe:

Jaga/ PGE

Strzały     19/6
Strz.celne  7  (tylko)/3 (niekiepska skuteczność)
Faule         7/17  (niekiepska różnica!)

Punkcik niewiele dał Jadze i niewiele dał (choć zawsze coś) PGE Bełchatów

Komentatorzy bardzo rzeczowi i konkretni aż nie ma czego się „czepić”
--  Dżalamidze potknął się na piłce
--  w 80 minucie kiedy głowa jest zmęczona, niedotleniona to pojawiają się błędy


Lech-Śląsk 0-3
Hm.
Co tu pisać.
Nie dość, że MUSIAŁEM oglądać nielubianą drużynę „kiepskich” to do tego byłem świadkiem tęgiego lania.
Miałem złe przeczucia  już w 1 połowie kiedy drużyna, która MA WYGRAC wybiega z trzema pomocnikami defensywnymi.
Potem kiedy widziałem schemat = środkowy obrońca -Murawski- Trałka- Murawski- laga na skrzydło-kolejne dośrodkowanie, powtarzany po raz dziesiętny to powiem, że brały mnie mdłości .
Do tego przegrany prawie każdy pojedynek  indywidualny (czytaj zero dryblingu), wybicia pod nogi wrocławian. . I tak cały czas.
Uporczywe, schematyczne mielenie schematu.
Walenie bez sensu , podania niecelne, spóźnione dojścia do piłki.
Ech co się będę czepiał że szybkość gry Lecha to : przyjęcie-popchnięcie piłki-poprawienie- podanie. Tempo gry jak w latach 50.
Na tym tle CELNIEJ podający gracze Śląska wyglądali jak drużyna o klasę lepsza.
Pewnie rany zostaną rozdrapane kilkadziesiąt razy więc … szkoda słów, patrz portale "mądrali".
Trzy ostatnie mecze na swoim obiekcie i TRZY porażki.

Bramek  1-8 , po prostu KLĘSKA!
Jakby to grano na złość kibolom.
Normalne harakiri dla klubu. Teraz nie warto przychodzić na mecz na Bułgarską, bo prawie pewne jest że Kolejarz u siebie PRZEGRA. Takie mecze dla masochistów.
Król jest nagi i to wszyscy wiedzą. Prawda jest taka, że Lech dzisiaj nie zasłużył nawet na honorową bramkę.
Kiepscy pozostali kiepskimi bo to, że wygrali z „jeszcze bardziej kiepskimi” Kolejarzami i to niewiele znaczy.
Tylko się cieszyć ,że to OSTATNI mecz na Bułgarskiej w tym roku.
 Porażka „u siebie” boli jednak najbardziej.
Wystarczy, koniec ,KROPKA.

 
PS
Optymistyczny akcent :  na obiad miałem swojego ulubionego „ślydka z gzikiem i pyrkami”.
To mi zrekompensowało CAŁY  stres po porażce .
Luzik,

  

2 komentarze:

  1. Anonimowy03:16:00

    Waldek, doszły mnie słuchy, że może być walkover dl Lecha. Elsner wystąpił, mając cztery żółte kartki...
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcin, coś też czytałem ale w postach po meczu. Nie wiem jak sytuacja z Elsnerem wygląda. Gdyby tak było to w Śląsku jest niekiepski burdel organizacyjny. Wiesz, jestem pragmatykiem, jak można "skasować" trzy punkty to dlaczego nie?
      Pozdr W

      Usuń