Szukaj na tym blogu

piątek, 29 listopada 2019

WYGRALI ORLEN-LECH 0-2

Przed meczem zrobiłem sobie powtórkę z tabeli po poprzedniej 16 kolejce.



Zdumiewające!
Na 6 miejscu Wisła Płock.
Drużyna (w pierwszej ósemce), która jako jedyna ma UJEMNY stosunek bramkowy !( minus 2!).
I zachodzę w głowę jakim cudem są tak wysoko w tabeli i coby  się stało gdyby Furman nie mógł zagrać.

Na dodatek dziwnie się ogląda gdy rywal biega w "lechickich barwach" ( biało/niebieskie) ,a Kolejorz gra w strojach ciemno-granatowych. Na początku się gubiłem.

W ogóle dzisiaj długo szukałem transmisji w necie.
Tu brak, tam nie ma, tam  jakaś dziwna plansza. I powoli zacząłem wątpić czy dane mi będzie oglądać mecz. W końcu znalazłem transmisję bez "lektora" i tylko z odgłosami stadionowymi.
Może i lepiej?



1 połowa:

Nudna.
Płock gra ( jak i cały mecz) w ogłupiającym maglu rzutów rożnych i wolnych bitych przez Furmana.
Co raz to samo. Trafiały się nawet ( gdzieś w środku nie pod koniec meczu) "furmańskie" wrzutki  ze.... środka boiska pod bramkę van der Harta!
Przypomniała mi się gra Śląska , gdy zdobywał MP grając wrzutkami Mili "ze stojącej piłki".
Niewiele potzreba by tak grać. Wywalać się przy byle podmuchu wiatru licząc na rzuty wolne i grać wybijankę bez skrupułów jak przeciwnik atakuje.
Recepta "maga futbolu" Sobolewskiego na wygraną tyleż nieskuteczna (dzisiaj) co nudna do upadu.
Jak tak mieli grać to Sobolewski to dupa nie trener.
Czyli była taka ligowa młócka.
Która skończyła się golem (ładnym) Puchacza gdy to Lech od 25 minuty zaczął grać ... w piłkę nożną . To wsytarczyło na "geniusz" płocczan.

2 połowa

Patrz pierwsza połowa z tym, że  coraz więcej "wywalania się z głodu" piłkarzy Wisły Płock, coraz więcej wzrutek.
Myślę nawet , że dobrym ruchem Żurawia było wstawienie Dejewskiego (przyzwyczajonego do takiego  drwalskiego stylu gry z 2 ligi). Dwóch "głowowych wybijaczy ( Deja+Rogne) wystarczyło dzisiaj na tzw "taktykę gry" rywali.

Szkoda tylko, że koło 60 minuty pokazowo zjebał kontrę Jevtić, że w 69 minucie  "sety" nie strzelił Christian. Co się odwlecze to nie uciecze , bo kontra w doliczonym czasie, asysta Tiby (kolejna) i jednak Gytkjaer strzela "swoją" 11 bramkę w 91 minucie.
Te 0-2  dokładnie pokazało kto i co grał dzisiaj w Płocku.




Po meczu:

1- ponieważ nie słuchałem "nakręcaczy" to piszę co widziałem, a nie co słyszałem.
2- karygodne sędziowanie Złotka. Żólte kartki dla Kostewycza i  Puchacza "wyciągnięte z dupy". Bo jeśli oni dostali kartki to nijak pojąć dlaczego za podobne faule nie dostali kartek: Furman za  faul na Amaralu i Tomasik wycinający Tibę. No i te "damskie niby faule"  wykreowane przez graczy z Płocka  , którzy  "wymuszali faule" co chwila.
3 - Znowu Jevtić zagrał "ligowy mecz" czyli biegał, a w zasadzie "był na boisku".
4 - oceniając lechitów " z wyglądu" to jakoś nikt specjalnie mi się nie rzucił w oczy. Może Tiba?
Może obaj środkowi obrońcy? Może i dobrze , że grała drużyna a nie zlepek "artystów ligowych"?
5 - Jak wypadł Satka na prawej obronie? Nijak. Blado. To już bardziej hasał Kosta.
6 - zmiany fajne, bo mimo że nieco ryzykowne przy wyniku 0-1, ale logiczne (Jevtić-Marchewa,Amaral-Modziu, Puszka-Kamyk). Najważniejsze było wygrać.A nowi dawali świeże siły.
Kamyk szybkość, Moder- łatanina w środku, Marchwński- przetrzymanie piłki.


Zresztą co ja tu będę pisał. Satystyki meczowe mówią wszystko o meczu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz