Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 28 października 2019

SPRZEDAJEMY EMOCJE ...... w kredycie

Lech ostatnio znowu zaczął "odrywać kupony od kredytu".
Bo poparcie kiboli na początku tego sezonu to taki EMOCJONALNY KREDYT OPERACYJNY. 
Bierze się go gdy sytuacja firmy jest dobra , a służy jako pewnego rodzaju zabezpieczenie na ewentualne spadki (przewidywane) w sprzedaży sezonowej kiedy trzeba z niego finansować stany magazynowe, opłacać pracowników gdy zbyt jest na dolnej częsci sinusoidy.
Po to jest właśnie kredyt operacyjny.
Przy czym zasada prosta. Jak każdy dość wysoko oprecentowany kredyt nie jest zbyt korzystny. Więc jak można lepiej go nie ruszać, a dawać radę bez niego.

I tu następny problem słabującej firmy. Jeśli kredyt zaczynamy  "pożerać" to i on, umniejszany po stronie MA a powiększany po stronie WINIEN niestety powoli zaczyna "konsumować firmę". 
I zaczyna się słynny "zjazd po rynnie".

Piłka nożna to niby wyniki, faktycznie nie sprzedaje się  PUNKTÓW , a tak naprawdę sprzedaje się pozytywne emocje.
I najlepiej kiedy te emocje są po stronie - emocje dodatnie, gorzej kiedy zaczynają się emocje negatywne.

I wracam do  kredytu  operacyjnego.

Zwiastując kibolom ZMIANY i to pozytywne, zapewniając zmiany na bank dające DOBRE rezultaty, zmieniając trenera ( też zmiana  z założenia pozytywna), wprowadzając NOWYCH graczy klub otrzymuje od kiboli KREDYT OPERACYJNY EMOCJI POZTYWNYCH.
I najlepiej jak klub długo, bardzo długo nie sięga do niego.  Dobrze gdy dzieje się OK. Są wyniki, jest widoczna poprawa.
Kredyt sobie leży, nieruszony.

Niedobrze kiedy ten kredyt zaczyna być konsumowany. 
Co prawda mozna go "spłacać" po porażkach dobrymi wynikami, ale..... do czasu kiedu nie następuje ponowna porażka i za nią następna.

A kredyt.... wiadomo trzeba spłacać i to z coraz większym wysiłkiem tak , by kibole w pewnym momencie nie "wypowiedzieli umowy kredytowej". No i z czasem "oprocentowanie rośnie" w miarę "konsumowania kredytu".
Zaczyna się pojawiać opłacanie nowo zaciąganymi ratami starych niezapłaconych  rat .
Kółko się zamyka, a kredyt "samoistnie" niknie w oczach bez konkretnego dobrego wpływu na kredytobiorcę.
Wręcz kredyt operacyjny "sam się zjada" bez wyrażnego wpływu na polepszenie kondycji firmy.

Wiem jak to jest, brałem kredyt operacyjny.
Niespłacanie  rat od wziętych pożyczek w ramach tegoż kredytu  ( bo jest ciężko,bo mały zbyt, albo akurat naciska dostawca  maszyn by mu płacić nieco wcześniej) niestety skutkuje "wzięciem czapki do ręki" i pokornym wysiadywaniem u prezesa banku by "dał czas".

Tak jest i w klubie.
Pozytywny kredyt zaufania nadszarpnięty, więc i klub MUSI iść do kiboli "po prośbie" wręcz MUSI,  a nie tylko MOŻE !
I im wcześniej to zrobi ( np wyjaśnieniami sytuacji, konkretnymi ruchami, a nie obietnicami typu "obiecujemy że spełnimy obietnice") tym lepiej.
"Przespanie" odpowiedniego momentu ( albo uspokajanie "dostawców i odbiorców" że w sumie nic się  złego nie dzieje) to już "obruszenie lawiny".
I wtedy nikt nie da rady jej wstrzymać.
A obietnice w tej słabej sytuacji?
Ile może "bank - kibole"  przyjąć obietnic?

Ja wiem, że pewną ilość tak, ale do czasu kiedy obietnice się zweryfikują "w praniu".
Jeśli nie to "bank" zaciska pętelkę i wtedy mamy..... "guzik z pętelką".
Bank przeżyje, kredytobiorca nie.

Dziękuję za przeczytanie wykładu.... he he he he he.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz