Szukaj na tym blogu

niedziela, 31 sierpnia 2014

STRACILIŚMY DWA PUNKTY

Lech-Cracovia 1-1
widzów 14 663

Chciałem, w przeciwieństwie do piłkarzy podejść do meczu solidnie i jak zawsze ambitnie..
Rozłożyłem kartkę, na stół zegarek i zacząłem robotę.
Ale po 45 minutach serdecznie mi się po prostu odechciało.
Oglądać, notować.
Jak szukam w sobie określenie na stan mojego "lechickiego kibolstwa" to najlepszym jest ZNUŻENIE.
Kiedy emocje giną w senności monotonią grania ,gdzie jest co chwila zagranie na skrzydło i piłka centrowana do Teodorczyka .... którego już tam NIE MA ( jest już w Dynamo Kijów).
Pozostali gracze jak zaprogramowana na długie pranie pralka realizują program bez względu na cokolwiek.
Miały być wrzutki... są wrzutki."Jest konsekwencja w graniu" oraz "automatyzm w grze".
A że Ubiparip to nie napastnik ( co widzi KAŻDY średnio ślepy kibol) takie granie to obijanie głów obrońcom rywali.
Reprezentant Panamy daje się OBIEC Budzikowi jak chłopyszek na podwórku.
Co śmieszniejsze to bramka dla Lecha nie strzelona po dośrodkowaniu, a po zagraniu " w uliczkę".
Znużenie stoi o krok od zniechęcenia. Jest tak niedaleko.
Jak widzę jak gra  Lech to przypomina się odzywka bodajże z Potopu "kończ waść wstydu oszczędż" i włącza się kibicowanie "słabszym' którzy duszą naszych ( czyli Cracovii).

Trzy remisy, trzy mecze. Czy nie leiej było raz wygrać ,a dwa remisy zamienić na walkowery?
Teraz z drużyny wyjeżdżają Kamyk, Kendzi,Kownaś, Karol, Gery ( choć ten akurat niech sobie jedzie, pogadać po węgiersku bo gra jak religa), Hamalainen ( gra jego to "dobrymi chęciami piekło wybrukowane") i ten lebiega Uśmiechnięty Pajac więc od razu Skorża będzie mógł potrenować Radę Drużyny.Coś się stało niedobrego w Lechu.
Coś umarło.
Zrobił się "poziom Ubiparipa".
Teraz tylko ( znowu ) czekać na lepsze czasy, bo to co się dzieje potwierdza też niestety, Rumak Mariusz to był "trener amator" nieco lepszy od Bakero. Albo mocniej mówiąc "huj nie trener".
A tak przy okazji rozbawił mnie Rumak mówiąc, że błędem było branie zawodników z małych klubów nieprzyzwyczajonych do wielkiej presji.... ha ha ha.
I tu pokazał jakim jest baranem, bo przegrał z AMATORAMI grającymi na Islandii , na swoim boisku, dla maksymalnie 1000 widzów.
Wniosek ( mało optymistyczny) JUŻ PO PROSTU GORZEJ BYĆ NIE MOŻE, choć jak widzę Rząsę to " w huju mnie strzyka". A okazję by go oglądać będę miał ( przez conajmniej sezon).

No dobra dość tej frustracji idę spać.

 PS: Wczoraj  było o niebo lepiej, bo "ŻEGNAŁEM LATO"  w "towarzystwie" super mocnej ( taką lubię) nalewki z aronii i czarnej porzeczki

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz