Szukaj na tym blogu

niedziela, 29 czerwca 2014

PÓŁ ROKU

Kiedy patrzę na ostatnie "transfery z zewnątrz" ( nie mowię o tzw wzmacnianiu 2 zespołu- Zulciak , Klichowicz) czyli te które mają "podnosić jakość" - Claasen, Hamalainen, Lovrencics, Arajuuri, Formella, a nawet ten "stary transfer" czyli Ubiparipa to często przypomina mi się gadanie " no tak.. ale on musi mieć czas by się zaaklimatyzować".

No dobra, rozumiem jak ktoś idzie będąc facetem "bez nazwiska" ( np Lewandowski, Milik czy Bartłomiej Pawłowski) do LEPSZEJ ligi.
Po prostu ( kto czytał np wywiad z Mariuszem Stępińskim czy Klichem jak poszli do Bundesligi) różnica wymagań, intensywności treningów, poświęcenia się piłce jest tak ogromna że najpierw jest rzyganie z przemęczenia, potem słanianie się na nogach, wysiadywanie ławek, by w końcu zaistnieć ( albo i nie).

To rozumiem. Idzie leszcz do "prawdziwego klubu" i jak "młody" bierze w dupę po całości.
I nie dając rady wraca z podkulonym ogonem ( ostatnio Wielka Nadzieja Piłki- Sandomierski "ten co miał podbić Belgię" oraz Makuszewski wracający z ligi NIECO lepszej, rosyjskiej czy Borysiuk który "zrobił karierę gazetową" w tak zwanej "zagranicy" a teraz "wzmacnia" Lechię).
Rozumiem, tu :gwiazdor" tam " kolejna para rąk na zmywak".

Nijak jednak nie mogę pojąc po co to gadanie o "aklimatyzacji" gdy do Lecha przychodzą gracze z ligi nie gorszej niż nasza ( węgierska). Tu taki gracz powinien mieć 2-3 miesiące góra i dalej powinien już "jechać z górki z tym koksem".
Albo taki Claasen. Piłkarz który ponoć szybszy z piłką niż niejeden gracz ligowy (polski) bez piłki, reprezentant RPA ( ponoć gracz kluczowy), ten który był na testach w Anglii. Po mojemu idąc do tak siermiężnej ligi powinien ( jak np 4 ligowiec hiszpański Quintana) ogrywać "drewniaków" na 3 metrach i pakować brama za bramą.
A tu proszę. Przebieżka, strata, niecelne podanie. Klimatyzuje się... klimatyzuje, przywyka do klimatu Jeżyc, bigosu, pierogów, zakupów w Browarze i okazuje się że "poznański klimat zabójczy".
Brak tchu, szybkości, nawet na wyjazdach w inny klimat ( mniej industrialny) np do Białegostoku czy nad morze do Gdańska czy Szczecina.
Dobrze gocia wyczulem pisząc o nim "turysta". Teraz idzie dalej... do Niemiec... rezygnując z pokazania się ( być może) w europejskich rozgrywkach.

Zadziwiająco długo "aklimatyzuje się" też Arajuuri.
 On tak jakby zszedł z płaskowyżu , gdzieś w Peru, na depresję gdzieś w Dolinie Warty. A to też przecież reprezentant Finlandii. Więc i wódka ( u nas przecież Finlandia ponoć najlepiej sprzedającą się zagraniczną wódką) ta sama co w jego rodzinnym kraju.
No może powietrze kapkę nieświeże, gdy porównać z macierzystą Krainą Jezior, ale chyba da się żyć w przemysłowym ( jakby mniej po zmniejszeniu Ceglorza) mieście.
A tu mija "regulaminowe" pół roku i nic dobrego nie można o nim powiedzieć.
Z jego wypowiedzi "piękna ta Polska, dobre jedzenie i piękne kobiety" więc kurde czemu????
Czemu "się nie idzie"?

Mając przed oczami "aklimatyzację" Ubaiparipa, wcześniej Queto jakoś Arajuuri nie przekonuje mnie.
Mam wrażenie że zawsze będzie miał "kłopot z aklimatyzacją". Brak mi  u niego "nerwu piłkarskiego".
Na mnie robi wrażenie , kolejnego (po Claasenie) turysty dobrze bawiącego się w Poznaniu.... do czasu zresztą.

Ktoś powie... no tak piłkarz MUSI mieć czas.
Ja odpowiem... guzik prawda.
Klasycznymi przykładami  , że aklimatyzacja w Lechu nie musi być długa są : Rudnevs i Lewandowski.
Gracze przychodzący "znikąd" ( Znicz Pruszków i klubik wqęgierski- Zelegerszaegi... czy jakoś tak).

Po prostu przyszli, weszli na boisko i już na nim pozostali.

Powtórzę, piłkarz który w tak słabej polskiej lidze ( gdzie piłkarze znikąd - Quintana, Goulon, Guerrier, Visniakovs, to jej gwiazdy) MUSI się aklimatyzować DŁUŻEJ niż pół roku to po prostu "nędzny kopacz" z tak zwanymi "papierami na granie".

Do odpowiedzi pozostaje tylko pytanie "KTO TE PAPIERY NA GRANIE WYSTAWIŁ?" i czy te "papiery" są wystarczająco "mocne" by mówić że "przyszedł do Lecha piłkarz który nie uzupełnił a wzmocnił zespół"?

A tak przy okazji rodzi się i następne pytanie: dlaczego ostatnio prawie WSZYSCY piłkarze po przyjściu do Lecha nagle ulegają kontuzjom ( Ceesay, Douglas, Keita, Arajuuri) bo o "braniu na stan towaru nie w pełni wartościowego" ( tenże Arajuuri, Teodorczyk,Pawłowski) nie ma nawet co pisać, gdy np taki Wolski Patryk, Arboleda zostają wysłani za granicę bo "nie wiadomo co mu jest" ,a i gracze "naprawieni" okazują się "felerni" ( Douglas, Ceesay).
Nie świadczy to za dobrze ( o czym już kiedy pisałem) o klinice REHASPORT .



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz