Szukaj na tym blogu

czwartek, 3 maja 2018

PRESJA (dyżurne wytłumaczenie porażki)

Jest kilka magicznych słów tłumaczących WSZYSTKO w piłce.
Jednym z nich jest PRESJA.

Wiadomo, presja jest nawet kiedy wychodzimy na imieniny znajomego, mamy być na miejscu przy stole jubilata o 18 tej ( zaplanował podanie o tej godzinie żeberek z kapustą!) a tu żona/ dziewczyna/ kochanka mówi "... nie denerwuj się ja jeszcze muszę się umalować.." a tu już 18:10 , zamówiona taksówka czeka pod domem!
Niby nic, niby świat się nie skończy jeśli ominą nas te gorące żeberka i parę kieliszków zimnej wódki, można zamówić następną taksówkę.
Ale... presja jest. Możemy jeszcze się "wyrobić".

I tak jest z Kolejorzem.
Zamiast "wyjść wcześniej" znowu zafundował sobie niedoczas i ciśnienie.
Jest presja, premia ( z tego co wiem duża bo i od klubu i od sponsora) może przejść piłkarzom  koło nosa. Ale jeszcze nie jest za późno, można zdążyć!

Słowo "presja" często jest niby wytłumaczeniem dlaczego Lech przegrał np na Bułgarskiej.
I to jest wierutna bzdura i "wciskanie dziecka w brzuch" skoro NAJLEPSZYM graczem ostatniego meczu jest zaledwie 20 letni "nieopierzony" Jóżwiak walczący "o swoje miejsce pracy".
A to on powinien być pod maksymalną presją, bo przecież to mecz przed własną publiką promuje gracza, może sobie zaskarbić  sympatię na następne kilka meczów. Ale jakoś presja mu nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, gra "za dwóch", a nawet kiedy straci piłkę nie odpuszcza, bo presja "kłuje go w dupę" zmuszając do zapierdalania jak kot z pęcherzem..

To jest to pozytywne oddziaływanie presji. Można przecież więcej ugrać choćby dla siebie grając przed swoimi kibolami niż grając na wyjeździe.
I jeśli do tego dodać często powtarzany frazes.... kibice nas nieśli, i to dzięki nim zdołaliśmy wygrać.
Czyli presja kibiców ( bo jaka miałaby być inna?) jest pożądana, pozytywna, napędzająca.

To na wyjazdach powinno się grać "na luziku", bo przecież rywal MUSI a my MOŻEMY.
Tak powinno być , bo wiemy że u siebie damy w dupę każdemu.

A presja... powstaje tylko kiedy właśnie u siebie się przegrywa ... wtedy fundowana sobie jest nie przez kiboli ( życzliwych obecnie) a przez samych graczy. Którym jakoś nie starcza motywacji by "gryźć trawnik" ( jak taki np Jóżwiak czy drużyna Górnika).
Bo zauważcie, w wygranym meczu z Zagłębiem Lubin to Lech biegał WIĘCEJ i SZYBCIEJ.
W przegranym meczu z Górnikiem to właśnie zabrzanie BIEGALI SZYBCIEJ I WIĘCEJ.
Wystarczy poszukać sobie statystyk pomeczowych które zawsze po meczu staram się załączać.

Czyli Panowie nie ściemniajcie, że presja was pokonała. Jak macie głupio gadać to lepiej tłumaczyć przegraną tym że... "piłki są za ciężkie" ( słynne tłumaczenie Pana Piłkarza Iwańskiego!).

A presja... ta jest ZAWSZE gdy trzeba podejmować decyzje pod jakimkolwiek niedoczasem, przymusem okoliczności ( np tych stygnących żeberek i znikającej bez naszego udziału wódki).





2 komentarze:

  1. I w tym temacie jest podobnie jak z "ręką". Po co komplikować? Uprośćmy.presja to wymówka słabeuszy. Wielcy sportowcy muszą być silni mentalnie, inaczej nigdy wielkimi by się nie stali. Jeśli ktoś w takiej chujowej lidze jak nasza tłumaczy się presją to znaczy ni mniej, ni więcej niż to, że jest jeszcze bardziej chujowy niż ta liga i nadaje się na kasę do biedronki. Choć może to też zły przykład, bo jak nie radzi sobie z presją to i bejmy w kasie go przytłoczą. Ja jeszcze rozumiem, jak jakiś 18 latek że szkółki ma zagrać przeciwko Ronaldo, Messiemu, Lewemu to może czuć respekt, może nie być pewny swoich umiejętności. Ale jak za przeciwnika masz Radovica, Peszkę, Jodłowca czy innego wirtuoza futbolu no to kurwa Panowie bądźmy poważni... W tej lidze wystarczy chcieć, biegać, walczyć i się starać i jak pokazuje Górnik grać na ambicji i wygrywać z każdym pompowanym "miszczem" co ma 100 baniek budżetu i same "gwia(pi)zdy" w składzie. Chłopaki się nikogo nie boją, nie kalkuluja, jak się nie uda to trudno ale jak wrócą do domu to mogą być z siebie dumni bo podobnie jak Józiu w ostatnim meczu walczyli za swój Klub i dali z siebie wszystko. Presja nie istnieje w słowniku ludzi pewnych siebie , znających swoją wartość, dążących do celu i chcących coś w życiu osiągnąć. To tylko sport, tutaj nie walczy się o życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dałeś super przykład z tym Messim czy Ronaldo. Od razu pomyślałem sobie że presja mogłaby być gdyby Lech grał na Anfield Raoad czy na Nou Camp. Tak wtedy presja byłaby gigantyczna. A tu przecież jak napisałeś "czarodzieje piłki" typu Siemaszko, Furman, Byrtek i już pisanie o tym że Wisła PŁock to trudny rywal.
      Jak ONI chcą grać w LEuropy ? Trudno to sobie wyobrazić przy takiej "presji" np gdy grają z Koroną. Żałosne i stawia pod znakiem zapytania czy nie warto jednak zwrócić się w stronę kibicowania Czarnym Słupsk, Jantarowi Ustka. Tam chociaż wytłumaczeń porażek sporo na przykład brak oświetlenia czy zmrożone boisko lub zapadające ciemności , że o braku ciepłej wody nie wspomnę.

      Usuń