Szukaj na tym blogu

wtorek, 14 czerwca 2016

EURO NR 3 - Derby Monarchii Austro-Węgierskiej ;-)




Oczywiście oglądam mecz Austria-Węgry.
Powody są dwa: 1- Austria dość łatwo przeszła el. ME 2- w zespole Węgier gra dwóch "polaków" czyli Kadar ( lewa obrona) i Guzmics ( środek).

Dziwny mecz.
Już przyzwyczaiłem się ,że mecze na Euro to "ściśnięte strefy" , strasznie mało miejsca,gra toczy się na obszarze 20 metrów, a tu mamy miejsca od groma, bieganina, podania do nikogo, centry przesterowane. Poziom dobrego meczu Ekstraklasy np KGHM- Wisła co najwyżej.
Obie drużyny miały swoje okazje i to Austria w 41', a Węgry w 43', do tego słupek po strzale Alaby ( Austria) na początku meczu.
Zastanawiałem się też co robi na boisku jedyny napastnik węgierski czyli Salai. Tak słabego gracza dawno nie widziałem. Zero szybkości, strata za stratą, zero okazji bramkowych (ponoć nie strzelił bramki w reprezentacji od 551 minut) a tu.... to właśnie on strzela Austriakom gola w 63'.
Niewiarygodne, tym bardziej że parę minut później zmieniony jest przez ( nie, nie Nikolića który tradycyjnie grzeje ławę) a Priskina.

Na tym jaja bengalskie się nie kończą bo, Austriacy ( sami sobie winni tą ligową grą i kryciem na radar) zostają pokarani kontrą  i w 86' tracą drugą bramkę.
Nie wierzę, po prostu nie wierzę, bo to nie fuks ,a po prostu Węgrzy zasłużyli na ten niesamowity sukces!

Kadar zagrał jak w Lechu , "na zimno", bez nerwów, dokładnie, "z głową` i był jednym z najlepszych Madziarów na boisku i jednym z najczęściej wymienianym (obok Dzudzaka) graczem przez angielskich komentatorów BBC.
Lovrencics ( jak i "gwiazdor" Nikolić odrzewał sobie jajka na ławce... he he he).Po prostu... byli lepsi.
Naprawdę ta wygrana sprawiła mi mega ogromną radość.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz