Szukaj na tym blogu

środa, 18 maja 2016

SIŁA SZATNI

Często ostatnio przewijają się przez wypowiedzi różnych "ekspertów od ekspertów"  terminy:
- siła szatni
- atmosfera w szatni
- powiedzieliśmy sobie w szatni kilka mocnych słów
- wietrzenie szatni

A mnie szatnia głównie kojarzy się z prysznicem po meczu, smrodem potu kiedy się wchodziło "ze dworu", wąskimi ławkami i ściskiem.
W szatni raczej tylko witało się z kumplami  z drużyny, przebierało się w stroje, a później umęczonym rozbierało się z uwalanych strojów szło pod prysznic i tak naprawdę myślało się by "spadać".
Co innego po treningu, choć i wtedy były inne fajniejsze miejsca by pogadać.
Wychodząc z szatni nie trzeba było taniego pohukiwania i pokrzykiwania , na korytarzu prowadzącym na boisko ,by wiedzieć swoje : - że rywal silny- że rywal słaby- że trzeba wygrać- że potrzeba "szczęścia".

Tą głęboką świadomość potrzeby wygrania mieliśmy my PÓŁAMATORZY.

Dziwię się więc że tak przeceniana jest rola szatni w ZAWODOWYM FUTBOLU.
Gdzie wiadomo, że zaraz wyjdzie się na stadion pełen ludzi bezlitośnie oceniających KAŻDE zagranie, bezlitośnie "jadących po kopaczu" po meczu i to nawet takim "ulubionym", weryfikujących "dobre chęci" , a oceniających bezwzględnie to co widzą ( i za co płacą!) kiboli.

Dziwne jest dla mnie też "sprowadzanie graczy budujących atmosferę" w szatni ( np takiego Dudkę) skoro i tak nic z tego ( co pokazują wyniki Lecha) pozytywnego  dla klubu nie wynika.
A to że są "śmichy chichy" na boisku treningowym tak naprawdę kiboli guzik obchodzi.
Szatnia nie wygrywa ,bo szatnia to smród upoconych ciał, prysznice ,
Meczu nie wygrywają ci co "robią atmosferę", ci co "puszczają bąki" ale piłkarze pisani z DUŻEJ LITERY.
Tych ceni się ( nawet koledzy z boiska) bo to oni przynoszą bejmy innym za wygrane mecze, choć czasem nie zawsze są "częścią szatni" i tymi których wszyscy lubią dlatego że są "jajcarzami".
Jest coś takiego jak charyzma, coś potrzebnego PRZYWÓDCY, a nie koledze z szatni.
Kogoś kto potrafi ( nie mówiąc wcale za dużo) powiedzieć coś niemiłego nawet najbardziej lubianemu koledze bo... po prostu ten coś spierdolił na maksa i cytując "Pulp Fiction" - " wcale nie jest OK, jest kurewsko daleko od OK".

Dlatego uważam, że bzdurą jest "budowanie szatni i atmosfery", którą i tak budują sukcesy, bejmy za wygrane, uwielbienie kiboli, a to akurat wcale nie zależy od tego "smrodu szatniowego" ,a od  odpowiednio wysokiej JAKOŚCI piłkarzy ( umiejętności, charakteru sportowca).
Słabi piłkarze, bez charakteru sportowca ukierunkowanego na wygrywanie, na ciężką pracę potrafią tylko pierdolić o "atmosferze szatni", o szczęściu i tym podobne farmazony.

Nie napiszę tu za wiele o "Radzie Drużyny", bo  po mojemu to pomysł rodem z Komitetu Centralnego i kompletna, totalna bzdura.
Piłkarz ma kontrakt, ma agenta, ma trenera, ma Prezesa i... Rada Drużyny z takimi  "wymiataczami" jak Pała i "mientki" Kamiński to jakiś absurd.
No to teraz zapytam.
Jeśli zezwala się na istnienie takiego " nowotworu" na organizmie Lecha to jest oczywiste , że bez wycięcia takiego "pasożyta" nic w leczeniu " schorowanego Lecha" nie pomoże.
A wiadomo- leczenie "raka" zaczyna się od jego operacyjnego usunięcia, by potem wziąć się za intensywne leczenie gdzie wszystkie skuteczne środki są usprawiedliwione.
No chyba że diagnozę choroby wystawia felczer a operacji podejmuje się weterynarz z uprawnieniami do robienia opatrunków ludziom.

I tak to widzę czytając co mówi Urban/Rutkowski " wiemy gdzie popełniliśmy błąd".
Wiemy- leczyliśmy katar sienny, a to było ciężkie zapalenie mózgu!
Dobrze choć że pacjent nie  zmarł.
Czyżbyśmy więc czekali na KOLEJNE ZAPALENIE MÓZGU?
Bo wtedy już na pewno będziemy wiedzieli  z czym mamy do czynienia!!!
 Problem w tym ,że może przyplątać się INNA choroba a ci niedouczeni, beznadziejni zadufani lekarze pozostali ci sami ( Urban+Zarząd+gówniana Rada Drużyny- jako twór w szatni).

Amen... napisał to Wam wielce doświadczony pacjent ... he he he.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz