Szukaj na tym blogu

czwartek, 19 maja 2016

LECHICKI PARADOKS-WYCHOWANKOWIE

Przez internet przetacza sie dyskusja na temat stosunku kiboli do wychowanków.

"Media" widocznie nakręcone przez Panów Rutkowskich i tzw "dalekowzroczną politykę" biorą w obronę tzw "wychowanków wygwizdanych na meczu z Ruchem".

I tu mamy problem.
Stawia się wychowanków na piedestale, żądając, by traktować ich "specjalnie życzliwie".
W sumie nie podając powodów dlaczego ma tak być, a jedynie dlatego że "przecież nie można gwizdać na wychowanków klubu".

Zrozumiałbym gdyby zakazano gwizdać na wychowanków- poznaniaków, wychowanków-Wielkopolan , bo w pewnym sensie niby Lech to "klub Wielkopolan", i byłby to zrozumiały lokalny patriotyzm.

Ale przecież to totalna nieprawda.
W klubie grają nie tylko ludzie z różnych miejsc Polski ale i z innych krajów ( nie są Wiekopolanami-Trałka, Kędziora, Burić, Gajos, Jevtić, Linetty !!!, Kadar, Arajuuri, Robak, Nielsen, Jóżwiak, Tetteh, Kownacki).
Może łatwiej podać tych co są Wielkopolanami - to jedynie Kamiński (Konin) i Gumny (Poznań).

A zatem ( wg Panów dziennikarzyn) jeśli drużyna gra słabo to wypadałoby by trybuny klaskały krzycząc "Guma i Kamyk" ( bo to swoi chłopcy i wychowankowie), a na resztę można gwizdać.
 A przecież to oczywisty absurd.
Trybuny wrzeszczą z radości gdy bramkę strzela nie wychowanek, a taki np "beznadziejny wytatuowany obieżyświat" Bille Nielsen.
Więc nie ma przeszkód, by uwielbiany był nie tylko wychowanek , a także "przybłęda z Danii".

I tu dochodzimy do podstawowego wniosku:
- nie ma absolutnie znaczenia kto, czy to wychowanek czy gracz podkupiony ( pamiętacie takiego Lewandowskiego którym chwali się Lech do dziś, a był to przecież gracz z Mazowsza, Rudnevs- Węgier, Tonev-Bułgar, Arboleda- Kolumbijczyk, Douglas-Szkot).
Dla kibola ważne by piłkarz DOBRZE WYKONYWAŁ SWÓJ ZAWÓD.
A jeśli wychowanek LEPSZY od gracza zaciężnego, opłacanego najemnika to oczywiście tym lepiej i to wtedy WYCHOWANEK powinien grać, a nie "turysta piłkarski". I to wychowanek "ma przody" a nie "równy mu zagraniczny znajda" .
Odnosi się to do POWAŻNEGO PODEJŚCIA do wykonywanej na boisku roboty, bez pozoranctwa ( patrz biegający do bramkarza przysłowiowy Bille) na które to pozranctwo kibol "weżmie się" raz/dwa, ale w końcu spostrzeże te "pozorowane ruchy piłkarzyny" ( słynne granie systemem a la Kamiński- "to nie ja to kolega")..
Tu nieważne czy wychowanek czy najmita, jak się nie chce biegać to na ławkę go lub na trybuny, bo oglądać takiego "pozoranta" statystyczny kibol NIE MA PO PROSTU OCHOTY.

Nie mieszajmy więc pojęć i nie twórzmy kolejnych ochronek dla wychowanków, bo skończy się ponownie jak z Kownackim "nad którym rozpięto parasol ochronny" , a on ( jak swego czasu Kikut) tak się do tego przyzwyczaił, że kiedy kibole ten parasol nagle zwinęli nagle poczuł się "goły i obrażony".
Dając zresztą dowód na to ,że niestety materiał " na wymiatacza i chojraka"z niego słaby , na DOBREGO piłkarza z dobrym piłkarskim podejściem do kariery  .
Brak Kownackiemu ( i zresztą Kamińskiemu) tej pozytywnej piłkarskiej złości by POKAZAĆ że kibole jednak się mylą, a może to jest brak "piłkarskiej jakości", umiejętności piłkarskich na europejskim poziomie, może talent jednak nie tak znowu wielki?.
On woli się obrazić, przestraszyć, odpuścić. wycofać.

Jak dla mnie to "sportowy hobbyplayer" ( coś jak Keita), a nie facet zdający sobie sprawę że wielka kariera to "krew, pot i łzy", a nie tatuaże, głupie wywiady, profil na Facebooku.
Przykładów pozytywnych dobrych polskich karier aż nadto- Krychowiak, Lewandowski, Glik- to te najbardziej pozytywne i nasuwające się od razu.
Ludzi idących "jak taran" w swojej karierze, do przodu.

Bo jak powiedział kiedyś Boniek ( cytat niedosłowny) - najpierw , za młodu należy nauczyć się dobrze grać w piłkę, pieniądze przyjdą później.


1 komentarz: