Szukaj na tym blogu

czwartek, 20 grudnia 2012

NIEMIECKA LEKCJA "POLSKIEJ DRUŻYNY"



 Borussia Dortmund-Hannover 96 , 1/8 Pucharu Niemiec- transmisja w Orange Sport = komentatorzy: najlepszy z tej stacji czyli Leszek Bartnicki i „mendzący” Radosław Gilewicz. Przyznam jednak, że dzisiaj ich „rozmowy na antenie” prowadzone były bez wymądrzania się i z dużą znajomością rzeczy. Generalnie, szkoda że Leszek Bartnicki marnuje się w „niszowym” Orange-Sport.

Oglądam mecz nie dlatego, że gra „polska borusia” , ale podoba mi się ten ich sposób gry. Ruch z piłką i bez, zaawansowanie techniczne wykorzystujące tą mobilność.
Patriotyzm nie ma tu nic to do rzeczy. Liczy się „piękno futbolu”.
Jak w LM Borussia pokazywała „świeży sposób na grę”  (szczególnie pamiętam ich doskonały mecz z MC w Manchesterze) tak i teraz są po prostu lepsi od rywala.
Hanover przez długie okresy gry nie wychodzi poza swoją polówkę.
Borussia gra cierpliwe, by co chwila „po barcelońsku” przyspieszać i „kąsać” rywala ( Błaszczykowski i Goetze).
Szkoda, że nie mogę nagrywać poszczególnych akcji ale np. wejście w pole karne Piszczka (a to w końcu boczny obrońca) było bajeczne. Szkoda też, że zamiast strzelać ( a miał do bramki z 5 metrów) podawał do „będącego na wślizgu” Lewandowskiego. Złe rozwiązanie i zamiast bramki, tylko wrzut z autu z drugiej strony boiska. Szkoda.
Tak powinien grać taki boczny defensor.
Widziałem 2 i 3 bramkę.
Szczególnie ta 3 bardzo „inteligentna”. Rzut wolny z 16 metrów bije Goetze i strzela „szmatę” ale POD wyskakującym w górę „murem” Hanoveru. Piłka prawie „kula się” do bramki…. Bramkarz stoi jak zahipnotyzowany w innym rogu i……. Goool.
Mądrze pomyślane, super wykonane.
Po pierwszej połowie mogłoby swobodnie być z 5-0. To może nie deklasacja ale przewaga określonego „klopowskiego” systemu i sposobu gry.
Na taki sposób i do tego wykonywany „punkt po punkcie” chyba żadna drużyna (nie piszę tu o Barcelonie) nie potrafiłaby znaleźć sposobu. Przez chwilę pomyślałem jakby wyglądał np.. mecz Borussia D.-Legia np. w fazie grupowej LM.
Pomyślałem i… przestałem myśleć, bo to przecież „inny piłkarski świat”.
Coś jakby pojedynek Brazylia- Luksemburg w męskiej siatkówce.

Druga połowa za chwilę.

Na boisku są już gracze z Dortmundu, brak graczy z Hanoweru. Komentarz sprawozdawców „pewnie już zniechęceni siedzą w autobusie do Hanoweru”.. he he he.
 W 66 minucie wchodzi Sobiech. Coś się chociaż dzieje, bo przewaga Borussii przygniatająca.
I z tego „niedziania się”, pewności, luziku dortmundczyków, piętek i „zagrań pod publiczkę” „robi się” bramka Dioufa, po błędzie Hummelsa i jest już „tylko” 3-1.
Klopp się na maksa wkurwia na linii na swoich graczy bo Borussia „siadła”.




Jednak w 84 minucie  piękna „centrala” Lewandowskiego (!!!) do Goetze i ten strzela swoją TRZECIĄ bramkę i jest 4-1. Schodzą Goetze, Reus, Błaszczykowski…
A  w 89 minucie nareszcie bramka  Lewego.
5-1 = i łatwo, i miło, i przyjemnie
Borussia Dortmund  kończy „fajerwerkiem” bardzo udany dla nich rok 2012.

                                       


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz